Cichy powrót na salony. "Wczoraj nosili maskę. Dzisiaj ją zdjęli"

Źródło:
Reuters, BBC, New York Times, tvn24.pl, CNN

Wśród państw arabskich następuje zwrot w stosunkach z Syrią i Baszarem al-Asadem. Przywódca potępiany jest na arenie międzynarodowej za krwawe i brutalne traktowanie cywilów po wybuchu wojny domowej. Tymczasem państwa Bliskiego Wschodu - choć planowały już "erę po Asadzie" - zmierzają ku normalizacji relacji z reżimem. A każde z nich ma swój powód i interes. W niedzielę ministrowie spraw zagranicznych Ligi Państw Arabskich podjęli decyzję o ponownym przyjęciu Syrii w swoje szeregi, po 12-letnim zawieszeniu w prawach członka.

W zeszłą środę Baszara el-Asada odwiedził w Damaszku prezydent Iranu Ebrahim Raisi. Była to pierwsza wizyta irańskiej głowy państwa w Syrii od wybuchu wojny domowej w 2011 roku, choć od od początku syryjskiego konfliktu Teheran, obok Moskwy, był najwierniejszym sojusznikiem Asada, wspomagając jego reżim w czasie krwawych walk. To dzięki tenmu militarnemu i gospodarczemu wsparciu Asad przejął - przy oporze rebeliantów wspieranych przez kraje regionu - kontrolę nad większością Syrii.

Reuters zwraca uwagę, że do wizyty Raisiego w Damaszku doszło w ważnym momencie, gdy Iran i jego regionalny rywal - Arabia Saudyjska - odbudowują stosunki po latach napięć. Co ważne, te dwa państwa wspierały zupełnie przeciwne siły w syryjskiej wojnie. A Arabia Saudyjska i inne państwa arabskie, dotychczas unikające Asada, odbudowują więzi z jego rządem. Saudyjczycy podkreślają, że prowadzą rozmowy na temat "powrotu Syrii do jej arabskiej wspólnoty".

Co dzieje się w Syrii. Dlaczego wybuchła wojna domowa i nałożono sankcje

Syria bowiem od lat jest wyobcowana w arabskim świecie, a jej przywódca tylko okazjonalnie odwiedza sąsiednie kraje. Problemy Damaszku mają jednak dalszy, globalny, zasięg. A ich źródło? W marcu 2011 roku wybuchły pokojowe demonstracje przeciwko rządom Baszara al-Asada, jednak starcia między dwiema stronami zaogniały się i wkrótce przerodziły w wojnę domową.

CZYTAJ TEKST PREMIUM: Tyran z przypadku, który pokonał swój kraj

W konflikt zaangażowały się światowe mocarstwa. Niewzruszony międzynarodowymi apelami prezydent krwawo rozprawiał się z przeciwnikami. Bombardował, używał trującego gazu, torturował. W wyniku działań sił rządowych zginęło około 300 tysięcy cywilów, a 100 tysięcy zostało zatrzymanych lub zaginęło. Oprócz ofiar w ludziach wojna spowodowała również ogromne zniszczenia oraz zmusiła do opuszczenia swych domów ponad połowę mieszkańców kraju.

CZYTAJ TAKZE: "Zginęli z powodu tortur, doraźnych egzekucji". Kilkaset ofiar więzień reżimu Asada

Świat zareagował. Unia Europejska w reakcji na brutalne represje wobec cywilów wprowadziła sankcje, które zakładają między innymi embargo na ropę naftową, ograniczenia pewnych inwestycji, ograniczenia w eksporcie sprzętu i technologii, które mogłyby zostać wykorzystane do represji wewnętrznych. Pod koniec maja ubiegłego roku Rada Unii Europejskiej przedłużyła te obostrzenia do 1 czerwca tego roku z uwagi na nieustające represje.

Syria jest objęta również amerykańskimi sankcjami. Nałożono je jeszcze przed wojną, ale w związku z konfliktem wielokrotnie zaostrzano.

Trudną sytuację w Syrii dodatkowo potęgują ataki bojowników tak zwanego Państwa Islamskiego, którzy od lat usiłują wprowadzić na tych terenach kalifat.

Syria przywrócona w prawach członka Ligi Państw Arabskich

Mimo sprzeciwu USA i Europy, państwa arabskie podejmują kroki zmierzające do normalizacji stosunków z Syrią. To niezwykły zwrot, ponieważ - jak pisze BBC - wiele państw już przed 12 laty "planowało erę po Asadzie". 

W niedzielę ministrowie spraw zagranicznych Ligi Państw Arabskich podjęli decyzję o ponownym przyjęciu Syrii w swoje szeregi, po 12-letnim zawieszeniu w prawach członka.

Sekretarz generalny Ligi Państw Arabskich Ahmed Abul-Gheit zapytany, czy w związku z tym syryjski prezydent Baszar al-Asad będzie mógł wziąć udział w szczycie Ligi Państw Arabskich pod koniec tego miesiąca, odparł, że będzie mógł, "jeśli sobie tego życzy". - Syria od dzisiejszego wieczora jest pełnoprawnym członkiem Ligi Państw Arabskich, a od jutrzejszego poranka będzie miała prawo zajmować dowolne miejsce - powiedział.

Wcześniej minister spraw zagranicznych Jordanii Ayman Safadi mówił CNN, że powrót Syrii do grupy to będzie "dopiero początek" politycznego końca kryzysu w Syrii.

- Cały ruch w świecie arabskim mający na celu odgrywanie wiodącej roli w wysiłkach zmierzających do politycznego zakończenia kryzysu syryjskiego miał miejsce rzeczywistości, w której nie było skutecznych wysiłków, by rozwiązać kryzys - ocenił Safadi. - To była w zasadzie polityka status quo, a polityka status quo doprowadziła tylko do większej liczby bolączek, bólu i cierpienia dla narodu syryjskiego oraz do wzrostu zagrożeń dla regionu, w tym dla Jordanii - dodał.

Według niego "wszyscy" w arabskiej wspólnocie są gotowi zakończyć kryzys, ale istnieją różnice co do najlepszego podejścia. - Powrót do Ligi Państw Arabskich będzie symboliczny, ale ostatecznie, abyśmy naprawdę zakończyli (kryzys -przyp. red.), będziemy musieli upewnić się, że cała społeczność międzynarodowa jest na pokładzie, ponieważ koniec końców są sankcje, europejskie sankcje, amerykańskie sankcje, i będzie ogromna potrzeba globalnego wysiłku na rzecz odbudowy (Syrii - przy. red.) - mówił.

Dążenie do odbudowy Syrii w ten sposób spotyka się ze sprzeciwem krajów zachodnich. Rzecznik Departamentu Stanu USA Vedant Patel powiedział, że Waszyngton nie będzie normalizował swoich stosunków z Damaszkiem i nie wspiera w tym innych krajów. - Wyjaśniliśmy to naszym partnerom - dodał Patel.

Mimo wszystko rodzą się pytania o przyszłość sankcji, w związku z presją wywieraną na USA i UE w celu ich zniesienia.

Cel wydaje się jasny, ale porozumienia brak

Ale również wśród państw arabskich istnieją głębokie podziały co do tego, jak i kiedy odbudować Syrię.

- Wydaje się, że istnieje pośpiech w przywracaniu stosunków z Syrią, (...), nikt nie potrafił powiedzieć, jakich gwarancji domagano się w zamian za normalizację – mówi BBC pod warunkiem zachowania anonimowości urzędnik z regionu, który ma wiedzę na temat ostatnich rozmów. - Szkoda. To wysyła złą wiadomość. Mówi, że nie ma żadnych konsekwencji – ocenił. Według niego Syryjczycy zachowują się "w bardzo arogancki sposób".

Choć nie ma uzgodnień co do tego, w jaki sposób podejść do sprawy odbudowy politycznej i ekonomicznej Syrii, co jej zaoferować i czego zażądać, to kierunek działań krajów arabskich wydaje się być jasny.

Każdy kraj ma swój interes

Niektóre państwa zmieniły nastawienie do Damaszku już wcześniej, kiedy wojna przeciągała się, a Asad niezmiennie pozostawał u władzy. W 2018 roku Zjednoczone Emiraty Arabskie ponownie nawiązały z nim stosunki dyplomatyczne i otworzyły w Damaszku ambasadę. Podobnie zrobił Bahrajn.

Arabia Saudyjska przez ponad dekadę nie utrzymywała relacji z Syrią. Wspierała część grup rebeliantów, także w koalicji z USA, oraz przyjmowała u siebie przedstawicieli syryjskiej opozycji. W Rijadzie Asad był postrzegany jako pionek Iranu. Teheran zaś, bliski sojusznik Syrii, był głównym rywalem Saudyjczyków w regionie.

Tymczasem w środę szefowie dyplomacji Syrii i Arabii Saudyjskiej spotkali się i - jak przekazali we wspólnym oświadczeniu - rozmawiali o przywróceniu Syrii do wspólnoty arabskiej. Zadeklarowali też przywrócenie konsulatów i połączeń lotniczych. Zbliżeniu z Syrią towarzyszy nawiązanie bliższych relacji z Iranem przez Arabię Saudyjską i ZEA.

Również Tunezja w tym tygodniu formalnie przywróciła stosunki dyplomatyczne z Syrią, mianując ambasadora w Damaszku.

Niektóre kraje, jak Irak, chciałyby otworzyć szlaki handlowe przez Syrię. Inni chcieliby ograniczyć nielegalny handel narkotyków, przemycanych z Syrii do pozostałej części Bliskiego Wschodu.

- Każdy kraj w sąsiedztwie ma nierozstrzygnięte kwestie z Syrią, które należy przedyskutować i wynegocjować – mówi w rozmowie z "New York Times" Joshua Landis, dyrektor Centrum Studiów Bliskiego Wschodu na Uniwersytecie w Oklahomie.

Nawet Turcja – przez wiele lat najzagorzalszy zwolennik rebeliantów dążących do odsunięcia Asada od władzy – sygnalizuje potencjalny zwrot w swoim nastawieniu. Uwagę zwraca fakt, że wysocy urzędnicy tureccy, w tym minister obrony i szef wywiadu, spotkali się w ostatnich miesiącach ze swoimi syryjskimi odpowiednikami.

Do odmiennych niż do tej pory nastrojów skłania sytuacja wewnętrzną w Turcji. Wielu obywateli ma negatywny stosunek do dużej liczby Syryjczyków w ich kraju. W kampanii prezydenckiej przed wyborami zaplanowanymi na 14 maja wszyscy czterej kandydaci wielokrotnie mówili o znalezieniu sposobów na odesłanie Syryjczyków do domu.

Egipt wydaje się wahać, czy zaakceptować Asada. Niemniej na początku kwietnia minister spraw zagranicznych spotkał się ze swoim syryjskim odpowiednikiem w Kairze po raz pierwszy od ponad dekady.

Tymczasem w poniedziałek w stolicy Jordanii, Ammanie, minister spraw zagranicznych Syrii Faisal Mekdad spotkał się ze swoimi arabskimi odpowiednikami w ramach jordańskiej inicjatywy mającej na celu skłonienie Damaszku do wynegocjowania planu pokojowego. Plan ten określa "mapę drogową" zakończenia konfliktu, która miałaby obejmować rozwiązywanie problemów uchodźców, zaginionych więźniów, przemytu narkotyków i irańskich sił w Syrii.

Katar jest jednym z nielicznych krajów arabskich, które nadal zdecydowanie sprzeciwiają się przywróceniu stosunków z Syrią.

Kroki podejmowane przez kraje Zatoki Perskiej, mające umożliwić im udział w odbudowie Syrii, można rozpatrywać jako "sposób ograniczania roli Iranu i Turcji w Syrii, na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej oraz zwiększenia wpływu arabskich władców na sprawy regionu" - wskazywała w 2021 roku Sara Nowacka w publikacji zamieszczonej na stronie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W analizie pisała też, że "motywacją dla wznowienia kontaktów z reżimem Asada są również korzyści finansowe z udziału w odbudowie Syrii". Przeszkodą natomiast pozostają sankcje i niepełna kontrola Asada nad terytorium państwa. 

"Wczoraj nosili maskę. Dzisiaj ją zdjęli"

Gdy państwa arabskie wyciągają na nowo rękę do reżimu Asada, Waszyngton przyjął wobec tego zdystansowaną postawę. USA starają się nakłaniać partnerów do żądania czegoś w zamian od Syrii. Wymieniane są w tym kontekście: zakończenie obrotu syntetycznym narkotykiem captagonem, zmniejszenie irańskiej obecności wojskowej w Syrii i ustanowienie warunków, które pozwolą syryjskim uchodźcom na bezpieczny powrót do domu.

- Asad słynie z tego, że obiecuje, ale nie dotrzymuje obietnic - twierdzi James Jeffrey, który był specjalnym przedstawicielem USA w Syrii za administracji Donalda Trumpa.

Anwar al-Bunni, mieszkający w Niemczech syryjski prawnik zajmujący się prawami człowieka, przyznaje że nie zaskoczyło go, gdy kraje takie jak ZEA i Arabia Saudyjska – autorytarne monarchie, które tłumią każdy przejaw sprzeciwu wewnątrz kraju - zmieniły swoje podejście. - Oni zawsze byli przeciwni ustanowieniu demokracji w Syrii – twierdzi. - Różnica polega na tym, że wczoraj nosili maskę. Dzisiaj ją zdjęli - dodaje.

Strach uchodźców i obawy obrońców praw człowieka

Perspektywa przymusowej deportacji do Syrii napawa strachem uchodźców. W Turcji i Libanie, gdzie w świetle kryzysów gospodarczych spadła akceptacja dla uchodźców, Syryjczycy są szczególnie zaniepokojeni.

- Ogromnie boimy się wyników wyborów. Wyraźnie deklarują, że chcą nas deportować – mówi syryjski uchodźca Muhammad, który prowadzi kawiarnię w Stambule.

Obrońcy praw człowieka wyrażają ogromne rozczarowanie, że w rozmowach na temat odbudowy i powrotu Syrii do gry niewiele mówi się o okrucieństwach z przeszłości. - To szokujące - twierdzi Diana Semaan, ekspertka z Amnesty International. - To, co teraz widzimy, to całkowite lekceważenie czynów syryjskiego rządu w zakresie praw człowieka i wysyłanie wiadomości, że nie ma znaczenia, co się stało - komentuje.

Amnesty International wzywa kraje arabskie do wykorzystania swoich wpływów na reżim Asada w celu zapobieżenia dalszym atakom na ludność cywilną oraz zatrzymaniom i torturom. Tymczasem ONZ stara się powołać międzynarodowy organ, który miałby pomóc rodzinom zaginionych w poznaniu losu i miejsca pobytu ich bliskich.

Ponadto w Genewie zespół prawników kontynuuje intensywne prace nad wspieraniem ścigania osób oskarżonych o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości w Syrii. Prowadzi je w ramach ustanowionego w grudniu 2016 roku Międzynarodowego, Bezstronnego i Niezależnego Mechanizmu – Syria (IIIM) (z ang. The International, Impartial and Independent Mechanism - Syria (IIIM)). Do tej pory prawnicy pomogli w 267 przypadkach, w tym 28 w tym roku.

IIIM jest pośrednikiem wymiaru sprawiedliwości działającym na rzecz pociągnięcia do odpowiedzialności za najpoważniejsze zbrodnie międzynarodowe, w szczególności zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo, popełnione w Syryjskiej Republice Arabskiej od marca 2011 roku. Gromadzi, przechowuje i analizuje informacje i dowody. Następnie udostępnia, na żądanie lub proaktywnie właściwym jurysdykcjom, materiały i produkty analityczne istotne dla toczących się dochodzeń. IIIM nie ma uprawnień prokuratorskich. Pomaga raczej tym jurysdykcjom, które prowadzą dochodzenia i ścigają podejrzanych o popełnienie przestępstw w Syrii.

Syryjczycy w zrujnowanym państwie

Niektórzy Syryjczycy mają nadzieję, że przywrócenie stosunków innych krajów z Damaszkiem będzie początkiem ich powrotu do normalnego życia.

Zmagają się z inflacją i paraliżującymi wręcz niedoborami energii elektrycznej. Według ONZ, jeszcze zanim w lutym tragiczne trzęsienie ziemi nawiedziło Syrię, około 15,3 miliona ludzi, czyli 70 procent populacji, potrzebowało pomocy humanitarnej.

Jednak Heiko Wimmen, który nadzoruje prace Międzynarodowej Grupy Kryzysowej w Syrii, podkreśla, że ​​na tym etapie jest mało prawdopodobne, aby państwa Zatoki Perskiej wniosły znaczący wkład w odbudowę zrujnowanych syryjskich miast. Jej koszt opiewa w miliardy dolarów.

- Amerykańskie sankcje to tylko jedna część tego problemu. To bardzo nieprzyjazne ekonomicznie środowisko. Potrzeba pewnych oznak działającego państwa i zarządzania, pewnego podstawowego poziomu odpowiedzialności – mówi.

Aby przetrwać, przez lata pozbawiony gotówki reżim syryjski napadał i przejmował dziesiątki firm. Jest oskarżany o przekierowanie dziesiątek milionów dolarów na pomoc humanitarną przeznaczoną dla zubożałych obywateli dla własnych celów, a także domniemany handel narkotykami.

Autorka/Autor:akr/kg

Źródło: Reuters, BBC, New York Times, tvn24.pl, CNN