Około 20 tys. studentów demonstrowało w Wenezueli przeciwko planowanej reformie konstytucji. Żądali, by nowe prawo respektowało swobody obywatelskie - rozpędziła ich policja.
Zaplanowana przez prezydenta Hugo Chaveza nowelizacja konstytucji przewiduje, że w przypadku stanu wyjątkowego władze będą mogły bezterminowo przetrzymywać obywateli bez postawienia zarzutów. Zapis ten budzi szczególny sprzeciw wśród protestujących.
Populistyczno-lewicowy prezydent Hugo Chavez zaproponował łącznie 67 zmian w konstytucji Wenezueli. Przewidują one m.in. ścisłą kontrolę rządu nad bankiem centralnym i wydłużenie kadencji prezydenta z sześciu do siedmiu lat. Pozwalają też na ubieganie się na ten urząd nieograniczoną ilość razy, co otwierałoby możliwość kolejnej kadencji samego Chaveza, rządzącego od 1999 roku.
By wejść w życie, poprawki muszą zyskać poparcie obywateli w referendum przewidzianym na 2 grudnia.
Niedawno Chavez zapowiedział, że zamknie lub znacjonalizuje wszystkie prywatne szkoły, które nie podporządkują się rządowym zaleceniom dotyczącym nowego programu nauczania. Wszystkie szkoły, zarówno prywatne, jak i publiczne, muszą przyjąć inspektorów oraz zaakceptować nowy, "boliwariański system edukacji". W przeciwnym wypadku, zostaną zamknięte lub przejęte przez administrację - groził Chavez podczas ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego w El Tigre na północnym-wschodzie kraju.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: aptn