Kolejna próba zamachu na Donalda Trumpa. Co wiadomo o podejrzanym

Źródło:
BBC, Reuters, New York Times, CNN, tvn24.pl

Amerykańskie media podają, że podejrzanym o próbę zamachu na Donalda Trumpa na jego polu golfowym w niedzielę jest Ryan Wesley Routh. 58-letni Amerykanin pochodzący z Karoliny Północnej ma burzliwą przeszłość.

W niedzielę w pobliżu pola golfowego w Palm Beach, należącego do Donalda Trumpa, zauważono mężczyznę trzymającego karabin typu AK-47 z celownikiem optycznym. Były prezydent USA grał właśnie w golfa, a od ukrywającego się w krzakach mężczyzny dzieliło go około 400 metrów. Agenci Secret Service oddali w kierunku potencjalnego zamachowca kilka niecelnych strzałów, po czym mężczyzna uciekł. Funkcjonariusze z hrabstwa Martin zatrzymali go kilkadziesiąt minut później na autostradzie, 65 km dalej.

Federalne Biuro Śledcze w oświadczeniu cytowanym przez CNN podało, że "prowadzi dochodzenie w sprawie tego, co wygląda na próbę zamachu na byłego prezydenta Donalda Trumpa".

W poniedziałek mężczyźnie postawiono zarzuty dotyczące dwóch przestępstw: posiadania broni w czasie bycia skazanym oraz posiadania broni z zatartym numerem seryjnym. Możliwe, że zostaną mu postawione kolejne zarzuty. Mężczyzna ma pozostać w areszcie.

ZOBACZ TEŻ: "Nienawidzę Taylor Swift". Niezwykła deklaracja Donalda Trumpa w mediach społecznościowych

Kim jest podejrzany o próbę zamachu na Trumpa?

Według amerykańskich mediów podejrzanym o próbę dokonania zamachu na Trumpa jest 58-letni Ryan Routh. Pochodzi z Karoliny Północnej, gdzie mieszkał przez większość życia, ale w ostatnim czasie osiedlił się na Hawajach. Tam prowadzi małą firmę budowlaną. Według świadka, sąsiada 58-latka, w niedzielny wieczór agenci Secret Service i Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego przeszukali jego dom w Greensboro w Karolinie Północnej.

Jeden z synów 58-latka imieniem Oran mówił w rozmowie z CNN, że Routh jest "kochającym i troskliwym ojcem i uczciwym, ciężko pracującym mężczyzną". - Nie wiem, co się wydarzyło na Florydzie, i mam nadzieję, że wszystko zostało po prostu wyolbrzymione. Z tego, co słyszałem, nie wygląda na to, by człowiek, którego znam, zrobił coś szalonego, a tym bardziej brutalnego - ocenił.

Jak pisze CNN, powołując się na publicznie dostępne dane, w przeszłości Routh miał już problemy z prawem - w 2002 roku w czasie zatrzymania przez policję miał sięgnąć po broń, odjechać i zabarykadować się w siedzibie swojej firmy. Od lat 90. był też oskarżany o uchylanie się od płacenia podatków.

Stacja pisze, że Routh aktywnie komentuje globalne sprawy m.in. w mediach społecznościowych. Przez lata krytykował Trumpa, choć w 2020 roku przyznał, że w 2016 roku na niego zagłosował. Mężczyzna jest autorem książki, w której m.in. skrytykował republikanina za wycofanie się z porozumienia nuklearnego z Iranem.

Ukraińskie władze podkreślają, że nie mają nic wspólnego z podejrzanym

W mediach pojawiły się doniesienia o tym, że Routh jest zagorzałym zwolennikiem Ukrainy i jej zwycięstwa w wojnie z Rosją. Był w Kijowie w czasie wojny w 2022 roku. Od niedzielnego zdarzenia szeroko rozpowszechniane są jego zdjęcia, a nawet fragmenty wypowiedzi, w których deklaruje wsparcie dla Ukrainy. Reuters pisze, że mężczyzna widoczny jest na zdjęciach z proukraińskiego wiecu w Kijowie w maju 2022 roku, który miał sam zorganizować. "New York Times" potwierdził, że rozmawiał z tym mężczyzną w 2023 roku, gdy nawoływał on do rekrutowania byłych żołnierzy z Afganistanu do walki na ukraińskim froncie. W rozmowie z "Newsweek Romania" mówił, że sam chciał iść na front, ale nie mógł z powodu swojego wieku i braku doświadczenia.

Ukraińskie władze podkreśliły w poniedziałek, że nie mają nic wspólnego z tym mężczyzną, zaznaczając, że nigdy nie był on częścią ani w żaden inny sposób nie był powiązany z Międzynarodowym Legionem Obrony Terytorialnej, organizacji dla ochotników z innych krajów. W rozmowie z CNN przedstawiciel Legionu powiedział, że Routh wysyłał im wiadomości z ofertą rekrutowania ochotników, ale organizacja nie brała tego na poważnie. - Nawet nie odpowiadaliśmy, nie było na co odpowiadać. Nigdy nie był częścią Legionu i nie współpracował z nami w żaden sposób - powiedział oficer Oleksandr Shaguri.

Ukraina oskarża też Rosję o wykorzystywanie poglądów 58-latka do swoich celów propagandowych. Szef ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Andrij Kowalenko powiedział, że Moskwa "wykorzystuje kolejną próbę zamachu na Trumpa przeciwko Ukrainie na polu informacji". Jak dodał, "wróg uruchomi szereg teorii spiskowych" na temat "ukraińskiego śladu". Oczywiście "wszystko to jest kłamstwem".

Wcześniej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zabrał głos w sprawie niedoszłego zamachu i plotek o powiązaniach sprawcy z Ukrainą, mówiąc: "To nie my powinniśmy się zastanawiać, ale służby wywiadowcze USA powinny się zastanawiać. Igranie z ogniem ma swoje konsekwencje".

ZOBACZ TEŻ: J.D. Vance ujawnił plan Trumpa na zakończenie wojny w Ukrainie

Druga próba zamachu w ciągu dwóch miesięcy

Próba zamachu na Trumpa następuje zaledwie dwa miesiące po tym, jak inny sprawca w lipcu postrzelił republikanina w ucho na wiecu wyborczym w Pensylwanii.

W poniedziałek, pytany przez dziennikarzy o niedzielną sytuację, Joe Biden podkreślił, że "dzięki Bogu (byłemu - red.) prezydentowi nic się nie stało". - Ale chcę powiedzieć jasno, że Secret Service potrzebuje więcej pomocy. Myślę, że Kongres powinien odpowiedzieć na ich potrzeby - dodał. Dopytywany, jaki rodzaj pomocy ma na myśli - czy finansową, czy w liczbie personelu - odpowiedział: "Najpierw mogą zdecydować, czy potrzebują więcej personelu".

Kamala Harris, kontrkandydatka Trumpa w wyborach prezydenckich, napisała z kolei w serwisie X: "Zostałam poinformowana o doniesieniach o strzałach oddanych w pobliżu posiadłości na Florydzie byłego prezydenta Donalda Trumpa. Cieszę się, że jest bezpieczny. W Ameryce nie ma miejsca na przemoc".

Autorka/Autor:pb//az

Źródło: BBC, Reuters, New York Times, CNN, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH