Trzy opcje prezydenta Brazylii: więzienie, śmierć lub zwycięstwo

Źródło:
BBC, Reuters

Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro powiedział, że widzi dla siebie trzy opcje: więzienie, śmierć lub zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jak stwierdził, "pierwsza nie wchodzi w grę". - Żaden człowiek mi nie zagrozi - oznajmił.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Wybory prezydenckie w Brazylii odbędą się 2 października 2022 roku. Najnowsze sondaże wskazują na przewagę rywala Jaira Bolsonaro, byłego prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy. Były przywódca kraju w kwietniu tego roku uzyskał bierne prawa wyborcze. W 2019 roku brazylijski Sąd Najwyższy nakazał zwolnienie go z więzienia, w którym spędził ponad półtora roku.

- Mam trzy alternatywy dla mojej przyszłości: więzienie, śmierć lub zwycięstwo - powiedział w sobotę Bolsonaro w czasie spotkania z ewangelicznymi przywódcami. Dodał przy tym, że "pierwsza opcja" nie wchodzi w grę. - Żaden człowiek mi nie zagrozi - stwierdził.

Protesty w ponad 400 miastach

66-letni, skrajnie prawicowy Bolsonaro, mający nadzieję na reelekcję, traci poparcie między innymi z powodu klęski w walce z pandemią COVID-19. Pod koniec lipca, w ponad 400 brazylijskich miastach, odbyły się akcje protestacyjne przeciwko jego polityce, polegającej na przeciwstawianiu się wprowadzania lockdownów i innych środków ostrożności, które mogłyby powstrzymać wzrost zakażeń. Przeciwnicy Bolsonaro wyszli na ulice po raz kolejny, demonstrowali między innymi pod hasłem: "Nie zdejmujmy maseczek, zdejmijmy prezydenta!".

Przeciwko prezydentowi protestują także rdzenni mieszkańcy kraju. W piątek kilkuset z nich zgromadziło się przed jego rezydencją w obronie ziem przodków, która - na mocy ustawy - może zostać im odebrana. Decyzję w tej sprawie ma podjąć Sąd Najwyższy, protesty odbywały także tym miejscu. W Brazylii mieszka około milion rdzennych mieszkańców należących do kilkuset grup etnicznych. Jedna piąta z nich zamieszkuje tereny Amazonii.

Obszary, zajmowane przez Indian, są atrakcyjne dla dużych przedsiębiorstw pod względem rozwoju rolnictwa i leśnictwa. Bolsonaro konsekwentnie opowiada się po stronie wielkiego biznesu.

Kwestionowanie elektronicznego głosowania

Jeśli chodzi o przyszłoroczne wybory prezydenckie, Bolsonaro kwestionuje obowiązujący elektroniczny system głosowania (wprowadzony w Brazylii w 1996 roku) i grozi, że nie zaakceptuje ich wyników. Apeluje również o powrót do tradycyjnego głosowania, z udziałem kart papierowych, utrzymując, że elektroniczne karty do głosowania są podatne na oszustwa - podała agencja Reutera.

Wcześniej brazylijski parlament odrzucił projekt prezydenta w sprawie zmian wyborczych, które zakładały m.in. likwidację elektronicznego głosowania.

Luis Roberto Barroso, szef Najwyższego Trybunału Federalnego Brazylii oświadczył w środę, że "obecny system głosowania w wyborach elektronicznych stanowi wystarczającą gwarancję ich rzetelności". Uznał, że dyskusja na temat przyjęcia drukowanych kart do głosowania jest zwykłym "marnowaniem uwagi".

Zaproszenie do udziału w wiecu

W czasie sobotniego spotkania Bolsonaro zaprosił ewangelicznych przywódców, by wsparli go w czasie zaplanowanej na 7 września ogólnokrajowej demonstracji. Jak przypomniała agencja Reutera, rzesza wyborców wyznania ewangelickiego (w ponad 200-milionowej Brazylii odsetek wyznawców protestantyzmu sięga 22 procent) miała kluczowe znaczenie dla zwycięstwa Bolsonaro w wyborach prezydenckich w 2018 roku.

Autorka/Autor:tas//now

Źródło: BBC, Reuters