W 76. rocznicę stalinowskiej deportacji Tatarów z Krymu głos w sprawie sytuacji na półwyspie zabrał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Przypomniał, że w 2014 roku, gdy "wydawało się, że nieszczęścia już minęły", doszło do rosyjskiej aneksji tych terenów. "Wielu Ukraińców i Tatarów krymskich zostało zmuszonych do opuszczenia swojej ziemi" - podkreślił.
Tatarzy, których deportowano z Krymu w 1944 roku w związku z oskarżeniami o kolaborację z III Rzeszą, powrócili tam dopiero w połowie lat 80. i po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości stali się jej obywatelami. "Wydawało się, że nieszczęścia już minęły. Jednak w 2014 roku, w wyniku aneksji Krymu, wielu Ukraińców i Tatarów krymskich zostało zmuszonych do opuszczenia swojej ziemi. A ci, którzy pozostali, cierpią z powodu zatrzymań, przeszukań i prześladowań" - napisał prezydent Wołodymyr Zełenski na Facebooku.
"Wierzymy, że z pewnością nadejdzie dzień, kiedy Krym wróci do Ukrainy. A Tatarzy krymscy i Ukraińcy powrócą do swoich domów, zasiądą za jednym stołem, by razem powiedzieć: za waszą i naszą wolność!" - podkreślił ukraiński przywódca.
Na stronie prezydenta Ukrainy poinformowano o powołaniu komisji roboczej, która ma zająć się rozwiązywaniem problemów narodu krymskotatarskiego. Zełenski przekazał również, że w obwodzie chersońskim na południu kraju zostanie zbudowanych 500 mieszkań dla przesiedleńców z Krymu.
W Kijowie ma powstać duży meczet. Prezydent podkreślił, że oczekuje od Tatarów krymskich przedstawienia projektu świątyni i jest gotowy wesprzeć jej budowę.
Powrót do "stalinowskich metod"
Premier Ukrainy Denys Szmyhal napisał w mediach społecznościowych, że 70 lat po deportacji Tatarów krymskich władze w Moskwie poprzez aneksję Krymu "zaczęły wracać do stalinowskich metod".
Władze ZSRR na podstawie "zmyślonych oskarżeń deportowały z półwyspu prawie 200 tysięcy Tatarów krymskich, a w ciągu dwóch pierwszych lat po deportacji z powodu głodu i chorób prawie połowa z nich zmarła" - przypomniał Szmyhal. Po aneksji Krymu w 2014 roku w związku z prześladowaniami, przemocą, aresztami prawie 35 tysięcy Tatarów krymskich znowu było zmuszonych do opuszczenia swoich domów - dodał. Wyraził nadzieję na przywrócenie historycznej sprawiedliwości.
"Mniej więcej taka sama polityka, jak w 1944"
Jeden z najbardziej znanych liderów Tatarów krymskich, deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Mustafa Dżemilew w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla portalu Obozrevatel ocenił, że to, co obecnie dzieje się na półwyspie, to "powrót, w nieco zmienionej formie, tego, co wydarzyło się w 1944 roku".
- Mniej więcej taka sama polityka, jak w 1944, choć nie wsadzają do bydlęcych wagonów i nie wywożą z półwyspu, ale tworzą warunki, żeby Tatarzy krymscy opuszczali Krym - oświadczył. Według niego półwysep "jest masowo zasiedlany obywatelami Federacji Rosyjskiej" oraz odbywa się tam rusyfikacja. - Antykrymskotatarska psychoza na najwyższym szczeblu jest dużo silniejsza niż w czasach władzy sowieckiej - ocenił Dżemilew.
Aneksja półwyspu
W poniedziałek na znak solidarności z Tatarami krymskimi na fasadzie Biura Prezydenta Ukrainy i siedziby ukraińskiego rządu wyświetlana jest specjalna instalacja świetlna.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Przed aneksją Tatarzy stanowili 12-15 proc. ludności półwyspu. Bojkotując referendum, narazili się na represje ze strony Moskwy.
Źródło: PAP, president.gov.ua