Do ataku na pracowników World Central Kitchen w Strefie Gazy doszło, bo izraelscy żołnierze myśleli, że w ciężarówce, która miała jechać w konwoju, znajduje się uzbrojony mężczyzna - wynika z ustaleń dziennika "Haarec". Ostrzał zaczął się, kiedy samochody WCK opuściły magazyn, choć wyjechały bez "podejrzanej" ciężarówki. "Haarec" donosi także, że pracownicy WCK poinformowali odpowiednie osoby o ataku na pierwszy z trzech samochodów. Mimo tego dokonano kolejnego ostrzału. Według premiera Izraela Benjamina Netanjahu był to "tragiczny przypadek nieumyślnego trafienia niewinnych ludzi".
W Strefie Gazy zginęło siedmioro pracowników organizacji humanitarnej World Central Kitchen. Wśród nich był Polak - Damian Soból.
Według ustaleń izraelskiego dziennika "Haarec", który powołuje się na anonimowe źródła w służbach bezpieczeństwa, dron izraelskiej armii wystrzelił trzy pociski, jeden po drugim, w kierunku konwoju z pomocą humanitarną organizacji World Central Kitchen. Konwój z pomocą podążał trasą zatwierdzoną przez izraelską armię. Atak Izraela rozpoczął się, ponieważ pojawiły się podejrzenia, że z konwojem jechał "uzbrojony członek Hamasu", którego tam jednak nie było.
Konwój z pomocą World Central Kitchen wyruszył w poniedziałek wieczorem, aby eskortować ciężarówkę z żywnością do magazynu w Dajr al-Balah w środkowej Strefie Gazy. Samochody miały mieć wyraźne oznaczenia organizacji pomocowej na dachu i bokach. Według źródeł, do których dotarł "Haarec", w izraelskim pomieszczeniu operacyjnym jednostki odpowiedzialnej za bezpieczeństwo trasy, którą przejeżdżał konwój, zidentyfikowano w ciężarówce uzbrojonego mężczyznę i podejrzewano, że był terrorystą.
Czytaj też: Sikorski po rozmowie z szefem izraelskiej dyplomacji. Osiem minut, charakter "dosyć krótki, dosyć oficjalny"
Izraelskie media: pracownicy WCK informowali o ataku
Trzy samochody osobowe, którymi poruszali się wolontariusze, opuściły magazyn bez ciężarówki, w której miał podróżować rzekomo uzbrojony mężczyzna. Według źródeł obrony, do których dotarł "Haarec", podejrzewany przez wojskowych mężczyzna nie opuścił magazynu. Jak twierdzi dziennik, decyzję o ostrzelaniu konwoju podjął oddział pilnujący trasy transportu pomocy humanitarnej.
"Haarec" opisuje, że według ich informacji po uderzeniu w pierwszy samochód niektórzy pasażerowie opuścili pojazd i przesiadali się drugiego auta. Pracownicy WCK kontynuowali jazdę i powiadomili odpowiednie osoby o ataku. Mimo tego kilka sekund później, po przejechaniu przez nich kilkuset metrów, w drugi samochód uderzył izraelski pocisk.
Wolontariusze zdołali przenieść rannych do trzeciego pojazdu. Po przejechaniu przez nich kolejnych kilkuset metrów uderzył w nich trzeci pocisk. Zginęli wszyscy.
Czytaj też: Pracownicy WCK zginęli w Strefie Gazy. Netanjahu: trafienie nieumyślne, ale to się zdarza na wojnie
To nie pierwszy atak, w wyniku którego personel World Central Kitchen został ranny w Gazie. W sobotę snajper IDF strzelił do samochodu jadącego do magazynu żywności w rejonie Chan Junus. Uderzył w przednią szybę samochodu, ale znajdującemu się w środku wolontariuszowi nic się nie stało.
Zdarza się, że konwoje z pomocą humanitarną wykorzystują uzbrojoną ochronę, aby zapobiec splądrowaniu ciężarówek przez terrorystów, rabusiów lub zdesperowanych cywilów.
We wtorek wieczorem szef Dowództwa Południe generał brygady Jaron Finkelman przedstawi szefowi sztabu, generałowi Herciemu Halewi, wyniki wstępnego dochodzenia - przekazał portal Times of Israel. Jak twierdzi "Haarec", Izrael wysyła do krajów, z których pochodzili zagraniczni wolontariusze, swoich dyplomatów, by przedstawili tamtejszym władzom wstępne ustalenia dochodzenia.
Bellingcat: pojazdy noszą znamiona precyzyjnego uderzenia
Portal Bellingcat, który specjalizuje się w sprawdzaniu faktów i białym wywiadzie, czyli poszukiwaniu i weryfikacji wiadomości na podstawie jawnych źródeł, przedstawił analizę dotyczącą ataku w Strefie Gazy.
Czytaj także: Polak zginął w Strefie Gazy. Kim był Damian Soból?
Według ustaleń portalu, zniszczone pojazdy WCK "noszą znamiona precyzyjnego uderzenia, jakie tylko IDF (Siły Obronne Izraela - red.) są w stanie przeprowadzić w regionie".
Portal Bellingcat przeanalizował rozmieszczenie pojazdów w momencie uderzenia niedaleko siedziby WCK na obrzeżach Dajr al-Balah. Pojazd, który zaatakowano jako drugi, można było zidentyfikować w odległości około 800 metrów od pierwszego z samochodów. Z kolei trzeci samochód zidentyfikowano około 1,6 km na południowy zachód od pierwszego pojazdu. Wydaje się, że spośród trzech zidentyfikowanych pojazdów to właśnie trzeci samochód ucierpiał najbardziej.
Zobacz też: Zomi zginęła w izraelskim ataku. Kilka dni wcześniej pokazała, jak pomagają potrzebującym
Portal zwrócił także uwagę, że co najmniej jeden z pojazdów miał wyraźne logo World Central Kitchen umieszczone na dachu auta. Na zdjęciach widać, że pocisk trafił właśnie od góry i jest prawdopodobne, że oznaczenia były widoczne z góry w momencie przeprowadzenia ataku, "chociaż zależy to od możliwości optyki użytej do śledzenia pojazdu".
Netanjahu: tragiczny przypadek
Premier Izraela Benjamin Netanjahu poinformował, że był to "tragiczny przypadek nieumyślnego trafienia niewinnych ludzi". - To się zdarza na wojnie i zbadamy to gruntownie. Jesteśmy w kontakcie z odpowiednimi rządami i uczynimy wszystko, by to się nie powtórzyło - zadeklarował.
Źródło: Haarec, Bellingcat