Nowy prezydent Tajwanu Lai Ching-te to lekarz, ale też doświadczony polityk. W przeszłości mówił, że głową państwa, z którą najbardziej chciałby zjeść obiad, jest Xi Jinping. Co jeszcze warto o nim wiedzieć?
Lai Ching-te zwyciężył w sobotnich wyborach prezydenckich na Tajwanie. 64-letni kandydat rządzącej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP) zapewnił jej trzecią kadencję prezydencką, uzyskując 40,05 proc. głosów. W czasie kampanii wyborczej zapowiadał kontynuację polityki prowadzonej przez poprzedniczkę, Tsai Ing-wen. - Pokazaliśmy światu, jak bardzo cenimy naszą demokrację. To nasze niezachwiane zobowiązanie - mówił Lai do tłumu, po ogłoszeniu wyników.
ZOBACZ TEŻ: Tajwańczycy nie chcieli zmiany kursu. "Xi Jinping będzie musiał pokazać towarzyszom twardą rękę"
Nowy prezydent Tajwanu - kim jest Lai Ching-te?
Lai Ching-te, znany także jako William Lai, pochodzi z biednej górniczej rodziny. Wychował się na północy kraju w miasteczku Wanli (dziś to dzielnica największego miasta Tajwanu, Nowego Tajpej). Tak nim, jak i jego piątką jego rodzeństwa, zajmowała się sama matka. Ojciec, górnik, zginął w wypadku w kopalni. - Dorastając w takiej rodzinie, będziemy bardziej dojrzali, będziemy mieć więcej siły woli i odwagi, by pokonywać trudności - mówił o sobie w marcu zeszłego roku.
Od dziecka Lai marzył, by zostać lekarzem. Ukończył studia z zakresu rehabilitacji medycznej na Państwowym Uniwersytecie Tajwańskim w Tajpej, a następnie studiował też na Narodowym Uniwersytecie Cheng Kung w Tainanie oraz w Szkole Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda w USA.
W 1994 roku, już jako znany lekarz, dostał propozycję zaangażowania się w kampanię wyborczą jednego z polityków DPP, na co się zgodził. W opublikowanym kilka miesięcy temu wideo przyznał, że był wówczas pełen wątpliwości i obaw o przyszłość swojego kraju. Wkrótce później sam dostał propozycję kandydowania w wyborach do parlamentu. I choć początkowo ją odrzucił z powodu chęci rozwijania kariery lekarskiej, wkrótce zmienił zdanie. Przekonał go do tego kryzys, jaki wybuchł w Cieśninie Tajwańskiej, gdy przed pierwszymi wolnymi wyborami prezydenckimi na wyspie w 1996 roku Chiny rozpoczęły manewry wojskowe i wystrzeliły rakiety w jej kierunku. - Zamiast krytykować ówczesny rząd z perspektywy mojej kliniki, czy nie byłoby lepiej (...) faktycznie zrobić coś dla Tajwanu? - mówił we wspomnianym filmie.
Ostatecznie w latach 1999-2010 roku Lai zasiadał w tajwańskim parlamencie (Yuanie Legislacyjnym), a następnie objął funkcję burmistrza Tainanu, którym pozostał przez siedem lat. W latach 2017-2019 był premierem Tajwanu, a w 2020 roku wystartował jako kandydat na wiceprezydenta u boku rządzącej prezydent Tsai Ing-wen. Swoją przygodę z polityką nazywa "niespodziewaną podróżą".
ZOBACZ TEŻ: "Niezatapialny lotniskowiec" decyduje, czy zbliżyć się do Chin. Co to znaczy dla Polski?
Wybory na Tajwanie. Relacje z Chinami
Relacje z Chinami były główną osią, wokół której ogniskowały się przedwyborcze emocje na Tajwanie. Pekin uważa Tajwan za część swojego terytorium i dąży do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając użycia siły, a głosowanie Chińczycy określali jako wybór między "pokojem a wojną". Partia DPP od lat prezentowała proniepodległościowe dążenia, a Lai, jako jej kandydat, upatrywany był przez Pekin jako ten, który dąży do konfrontacji i konfliktu. W przeszłości mówił otwarcie, że jest "pragmatycznym działaczem na rzecz niepodległości Tajwanu", dlatego Pekin określał go jako niebezpiecznego separatystę i osobę, która jest odpowiedzialna za rosnące napięcie w regionie.
Obecnie Lai opowiada się za utrzymaniem status quo w kwestii statusu wyspy. Podkreśla, że Tajwan jest niezależnym i suwerennym krajem, więc nie ma potrzeby ogłaszania niepodległości. Jednocześnie oferuje Pekinowi dialog. - Nie chcemy być z Chinami wrogami. Możemy zostać przyjaciółmi - mówił w wywiadzie telewizyjnym w lipcu zeszłego roku.
W maju wziął udział w sesji pytań zorganizowanej na swojej byłej uczelni. Powiedział wtedy studentom, że głową państwa, z którą najbardziej chciałby zjeść obiad, jest Xi Jinping. Stwierdził, że gdyby miał taką okazję, to poradziłby chińskiemu przywódcy, by "trochę wyluzował". Pytani o komentarz do tej sytuacji przedstawiciele Chin stwierdzili, że są to "dziwne" uwagi, zważywszy na to, że nie zmieniły się poglądy Lai na temat niepodległości Tajwanu. Pekin zerwał wszelki dialog z DPP za kadencji jego poprzedniczki, Tsai Ing-wen.
Po ogłoszeniu wyników wyborów Lai podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że jego "odpowiedzialnością będzie utrzymanie pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej". - Jednocześnie jesteśmy zdeterminowani, by chronić Tajwan przed ciągłymi groźbami i zastraszaniem ze strony Chin - zaznaczył.
ZOBACZ TEŻ: Tajwan i Chiny - o co chodzi? Czy Tajwan to państwo i dlaczego jest taki ważny. Odpowiadamy
Źródło: CNN, Reuters, tvn24.pl