Armada płynęła nie w tę stronę. Misterny plan floty zburzony

[object Object]
Lotniskowiec USS Carl Vinson wraz z częścią eskortyUS Navy
wideo 2/16

Choć Donald Trump już ponad tydzień temu sugerował, że silny zespół US Navy skoncentrowany wokół lotniskowca atomowego USS Carl Vinson zmierza w kierunku Korei Północnej, to okazuje się, iż dopiero teraz ruszył we wskazanym kierunku. Wcześniej płynął w zupełnie innym. Trwające od kilku dni zamieszanie z lotniskowcami pokazuje, jak trudno "zmusić je do posłuszeństwa".

Choć wielkie okręty same w sobie oczywiście nie mają woli, to w praktyce jest nią machina administracyjna najpotężniejszej floty świata - US Navy. Lotniskowce atomowe są jej największym dobrem i najdroższym uzbrojeniem, więc to, co się z nimi dzieje, jest ściśle zaplanowane na wiele lat naprzód, a wszelkie odstępstwa od scenariusza mają poważne konsekwencje. USS Carl Vinson właśnie zboczył z tej wytyczonej ścieżki. Zamiast płynąć ćwiczyć z flotą Australii zawrócił i ruszył ponownie ku Półwyspowi Koreańskiemu. To efekt trwającego od ponad tygodnia zamieszania wokół Korei Północnej.

Buzujące napięcie

Lotniskowiec już krążył w pobliżu Półwyspu Koreańskiego w marcu, w ramach dorocznych wielkich amerykańsko-południowokoreańskich ćwiczeń Foal Eagle. Wraz z końcem miesiąca i zakończeniem manewrów, odpłynął jednak na południe w kierunku Singapuru. Tymczasem napięcie na Półwyspie Koreańskim tradycyjnie wywołane ćwiczeniami Foal Eagle nie osłabło, ale jeszcze się zwiększyło. Szerzyły się doniesienia o możliwej kolejnej próbie atomowej w Korei Północnej, która na dodatek odpalała rakiety balistyczne. Z Waszyngtonu popłynęły zdecydowane deklaracje. 9 kwietnia szef dyplomacji Rex Tillerson mówił, że Chiny rozumieją, iż "trzeba zacząć działać" w sprawie Korei Północnej. W tym samym czasie przedstawiciel Dowództwa Pacyficznego USA oznajmił, że zmieniono plan działania lotniskowca USS Carl Vinson i z Singapuru ruszy on "na północ", czyli w kierunku Półwyspu Koreańskiego. 12 kwietnia podczas wywiadu Donald Trump, mówiąc o sytuacji w Korei Północnej, oznajmił, że "wysyła tam armadę". - Bardzo potężną. Mamy tam okręty podwodne, bardzo potężne, znacznie bardziej potężne niż lotniskowiec. To mogę wam powiedzieć - mówił Trump. W regionie przyjęto więc za pewnik, że USS Carl Vinson wraz z eskortą płynie ku Korei Północnej. Napięcie urosło do dawno niespotykanych rozmiarów. Dodatkowo niektóre media w USA zaczęły podawać informacje o rzekomym wysłaniu w pobliże Półwyspu Koreańskiego kolejnych lotniskowców.

Przybliżona trasa lotniskowca USS Carl Vinson w ostatnim czasie | tvn24.pl

Lotniskowiec płynie nie tam, gdzie miał

Tymczasem USS Carl Vinson 7 kwietnia wyszedł z bazy w Singapurze i wcale nie ruszył na północ, ale na południe. 15 kwietnia przepłynął przez cieśninę Sunda i wyszedł na Ocean Indyjski, kierując się ku Australii. Potwierdzają to zdjęcia i opisy zamieszczone na stronie okrętu w mediach społecznościowych oraz na oficjalnych portalach Pentagonu. Potwierdza to też strona gonavy.jp, która dokładnie śledzi ruchy amerykańskich lotniskowców, korzystając głównie z oficjalnych informacji US Navy i oficjalnych stron okrętów na mediach społecznościowych. Można na nich znaleźć bardzo dużo wiadomości, ponieważ każdy wielki okręt to małe pływające miasto z ponad pięcioma tysiącami mieszkańców, których rodziny pozostawione w USA pragną mieć jak najwięcej informacji o bliskich. Specjalne zespoły medialne dbają więc o zamieszczanie aktualnych wiadomości. Wyszło więc na jaw, że wbrew deklaracjom Białego Domu i częściowo Pentagonu, US Navy początkowo nie zmieniła znacząco planów odnośnie Vinsona. Owszem, skasowano planowane zawinięcie do australijskiego portu Fremantle, ale nie zrezygnowano w całości z ustalonego już miesiące, jeśli nie lata wcześniej, wspólnego ćwiczenia z Royal Australian Navy. Australijczykom na pewno na nim zależało, bo możliwość przećwiczenia współpracy z wielkim okrętem jest bardzo cenna i rzadka. Obecnie jest już jasne, że US Navy ostatecznie musiała zmienić plany co do swojego lotniskowca. We wtorek dowódca Grupy Uderzeniowej Lotniskowca 1 (Carrier Strike Group-1, czyli USS Carl Vinson i towarzysząca mu eskorta) admirał Jim Kilby poinformował załogi swoich okrętów, że ich patrol zostanie wydłużony o 30 dni "w celu zapewnienia stałej obecności w pobliżu Półwyspu Koreańskiego". Nie wiadomo, kiedy konkretnie zespół wyruszy w kierunku Korei Północnej, ale według nieoficjalnych informacji portalu USNI News, dotrze tam "w przyszłym tygodniu".

USS Carl Vinson podczas przejścia Cieśniny Sunda 15 kwietnia | US Navy

Plany rzecz bardzo ważna

Ogłoszeniu dowódcy musiał towarzyszyć jęk zawodu około sześciu tysięcy marynarzy. Standardowo patrol lotniskowca i jego eskorty trwa 6-7 miesięcy. Dodanie kolejnego oznacza dłuższą rozłąkę z rodzinami i zburzenie wielu osobistych planów. Nie bez powodu coś takiego jest rzadkością. US Navy stara się jednak trzymać wcześniejszych planów nie tylko ze względu na morale załóg. Każdy lotniskowiec ma rozpisany na wiele lat w przód harmonogram remontów, szkolenia i modernizacji. W czasach pokoju wielkie okręty spędzają na patrolach wbrew pozorom mniejszą część swojego żywota. Dla przykładu z dziesięciu obecnie posiadanych lotniskowców atomowych osiem jest w stoczniach lub szkoli swoje załogi u wybrzeży USA. Na patrolu jest tylko USS Carl Vinson (ogólnie rzecz biorąc na Pacyfiku) oraz USS George H.W. Bush (na Zatoce Perskiej i ogólnie w rejonie Bliskiego Wschodu). US Navy celowo tak oszczędnie gospodaruje swoimi wielkimi okrętami. Po prostu lotniskowce mają się jak najmniej zużywać w czasie pokoju, załogi mają nie być przemęczone, za to dobrze wyszkolone. Gdyby USA znalazły się w sytuacji zagrożenia, to na pewno na morze wyruszyłaby większość wielkich okrętów, poza tymi, które przechodzą poważne wieloletnie remonty i modernizacje (obecnie USS Abraham Lincoln ma między innymi wymieniane pręty paliwowe w reaktorach). Przedłużenie patrolu USS Carl Vinson oznacza, że jego zaplanowany po powrocie do USA remont musi zostać przeniesiony w czasie. Na pewno nie ucieszy to stoczni w Bremerton (stan Waszyngton), gdzie okręt miał się znaleźć w drugiej połowie tego roku. Oznacza to bowiem, że będzie miała miesiąc przestoju. Nie ucieszy to też planistów US Navy, którzy na pewno mają już listę szkoleń i ćwiczeń, które miały się odbyć przy udziale wielkiego okrętu u wybrzeży USA. Trzeba będzie dużo pozmieniać.

Krótka lista dostępnych okrętów

Z tego powodu nie należy też poważnie traktować sensacyjnych artykułów o rzekomym wysłaniu ku Korei Północnej kolejnych lotniskowców. Teoretycznie może zostać przyśpieszone wyjście na patrol USS Nimitz, który właśnie po remoncie szkoli załogę u wybrzeży Kalifornii. Według planów ma zmienić USS Carl Vinson latem. Pozostałe lotniskowce przypisane do działania na Pacyfiku są w remontach. USS George H.W. Bush nie zostanie ściągnięty z Zatoki Perskiej, bo jest ważnym elementem kampanii przeciw tzw. Państwu Islamskiemu. W pobliżu Korei Północnej jest jeszcze USS Ronald Reagan, który tymczasowo operuje z japońskiej bazy Jokosuka (USA utrzymują na stałe w Japonii jeden lotniskowiec, aby był ciągle w najważniejszym regionie zachodniego Pacyfiku), jednak w styczniu rozpoczęto na nim remont, który ma potrwać do maja. Gdyby doszło do sytuacji nadzwyczajnej, to być może zostałby on pośpiesznie skończony, jednak nie ma żadnych informacji na ten temat. Wszystko to pokazuje, że nie da się tak po prostu przesuwać lotniskowców US Navy i nakazywać z dnia na dzień wysłania ich w ten czy inny punkt zapalny. Sprawa musi być naprawdę poważna, aby flota zmieniła swoje plany.

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom/jb / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Navy