Do szokującego zdarzenia doszło w sierpniu 2019 roku. Sześcioletni chłopiec został zrzucony z platformy widokowej na 10. piętrze londyńskiej galerii Tate Modern przez przebywającego tam nastolatka. Dziecko w stanie krytycznym trafiło do szpitala. Trzy i pół roku po tamtym wydarzeniu w rozmowie z "Guardianem" rodzina chłopca podała informacje o stanie jego zdrowia.
Miał sześć lat, kiedy stał się przypadkową ofiarą ataku 17-letniego Jonty'ego Bravery'ego w londyńskiej galerii Tate Modern w sierpniu 2019 roku. Chłopiec, którego personalia nie są podawane do publicznej wiadomości, do Wielkiej Brytanii przyjechał z Francji wraz z rodzicami na wakacje - informowała wówczas policja. Dziecko zrzucone z tarasu widokowego na 10. piętrze uderzyło w dach znajdujący się nad piątym piętrem. Trafiło do szpitala w stanie krytycznym, ale stabilnym. Doznało krwotoku mózgowego i licznych złamań, w tym złamania kręgosłupa. 17-latek, który zaatakował chłopca, został natychmiast aresztowany. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa.
"Nasz mały rycerz się nie poddaje"
Rodzina chłopca na stronie GoFundMe zorganizowała zbiórkę na leczenie i rehabilitację, uzyskując do tej pory blisko 400 tysięcy euro (blisko 1 mln 900 tys. zł). - Od września kilkakrotnie jeździliśmy do Paryża, aby skonsultować się ze specjalistami, ponieważ musimy monitorować stan kręgosłupa naszego syna, ramię i biodro, biorąc pod uwagę fakt, że rośnie. Teraz będziemy musieli przeprowadzać kontrole co sześć miesięcy, aby upewnić się, że nie będzie już potrzebny gorset. Ale kolejne operacje mogą niestety okazać się konieczne.
Wcześniej rodzina chłopca informowała, że zabrała go do specjalnie zaadaptowanego domu wakacyjnego w górach południowej Francji, by nauczyć go chodzić o lasce. Dzięki pomocy optometrysty wyraźnie poprawił się też wzrok dziecka, z logopedą robi "postępy w połykaniu i oddychaniu".
Początek nowego roku szkolnego przebiegł pomyślnie, ale chłopiec nadal ma "wielkie trudności z pisaniem i zapamiętywaniem". - Niestety ma też problemy z nawiązywaniem przyjaźni, bo łatwo się męczy, a z powodu wózka inwalidzkiego nie może się bawić na placu zabaw jak inne dzieci - podali rodzice.
Specjaliści zalecili dziewięciolatkowi różne formy aktywności fizycznej. - Dlatego zapisaliśmy naszego syna na hipoterapię i zajęcia na basenie z terapeutą. On też towarzyszy mu od końca października podczas zajęć judo - przekazali rodzice. - Wiemy, że przed nami jeszcze długa droga, ale nasz mały rycerz się nie poddaje. Jego odwaga i wysiłki są po prostu niesamowite.
Kim był sprawca ataku na chłopca
Jak relacjonowali świadkowie zdarzenia, chwilę po tym, gdy 5 sierpnia 2019 roku dziecko spadło z wysokości dziesiątego piętra, grupa osób znajdujących się na platformie widokowej obezwładniła młodego mężczyznę. Okazał się nim 17-letni Jonty Bravery, który następnie został aresztowany. Postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa.
Nancy Barnfield z Manchesteru, która była w tym czasie z dwójką dzieci na dziesiątym piętrze galerii, opowiadała, że usłyszała nagle donośny odgłos i zauważyła grupę osób obezwładniającą młodego mężczyznę, którego zachowanie wcześniej odebrała jako podejrzane.
Kobieta przypomniała sobie, że nastolatek ten przyglądał się kobiecie i członkom jej rodziny. Powiedziała, że "był dziwny" i zachowywał się "bardzo dziwacznie". Przekazała również, że kiedy był obezwładniany, zachowywał się spokojnie i nie próbował stawiać oporu.
Bravery w czerwcu 2020 roku został skazany za usiłowanie zabójstwa na 15 lat więzienia. Po tym, jak został aresztowany wkrótce po zdarzeniu, powiedział policji, że planował skrzywdzić kogoś w muzeum, aby być w telewizji. Poprzedniego dnia szukał w internecie informacji, jak zabijać ludzi, a przed zdarzeniem miał wypytywać, gdzie znajduje się jakiś wysoki budynek.
Źródło: "Guardian", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NoyanYalcin / Shutterstock