"Mamy tu kobiety w ciąży. Myślimy, że jedna niedługo urodzi". Rozmowa z kobietą ukrywającą się w schronie

Źródło:
TVN24

Iryna Zelena ukrywa się w schronie w okolicach Kijowa. Podczas rozmowy telefonicznej - na antenie TVN24 - opowiedziała, jakie panują tam warunki. - Mamy osoby starsze, niepełnosprawne, dużo małych dzieci, dwie kobiety ciężarne. Myślimy, że jedna niedługo urodzi i będziemy mieli kolejne dziecko w naszym schronie - relacjonowała kobieta.

Iryna Zelena przekazała w sobotę rano, podczas rozmowy telefonicznej na antenie TVN24, że schron, w którym się ukrywa jest około 5-10 kilometrów od Kijowa. Spędziła tam już dwie noce i jeden dzień. Jest razem z rodzicami, bratem i siostrą. Dodała, że na razie są bezpieczni.

- Mamy pięć kilometrów spokoju - mówiła kobieta. - Warunki są bardzo skromne. Mamy 250- 300 osób. Każda osoba musiała zadbać o swoje miejsce, krzesło, karimatę, poduszkę jeżeli chce - dodała Zelena.

Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę >>>

Jak mówiła, wśród ukrywających się są też osoby starsze, te z niepełnosprawnościami, a także dużo małych dzieci i dwie kobiety w ciąży - jedna z nich niedługo może urodzić.

- Myślimy, że będziemy mieli tak, jak w Kijowie (...), tam jest dziewczynka, jedna kobieta urodziła w nocy dziewczynkę. Myślimy, że też będziemy mieli dziecko w naszym schronie - powiedziała Zelena w sobotni poranek.

Czytaj też: Sytuacja na przejściu granicznym w Medyce. Przybywają kolejni uchodźcy

"Uczymy się robić koktajle Mołotowa, nie myśleliśmy, że będzie aż tak"

Na pytanie dziennikarza TVN24, czy w schronie mają jedzenie i wodę, odpowiedziała, że na razie skupiają się na pomocy żołnierzom.

- Kiedy jest spokojnie, idziemy do swoich mieszkań, gotujemy jedzenie i dostarczamy do punktów, gdzie są nasi żołnierze. Wodę mamy - podkreślała. I dodawała: - Mamy energię, toalety i wodę, na razie to nam wystarczy.

Jak mówiła, nie ma możliwości dostania się do Kijowa, ponieważ "jest zamknięty dla wszystkich".

- Bardzo dużo ludzi wyjechało, to widać, bo nie ma samochodów. Ci którzy zostali mają własne piwnice, mają schrony pod blokami, myślę, że wszyscy znaleźli miejsce - przyznawała na antenie TVN24.

Kobieta mówiła również o tym, że boi się, czy Ukraińcom wystarczy sił do obrony.

Czytaj też: Jak pomóc Ukrainie? Lista zbiórek i akcji charytatywnych

- Boję się, czy nasza armia, czy nasi żołnierze (dadzą radę - red.), czy wystarczy siły do tego, co się tu dzieje. Nie wiem, czy damy radę. Ja nie jadłam dwa dni, dwa może trzy litry wody wypiłam. Ale ja nie chcę jeść - twierdziła Zelena. I podkreślała: - Uczymy się robić koktajle Mołotowa, nie myśleliśmy, że będzie aż tak, że będą aż takie starcia.

Zelena przekazała na koniec, że ona i jej towarzysze mają na razie dostęp do informacji, mają internet, telefony i są w kontakcie ze swoimi rodzinami.

Atak Rosji na Ukrainę

Ukraina została zaatakowana przez Rosję w czwartek nad ranem. Jak podał prezydent Wołodymyr Zełenski, w czwartek zginęło 137 Ukraińców. W piątek inwazja była kontynuowana i trwa w sobotę. W wielu ukraińskich regionach i miastach do ataków dochodzi zarówno na infrastrukturę wojskową, jak i obiekty cywilne. Rosyjskie siły nacierają na Kijów.

Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24

Autorka/Autor:MAK/ tam

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: