Uwięził i zabił pięć osób. Zginął od kul policji


Niezidentyfikowany mężczyzna porwał siedem osób i zabarykadował się w apartamencie w amerykańskiej miejscowości Hialeah na północ od Miami. Nim do akcji wkroczyli policjanci, napastnik zastrzelił pięciu zakładników. Podczas szturmu antyterrorystów mężczyzna również został zastrzelony. Uratowano dwie osoby.

Policja otrzymała zgłoszenie o strzałach dobiegających z kompleksu apartamentowców w piątek o ok. godz. 18:30 czasu lokalnego (0:30 czasu polskiego). Nieznany mężczyzna zabarykadował się w jednym z budynków. Jego zakładnikami było osiem osób.

Szturm antyterrorystów

Kiedy negocjacje z bandytą nie poskutkowały, policja podjęła decyzję o szturmie na budynek, chcąc uratować dwóch zakładników, którzy jeszcze żyli.

Do akcji wkroczyli antyterroryści ze SWAT. Ten moment zarejestrowały telewizyjne kamery. Na ujęciach widać błyski i słychać dźwięki strzałów dobiegających z pokoju, gdzie ukrywał się szaleniec. W czasie szturmu funkcjonariusze zastrzelili napastnika. Ciała trzech kobiet i dwóch mężczyzn znaleziono w dwóch różnych pomieszczeniach apartamentu. Szóstą ofiarą jest mężczyzna, który wraz z synem chciał wejść do domu po drugiej stronie ulicy. Nie wiadomo jednak, czy zabił go strzał bandyty, czy zabłąkana kula podczas wymiany ognia z antyterrorystami.

Na razie nie wiadomo, jakie były motywy tej zbrodni. - Nie wiemy. Może mężczyzna był czymś zdenerwowany, ale to wykaże śledztwo - powiedział rzecznik miejscowej policji Carl Zogby. Jak dodał, funkcjonariusze badają już tożsamość szaleńca. Trwa też identyfikacja ofiar.

Autor: rf/zp / Źródło: Reuters, Sky News,