44 osoby zostały w piątek zabite, gdy syryjskie służby bezpieczeństwa w kilku miastach kraju otworzyły ogień do manifestantów domagających się demokracji - poinformował w sobotę działacz praw człowieka.
Wcześniej podawano, że w trakcie tłumienia demonstracji przeciw autokratycznym rządom prezydenta Baszara el-Asada zostały zastrzelone co najmniej 32 osoby.
Manifestantów zabito w trzecim co do wielkości mieście kraju, Hims, w szturmowanym przez czołgi Maaret al-Numan około 60 kilometrów na południowy wschód od Aleppo, w miastach Daraja i Barsa oraz w regionie Dary w południowo-zachodniej Syrii.
Protesty tłumione siłą, zmian brak
Demonstracje, których uczestnicy odprawiali najpierw świąteczne piątkowe modły w meczetach, odbyły się w wielu innych miastach, od Banijas na wybrzeżu śródziemnomorskim po Kamiszli na zamieszkanym przez Kurdów wschodzie kraju.
Trwające od połowy marca demonstracje przeciwko rządom Asada i ich tłumienie przez siły bezpieczeństwa wskazują, że żadna ze stron, jak pisze agencja Associated Press, nie jest w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Opozycja wciąż organizuje protesty, mimo że siły Asada tłumią je siłą, nie reagując na głosy oburzenia z zagranicy i międzynarodowe sankcje nałożone na najważniejszych funkcjonariuszy państwowych.
Źródło: PAP