- Mam na imię Ela, mam 8 lat i chodzę do trzeciej klasy. Kiedy zaczyna się alarm bombowy schodzimy do schronu. Tam jest wiele malutkich ławeczek dla różnych klas. Nie odrabiamy tam lekcji, po prostu tam siedzimy. Są tam też biurka, gdzie możemy coś rysować. Nauczyciele w tym czasie rozmawiają albo czytają wiadomości - opowiada Ela, bohaterka reportażu "Ukraina: śladami wojny".
CZYTAJ TEŻ: "Nie ma ani jednej lampki, ani jednej ozdobionej choinki. To jest miasto żałoby, ogromnych traum"
Jej siostra, dziennikarka TVN24 Alina Makarczuk zabrała ją w nietypową podróż - do Buczy, Irpienia i Hostomela, gdzie na ulicach wciąż widać ślady krwawych walk.
- Ela, jakim jest według ciebie normalne życie, bez wojny? - pyta siostrzyczkę dziennikarka.
- Normalne życie jest wtedy, kiedy możesz jeździć wszędzie, gdzie chcesz. Kiedy możesz normalnie pójść do sklepu, kiedy nie wyją syreny, jak jesteś w szkole. Kiedy nie musisz schodzić do schronu, nie musisz się martwić i możesz robić, co chcesz - odpowiada dziewczynka. - Rosjanie zrobili straszne rzeczy na naszej ziemi, ale nawet Putin nie ukradnie nam świąt. Będziemy kolędować - dodaje.
Autorka/Autor: momo / prpb
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24