Reporter TVN24 Paweł Łukasik i operator Tomasz Burdal są w Turcji i relacjonują akcje poszukiwawcze po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi. W sobotę relację dziennikarza przerwał przejmujący krzyk kobiety pośród zgromadzonej nieopodal grupki osób. - Rozpacz. To jest, niestety, codzienność i takich obrazków jest tutaj znacznie więcej niż tych związanych z ratowaniem kogokolwiek - powiedział Łukasik.
Działania ratowników, którzy niosą pomoc osobom poszkodowanym przez trzęsienie ziemi, relacjonują z Turcji korespondent TVN24 Paweł Łukasik i operator TVN24 Tomasz Burdal.
W sobotnim wejściu na żywo na antenę TVN24 Łukasik mówił, że "od czasu do czasu koparki milkną i są jeszcze próby nawoływania kogoś spod gruzów". - To już szósta doba poszukiwań, więc trudno liczyć na coś innego niż cud, ale wczorajszy przykład pokazał, że cuda się zdarzają - relacjonował, nawiązując do sukcesu polskich ratowników, którzy uratowali w piątek dwunastą osobę w mieście Besni w Turcji.
W pewnym momencie relację Pawła Łukasika przerwał przejmujący krzyk kobiety pośród zgromadzonej nieopodal grupki osób. - Rozpacz. To jest, niestety, codzienność i takich obrazków jest tutaj znacznie więcej niż tych związanych z ratowaniem kogokolwiek. Wczoraj mieliśmy chwilowy wybuch entuzjazmu i radości, kiedy Polacy uratowali kobietę, ale częściej to jednak wygląda tak - relacjonował reporter TVN24.
- Oczywiście odkrywając kolejne elementy, ratownicy i ochotnicy bardzo często trafiają na ciała ofiar. Te osoby, które tu czekają, to najbliżsi i rodziny w oczekiwaniu z nadzieją na usłyszenie głosu spod gruzów, ale częściej - przynajmniej - na stwierdzenie, że najbliższy pozostał już tu na zawsze - dodał.
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii
Epicentrum trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, które w poniedziałek nad ranem nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i północno-zachodnią Syrię, znajdowało się w tureckiej prowincji Kahramanmaras. Niecałe 12 godzin później, kilkadziesiąt kilometrów na północ, miało miejsce drugie trzęsienie o magnitudzie 7,7.
Dotknięty trzęsieniem ziemi rejon południowo-wschodniej Turcji i północno-zachodniej Syrii jest aktywny sejsmicznie i często dochodzi w nim do wstrząsów. Jednak to ostatnie jest najpotężniejszym tego typu kataklizmem w tym regionie w ostatnim czasie. W 1999 roku na skutek trzęsienia w tureckim Izmit zginęło 17-18 tysięcy osób. Jak pokazały pomiary, wstrząsy miały magnitudę 7,6.
Najtragiczniejsze w historii pomiarów sejsmicznych trzęsienie ziemi odnotowano w 1976 roku w chińskiej prowincji Tangshan. Oficjalne dane władz mówiły o 250 tysiącach ofiar. Prawdopodobnie były mocno zaniżone, bo niektóre źródła podawały liczbę nawet 650 tysięcy zabitych. Trzęsienie ziemi w Tangshan miało - według oficjalnych danych - magnitudę wynoszącą 7,5, choć inne pomiary wskazywały nawet na magnitudę 8,2. Z kolei magnitudę wynoszącą 9,5 miało najsilniejsze w historii odnotowane pomiarami trzęsienie, w 1960 roku, w Chile. Zginęło wtedy ponad 1650 osób.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24