W poniedziałek rano Izrael zaatakował szpital im. Nasera w Chan Junus. W ataku zginęło co najmniej 20 osób, w tym dziennikarze pracujący m.in. dla telewizji Al-Dżazira, agencji Reuters i AP czy stacji NBC.
Drugi ostrzał tego samego celu przeprowadzono siedem minut po pierwszym, gdy na miejsce przybyli ratownicy oraz dziennikarze. Przypadek? Media donoszą o podejrzeniach, że to celowa taktyka, tzw. double tap (ang. podwójne uderzenie).
Czym jest atak typu double tap?
Double tap nie jest oficjalnym terminem prawnym i nie pojawia się w konwencji genewskiej, ale celowe atakowanie osób uznanych za "osoby chronione", takich jak lekarze, "implikuje zarzut popełnienia zbrodni wojennej" - stwierdziła w rozmowie z NBC News Janina Dill, profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego.
- Taktyka double tap jest nie do pogodzenia z postępowaniem profesjonalnych, przeszkolonych sił zbrojnych - powiedziała Dill.
Dill przekazała, że "szczególnie zgubne jest wykorzystywanie gotowości do wypełnienia moralnego obowiązku ratowania (pomocy osobom dotkniętym pierwszym atakiem) w celu ich zabicia". Dodała, że "uderzenia typu double tap nie tylko oznaczają popełnienie zbrodni wojennej, ale także powinny być potępiane moralnie".
Niewiele armii przyznaje się do stosowania podwójnych uderzeń jako jawnej taktyki, ale Izrael nie jest jedynym krajem, któremu zarzucano takie działania. W 2012 roku dziennikarze ustalili, że w latach 2009-2012 ataki dronów CIA w Pakistanie zabiły co najmniej 50 cywilów "w kolejnych uderzeniach, gdy ci udali się na pomoc ofiarom".
Ataki typu double tap były w przeszłości celowo stosowane przez grupy terrorystyczne, takie jak Al-Kaida i nigeryjska Boko Haram, które wysyłały drugiego zamachowca samobójcę, aby zabił osoby próbujące pomóc ofiarom pierwszego ataku.
Nie pierwszy taki atak Izraela. "Standardowa procedura"
W zeszłym miesiącu lewicowe izraelskie czasopismo "+972 Magazine" opublikowało wyniki śledztwa, w tym wywiady z izraelskimi źródłami związanymi z bezpieczeństwem, z których wynikało, że ataki typu double tap stały się "standardową procedurą w Strefie Gazy" podczas wojny.
Izraelska gazeta "Haaretz" poinformowała, że podczas poniedziałkowego ataku czołg izraelskich sił zbrojnych ostrzelał obiekt, który żołnierze uznali za kamerę monitorującą należącą do Hamasu, znajdującą się na dachu szpitala, a następnie wystrzelił kolejny pocisk, aby upewnić się, że cel został trafiony.
Pierwszy atak trafił w górne piętra szpitala im. Nasera, gdzie według jego dyrektora Mohammeda Zakouta przebywali lekarze, pacjenci i stażyści z oddziału operacyjnego.
Z relacji świadków wynika, że w tym czasie wielu dziennikarzy wchodziło po schodach, aby uzyskać sygnał do przesłania swoich relacji i skontaktowania się z rodzinami. W pierwszym uderzeniu zginął operator kamery agencji Reuters Hussam Al-Masri, który według agencji informacyjnej prowadził w tym czasie transmisję telewizyjną na żywo z wyższych pięter szpitala.
42-letni Hatem Omar był jednym z dziennikarzy, którzy pobiegli na miejsce zdarzenia. - Wspinałem się po schodach, wraz ze mną wielu dziennikarzy i lekarzy - relacjonował. - Wtedy nastąpiło drugie uderzenie - dodał.
Według Ibrahima al Qanana, który był na żywo w telewizji Al Ghad TV, kiedy zarejestrowano drugie uderzenie, znaczniki czasu na filmie pokazały, że między wybuchami minęło siedem minut. Jak mówił, ratownicy czekali kilka minut po pierwszym uderzeniu, zanim pobiegli po schodach, ale i tak dosięgnął ich drugi wybuch.
- Wszędzie na miejscu zdarzenia widziałem krew - relacjonował Omar. - Klatka schodowa na zewnątrz szpitala była pełna ratowników medycznych, cywilów, ludzi spieszących z pomocą, a miejsce to było spowite chmurą pyłu - dodał.
Na zewnątrz szpitala polegli dziennikarze - Hussam Al-Masri, Mariam Dagga, Mohammad Salama, Ahmed Abu Aziz i Moaz Abu Taha - leżeli obok siebie, wciąż wyposażeni w aparaty fotograficzne i pokryte krwią kamizelki z napisem PRESS.
Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 r., gdy Hamas napadł na południe Izraela, zabijając około 1,2 tysiąca osób i porywając 251. Według władz lokalnych w izraelskim odwecie zginęło ponad 62,6 tysiąca Palestyńczyków.
Izrael się tłumaczy
Biuro izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu stwierdziło, że poniedziałkowe ataki były "tragicznym wypadkiem", a wojsko prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
Atak wywołał oburzenie na świecie. Potępiły go: UE, rządy Francji czy Wielkiej Brytanii i międzynarodowe stowarzyszenia dziennikarzy. Sekretarz generalny ONZ António Guterres zażądał niezależnego śledztwa. Prezydent USA Donald Trump powiedział, że "nie jest z tego zadowolony".
W oświadczeniu wydanym w serwisie X po ataku na szpital izraelskie siły zbrojne podały, że żołnierze zidentyfikowali w placówce kamerę, "która była wykorzystywana do obserwowania działań izraelskich sił zbrojnych w celu kierowania przeciwko nim działań terrorystycznych". Dodano, że "żołnierze podjęli działania mające na celu usunięcie zagrożenia poprzez zniszczenie i demontaż kamery".
W oświadczeniu nie poruszono kwestii drugiego ataku na obiekt.
Autorka/Autor: kkop/lulu
Źródło: NBC News, PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/HAITHAM IMAD