Zabił turystów, podaje swoją wersję zdarzeń. "Udawali, że nie rozumieją, o co chodzi"


Napad z bronią na parę czeskich turystów miał mieć charakter rabunkowy - twierdzi oskarżony w tej sprawie Albańczyk. Mężczyzna 3 lipca zastrzelił dwie osoby. Sąd zadecydował, że pozostanie w areszcie do procesu.

Sokol Mjacaj przed sądem przyznał, że zabił parę Czechów. - Chciałem im ukraść samochód. Mężczyzna chciał odebrać mi broń, więc zacząłem strzelać - miał zeznać Mjacaj, którego słowa przytacza albański portal shqiptarja.com.

"Chciałem pieniędzy i cennych przedmiotów"

Czeskie media piszą trochę więcej o wersji wydarzeń, którą przytacza mężczyzna. Portal lidovky.cz pisze, że Mjacaj zeznał, iż zaczaił się na Czechów w rejonie miejscowości Lotaj. Miał wymierzyć w nich broń i zmusić ich, by wpuścili go do samochodu. - Chciałem pieniędzy i cennych przedmiotów, ale oni udawali, że nie rozumieją, o co chodzi - miał zeznać.

Kiedy wjechali do lasu, Czech - jak twierdzi Albańczyk - próbował kilkukrotnie odebrać broń, poza tym nie chciał zatrzymać samochodu. Wówczas 20-latek strzelił im w głowy z bliskiej odległości, a auto rozbiło się.

Z jego zeznań wynika, że on sam spadł z kilkumetrowego urwiska razem z Czechami, ale udało mu się wydostać z samochodu i uciec. Wcześniej informowano, że mężczyzna sam zepchnął samochód w przepaść, żeby zatrzeć ślady.

Wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że Mikel Svatos i Ana Kosinova zmarli w wyniku postrzelenia w tył głowy z bliskiej odległości. Strzały najprawdopodobniej padły - jak pisze czeski portal lidovky.cz - w czasie jazdy. Samochód prowadził mężczyzna, na przednim siedzeniu siedziała kobieta.

Do morderstwa doszło w rejonie miejscowości Theth. Oznacza to, że 20-latek przejechał w samochodzie z Czechami ponad 15 km.

W kryjówce

Policja trafiła na podejrzanego po niespełna dobie. Udało się to, ponieważ odciski palców zdjęte z pistoletu wykazały, że należą one do osoby notowanej już w kartotekach.

Podejrzenie padło na 20-letniego Sokola Frana Mijacaja, który w 2010 r. zabił 11-letniego chłopca i ukradł mu złotą bransoletkę. Został jednak wtedy skazany na zaledwie cztery lata więzienia i w ub.r. wyszedł na wolność.

Mężczyzna ukrywał się w Grude, ok. 75 km od miejsca zabójstwa. Policja otoczyła budynek, w którym się ukrywał, ale mężczyzna nie chciał się poddać. Uczynił to dopiero kiedy policja ostrzegła, że go zabije.

"Ten mężczyzna powinien być w więzieniu"

Sąd w Szkodrze zadecydował, że Sokol Mjacaj zostanie tymczasowo aresztowany - poinformował portal albeu.com. Mjacaj trafił do ośrodka o podwyższonym rygorze. Przedstawiono mu zarzut zabójstwa dwóch osób i nielegalnego posiadania broni i amunicji. Mężczyźnie w sądzie towarzyszyli policjanci ubrani w kuloodporne kamizelki i kaski.

"Ten mężczyzna powinien siedzieć w więzieniu za swoje poprzednie przestępstwa i nie powinien ponownie zabić" - napisał na Facebooku minister spraw wewnętrznych Albanii Saimir Tahiri.

Autor: pk//gak / Źródło: albeu.com, lidovky.cz, blesk.cz, zpravy.idnes.cz