W wyzwolonym Iziumie na wschodzie Ukrainy odkryto rosyjską katownię, w której torturowano więźniów - poinformował ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubinec. Przekazał nagranie z pomieszczenia, które, według świadków, było miejscem przesłuchań.
Działanie katowni Łubiniec nazwał zbrodnią wojenną, a Rosję państwem-terrorystą. Opisując odkryte miejsce na nagraniu tłumaczył, że przetrzymywani w nim "mieli zgodzić się na współpracę lub przyznać do szpiegostwa".
- W czasie, gdy przebywałem w mieście (Iziumie - red.), wojskowi razem ze śledczymi i z mieszkańcami zidentyfikowali kilka miejsc, gdzie dochodziło do zbrodni wojennych. Katownia została urządzona w piwnicy, obok prywatnych domów. Z kobiet i mężczyzn wydobywano zeznania przeciwko armii ukraińskiej. Po co to robili ludzie, którzy w pełni kontrolowali miasto – nie wiadomo – oświadczył Łubinec, cytowany przez agencję Ukrinform.
Istnienie podobnych katowni potwierdzono również w innych miejscach Charkowszczyzny, m.in. w Bałakliji.
Masowy grób z ciałami 450 osób. "Rosja wszędzie zostawia śmierć"
W czwartek wieczorem prezydent Wołodymyr Zełenski powiadomił, że w wyzwolonym Iziumie odnaleziono masowy grób. Odkryto w nim ciała 440-450 osób.
Główny śledczy policji obwodowej Serhij Bolwinow zapowiedział, że wszystkie ciała zostaną ekshumowane i przetransportowane do badań w celu zebrania dowodów na rosyjskie zbrodnie wojenne.
- Bucza, Mariupol, teraz – niestety – Izium. Rosja wszędzie zostawia śmierć i musi za to odpowiedzieć – powiedział Zełenski.
W piątek na miejscu będą pracować ukraińscy i zagraniczni dziennikarze - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Telegram/dmytro_lubinetzs