Zakończyła się druga tura wyborów prezydenckich w Turcji. - Wszyscy powinni zagłosować, by pozbyć się tego autorytarnego reżimu - mówił kandydat opozycji Kemal Kilicdaroglu po oddaniu swojego głosu. W wyborach zagłosował w niedzielę także obecny prezydent Recep Tayyip Erdogan. Ubiega się on po raz trzeci o najwyższy urząd w państwie.
14 maja w pierwszej turze wyborów prezydenckich Erdogan zdobył 49,5 procent głosów, a jego główny kontrkandydat 74-letni Kemal Kilicdaroglu - 44,9 procent.
Kilicdaroglu i Erdogan oddali głosy
- Jestem pełen nadziei, demokracja powróci do tego kraju - powiedział w czasie drugiej tury prezydenckiej wspierany przez większość opozycji Kemal Kilicdaroglu przed lokalem wyborczym w Ankarze.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan - podobnie jak podczas tury pierwszej - głosował w Stambule, największej tureckiej metropolii.
- To pierwszy przypadek w historii Turcji, gdy wybieramy prezydenta w drugiej turze wyborów. Mam nadzieję, że jej wynik przyniesie korzyści naszemu państwu i naszemu narodowi - oznajmił Erdogan.
Niedzielne głosowanie rozpoczęło się o godzinie 8 czasu lokalnego (godzina 7 w Polsce) i trwało do godziny 17 (16 w Polsce).
Skorzystać ze swojego czynnego prawa wyborczego mogły ponad 64 miliony obywateli Turcji w niemal 192 tysiącach lokali wyborczych na terenie całego kraju. W pierwszej turze frekwencja wyniosła 88,9 procent.
Jak podała w niedzielnej depeszy agencja Reutera, obserwująca przebieg drugiej tury wyborów, w wielu lokalach wyborczych było mniej głosujących niż dwa tygodnie temu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kto ma większe szanse na zwycięstwo?
Kadencja prezydenta Turcji trwa 5 lat. Recep Tayyip Erdogan - w przypadku wygranej - objąłby stanowisko po raz trzeci, Kemal Kilicdaroglu - po raz pierwszy.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: Milczenie Gökhana. I jedno skrzyżowanie jak cała Turcja, podzielone równo na pół
Oczy świata na Turcję
Znaczenie tych wyborów jest olbrzymie - zarówno dla Turcji, jak i dla Europy i dużej części Azji. Według ekspertów, dokonywane w Turcji wybory bywają traktowane jako barometr nastrojów w całym regionie. - To, co dzieje się w Turcji, pod względem demokracji i jej miejsca w regionie ma ogromny wpływ na Europę, Azję i rzecz jasna wszystkie globalne kwestie, z którymi się zmagamy - tłumaczyła w rozmowie z BBC Catherine Ashton, była szefowa unijnej dyplomacji.
Zwycięstwo opozycji i odsunięcie Recepa Tayyipa Erdogana od władzy jest trudnym zadaniem. 14 maja brakowało mu tylko mniej niż pół punktu procentowego, aby wygrać wybory w pierwszej turze. Ponadto Erdogan utrzymuje kontrolę nad całym aparatem państwowym i aktualne są obawy, czy wybory nie zostaną sfałszowane. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) uznała, że wybory z 14 maja wykazały się brakiem przejrzystości, a Erdogan i partie rządzące dysponują nieuzasadnioną przewagą nad partiami opozycyjnymi, które miały nierówne warunki prowadzenia kampanii.
Na wynik drugiej tury wyborów duży wpływ będą mieli zarówno wyborcy niezdecydowani, jak też ci popierający w pierwszej turze innych kandydatów. W poniedziałek Sinan Ogan, który zajął trzecie miejsce w pierwszej turze wyborów z wynikiem 5,3 proc. (czyli około 2,8 mln głosów), przekazał swoje poparcie Erdoganowi. Według części analityków właśnie głosy jego wyborców mogą zdecydować o tym, kto będzie rządzić Turcją przez kolejne lata. Z kolei w środę swoje poparcie przekazał Kilicdaroglu lider nacjonalistycznej Partii Zwycięstwo Umit Ozdag. Ozdag sam nie walczył o prezydenturę, jednak jego ugrupowanie zdobyło 2,23 proc. w odbywających się tego samego dnia wyborach parlamentarnych.
ZOBACZ SYLWETKI KANDYDATÓW: > Recep Tayyip Erdogan > Kemal Kilicdaroglu
Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl