Jest wstępny raport w sprawie turbulencji. Gwałtowny spadek wysokości o 54 m w 4,6 sekundy

Źródło:
tvn24.pl
Samolot nagle wpadł w turbulencje. Relacje pasażerów lotu z Londynu do Singapuru
Samolot nagle wpadł w turbulencje. Relacje pasażerów lotu z Londynu do SingapuruJustyna Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS
wideo 2/3
Samolot nagle wpadł w turbulencje. Relacje pasażerów lotu z Londynu do SingapuruJustyna Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Singapurskie Biuro Badania Bezpieczeństwa Transportu opublikowało swoje wstępne ustalenia na temat ubiegłotygodniowego incydentu na pokładzie samolotu Boeing 777-300ER linii Singapore Airlines z Londynu. Wynika z nich, że maszyna w ciągu 4,6 sek. zmieniła swoją wysokość o 54 metry.

Raport ze wstępnymi ustaleniami singapurskiego Biura Badania Bezpieczeństwa Transportu (TSIB) ukazał się w środę 29 maja na oficjalnej stronie tamtejszego Ministerstwa Transportu. Dane do niego zostały pozyskane z rejestratora parametrów lotu oraz zapisu rozmów w kabinie pilotów.

W ustaleniach dokument wskazuje dokładny czas kluczowych momentów badanego lotu SQ321. Jak czytamy, 21 maja o godzinie 07:49:21 UTC (godz. 9:49 czasu polskiego) samolot przeleciał nad południową Birmą na wysokości 37 tysięcy stóp i prawdopodobnie nad obszarem rozwijającej się aktywności konwekcyjnej. Wtedy zaczęły być odczuwalne lekkie wibracje. Zanotowano niezamierzony wzrost wysokości samolotu i reakcję autopilota, który wyrównał do ustawionej wysokości. O godz. 7:49:32 słychać, jak pilot mówi, że włączyła się sygnalizacja zapięcia pasów. Po kilku sekundach doszło do dramatycznych wydarzeń, które zakończyły się śmiercią jednej osoby (podejrzewa się atak serca) i obrażeniami dziesiątek innych.

ZOBACZ TEŻ: "To miały być ich ostatnie duże wakacje". Co wiemy o zmarłym w wyniku turbulencji pasażerze boeinga

Turbulencje na pokładzie samolotu z Londynu do Singapuru. Wstępne ustalenia

"O godzinie 07:49:40 (UTC) w samolocie nastąpiła gwałtowna zmiana G (przeciążenie), (...). Prawdopodobnie spowodowało to, że pasażerowie, którzy nie byli zapięci pasami, unieśli się w powietrze" - czytamy. Sekundę później kolejna zmiana spowodowała upadek pasażerów znajdujących się w powietrzu. "Gwałtowne zmiany G w ciągu 4,6 sekundy spowodowały spadek wysokości o 178 ft (ok. 54 m), z 37 362 stóp do 37 184 stóp. Ta sekwencja zdarzeń prawdopodobnie spowodowała obrażenia załogi i pasażerów".

Śledczy zauważają, że w trakcie tych zmian piloci zmierzali do ustabilizowania samolotu, wyłączając autopilota. Ręcznie sterowali maszyną przez 21 sekund. Po tym, jak zostali poinformowani przez personel pokładowy, że w kabinie są ranni pasażerowie, podjęto decyzję o skierowaniu samolotu na lotnisko Suvarnabhumi w Tajlandii. W drodze do Bangkoku piloci poprosili o pomoc medyczną.

Na pokładzie samolotu było 211 pasażerów i 18 członków załogi. Po wylądowaniu pasażerowie lotu z Londynu do Singapuru opisywali dziennikarzom dramatyczne chwile, kiedy samolot wpadł w turbulencje. Wielu z nich w tym czasie spało lub jadło śniadanie, a wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyli zapiąć pasów. - Nagle poczułem, że samolot zaczyna spadać. Ludzie krzyczeli. Pamiętam latające poduszki, kubki i talerze - opowiada Andrew Davies, pasażer. 

Lotnisko w Bangkoku i karetki, które przyjechały po pasażerów lotu Singapore Airlines z LondynuRUNGROJ YONGRIT/EPA

Dochodzenie trwa. W skład zespołu wyjaśniającego incydent, poza śledczymi z TSIB weszli przedstawiciele amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) oraz Boeinga. Cytowane przez Reutera linie Singapore Airlines oświadczyły we wtorek wieczorem, że ​​42 pasażerów nadal przebywa w Bangkoku, z czego 26 wciąż jest hospitalizowanych. 

ZOBACZ TEŻ: Niebezpieczne turbulencje "czystego nieba". Czym są i kiedy do nich dochodzi

Autorka/Autor:am

Źródło: tvn24.pl