Dostęp do informacji Wikileaks przed publikacją dokumentów miało pięć gazet na świecie - pięcioro wybrańców, którzy dobrze przemyśleli strategię wypuszczania informacji. Podzielili się materiałem w taki sposób, by zapewnić sobie jak największą liczbę czytelników, a zdobyte przecieki podają im "po kropli".
Wikileaks ujawniła w niedzielę zaledwie 220 z ponad 250 tysięcy anonsowanych nowych dokumentów. Są to depesze dyplomatyczne zawierające w dużej części poufne i tajne dane.
Strona Wikileaks nie działała jednak przez cały niedzielny wieczór. Według serwisu, została zhakowana i dlatego niemożliwe było jej otwarcie. Ale informacje i tak dotarły do czytelników, bo pięć czołowych dzienników na świecie otrzymało materiały Wikileaks już kilka tygodni temu. Przez ten czas pięć tytułów przygotowało analizy, których wyniki opublikowało w niedzielę. Podobnie było przy okazji dokumentów Wikileaks ujawnionych w lipcu tego roku.
Są to: brytyjski "The Guardian", amerykański "The New York Times", francuski "Le Monde", hiszpański "El Pais" i niemiecki "Der Spiegel". Gazety miały dostęp do wszystkich 250 tysięcy dokumentów, ale opublikowały na razie tylko niewielką część z nich. Wszystkie na swoich stronach internetowych piszą o misji, jaką wypełniają względem społeczeństwa, wszystkie zapewniają o walce o większą jawność życia publicznego, ale nie da się ukryć wrażenia, że przyjęta strategia ma też wiele wspólnego z marketingiem.
Wybrana garść depesz
Gazety publikują bowiem informacje kroplę po kropli. Pierwsza porcja materiałów zawiera przede wszystkim informacje dotyczące Iranu i krajów arabskich. Jest też trochę barwnych opowieści o politykach, ale ujawnione depesze to jedynie czubek góry lodowej. "The New York Times" pisze: Każda z agencji informacyjnej sama decydowała o tym, o czym napisać. Nietrudno zauważyć jednak, że wiele informacji się ze sobą pokrywa.
Redakcje wprost zapowiadają: prosimy śledzić nasz portal, wkrótce opublikujemy więcej - zachęcając tym samym internautów, by stale wchodzili na ich strony. Co opublikują w następnej kolejności? Tego na razie nie wiadomo. Pewne jest natomiast to, że mają zapewniony wzrost czytelników co najmniej przez kilka następnych dni.
Źródło: Guardian