Szczyt Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie nie odbędzie się - poinformował czeski premier Andrej Babisz. Informację potwierdziło też MSZ Izraela. W związku z wycofaniem się ze spotkania przedstawicieli Polski w Jerozolimie odbędą się spotkania bilateralne strony izraelskiej z Czechami, Słowakami i Węgrami.
Szczyt Grupy Wyszehradzkiej (V4) z udziałem Polski, Czech, Słowacji i Węgier miał odbyć się w dniach 18-19 lutego w Jerozolimie. W poniedziałek przed południem polski premier Mateusz Morawiecki poinformował jednak o odwołaniu wizyty polskiej delegacji z powodu wypowiedzi szefa izraelskiej dyplomacji na temat "polskiego antysemityzmu wyssanego z mlekiem matki".
Niedługo po decyzji Morawieckiego czeska agencja informacyjna CTK przytoczyła słowa premiera Czech Andreja Babisza, który poinformował o odwołaniu w związku z tym szczytu V4. Informację tę potwierdził również rzecznik MSZ Izraela. "Nie będzie pełnego spotkania V4" - napisał Emmanuel Nahshon w wiadomości SMS, cytowanej przez agencję Reutera. Babisz oświadczył, że szczyt V4 może odbyć się w związku z tym w drugiej połowie roku.
Szef słowackiego MSZ Miroslav Lajczak powiedział dziennikarzom w Brukseli, że odwołanie spotkania, jest "wyrazem naszej solidarności z Polską".
Zamiast szczytu odbędą się w Jerozolimie spotkania dwustronne pozostałych członków Grupy Wyszehradzkiej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.
Najpierw Netanjahu, potem Kac
Spięcie w stosunkach polsko-izraelskich rozpoczęło się, gdy dziennik "Jerusalem Post" poinformował w czwartek wieczorem, że premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział w Warszawie, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria szefa izraelskiego rządu. Jak przekazała w niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, Netanjahu potwierdził, że w trakcie czwartkowego briefingu w żadnym momencie nie przypisywał Polsce ani polskiemu narodowi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i że nie padła z jego strony nawet najmniejsza sugestia tego rodzaju.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował jednak, że nie weźmie udziału w spotkaniu państw Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu, a Polskę na szczycie reprezentował będzie szef MSZ Jacek Czaputowicz.
W niedzielę jednak p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Kac, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi izraelskiego rządu, stwierdził: - Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i tak, jak powiedział Icchak Szamir [były premier Izraela – red.], któremu Polacy zamordowali ojca, "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych. Po tej wypowiedzi premier Morawiecki odwołał w poniedziałek wyjazd ministra Czaputowicza do Izraela. - Podjąłem taką decyzję, ponieważ te sformułowania, które padły z ust powołanego na ministra spraw zagranicznych pana (Israela) Kaca, są absolutnie niedopuszczalne. Są niedopuszczalne nie tylko w dyplomacji, ale dla mnie one są niedopuszczalne absolutnie w sferze publicznej - powiedział premier.
MSZ: wypowiedzi nieakceptowalne
Czaputowicz w Brukseli poinformował, że rozmawiał z przedstawicielami krajów V4, które miały spotkać się w poniedziałek i wtorek na szczycie w Izraelu i poinformował ich o "sytuacji związanej z pewnym napięciem między Polską a Izraelem, związanym z wypowiedzią wczoraj w godzinach popołudniowych pełniącego obowiązki ministra spraw zagranicznych (Israela Kaca), który zarzucił Polakom wrodzony antysemityzm, rzekomo 'wyssany z mlekiem matki'".
Jak mówił, sprawa ta była znana szefom MSZ Grupy Wyszehradzkiej. - Wszyscy byli oburzeni tymi słowami (...), też oczywiście wyrazili pewną solidarność - powiedział.
Pytany o obecne oczekiwania strony polskiej wobec rządu Izraela, Czaputowicz odpowiedział, że Polska oczekuje, że "władze izraelskie się ustosunkują do tej sytuacji". - My uważamy, że te wypowiedzi są nieakceptowalne, (...) uważamy, że one pobudzają antypolonizm, antysemityzm, mają charakter rasistowski i nie służą dobrze pojednaniu czy też w ogóle stosunkom polsko-izraelskim - podkreślił. - Dlatego oczekujemy, że strona izraelska się wycofa z tych słów - dodał szef dyplomacji.
"Wyraz solidarności"
"Odwołanie spotkania V4 + Izrael to wyraz solidarności państw Gr. Wyszehradzkiej!" - oceniła w poniedziałkowym wpisie na Twitterze rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Dodała, że po interwencji premiera Morawieckiego pozostali premierzy podjęli decyzję o odroczeniu szczytu z Izraelem. "Mimo że byli na miejscu, albo w drodze do Izraela, zgodzili się z argumentacją polskiego premiera i podjęli tę decyzję w geście solidarności całej Grupy" - wskazała.
"Opozycja, która rządząc niezbyt lojalnie podchodziła do współpracy w ramach V4, może tego gestu i tych decyzji z katalogu: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego nie rozumieć" - oceniła.
Podkreśliła, że jest to sukces siły i argumentów premiera Morawieckiego i polskiej dyplomacji
1/2Odwołanie spotkania V4 + Izrael to wyraz solidarności państw Gr.Wyszehradzkiej!Po interwencji PMM pozostali premierzy podjęli dec. o odroczeniu szczytu z Izraelem. Mimo, że byli na miejscu,albo w drodze do Izraela, zgodzili się z argumentacją polskiego premiera i podjęli tę
— Beata Mazurek (@beatamk) 18 lutego 2019
decyzję w geście solidarności całej Grupy. Opozycja, która rządząc niezbyt lojalnie podchodziła do współpracy w ramach V4,może tego gestu i tych decyzji z katalogu:jeden za wszystkich, wszyscy za jednego nie rozumieć .Sukces siły i argumentów polskiego PMM i polskiej dyplomacji.
— Beata Mazurek (@beatamk) 18 lutego 2019
Autor: mm,ft\mtom,rzw / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock