"Już nigdy nie chcę stracić kogoś, kogo kocham" - napisała kostiumografka filmu "Rust" Terese Magpale Davis, której wpis opublikował aktor Alec Baldwin. Davis odniosła się do doniesień i komentarzy wokół bezpieczeństwa na planie westernu. Zapewniła, że będzie walczyć o poprawę warunków, jednak zaprzeczała, jakoby ekipa była przepracowana. Broniła przy tym producentów filmu. "Nie są to producenci, którzy widzą nas jako chodzące dolary" - podkreśliła.
21 października na planie zdjęciowym westernu "Rust" w okolicach Santa Fe w Nowym Meksyku aktor Alec Baldwin postrzelił ze służącej jako rekwizyt broni palnej operatorkę Halynę Hutchins. Kobieta zmarła w szpitalu. Na planie ranny został także reżyser Joel Souza.
W sprawie trwa śledztwo. Według wstępnych ustaleń wydarzenia na planie filmowym Bonanza Creek Ranch były wypadkiem. Prace nad filmem zostały zawieszone.
Szeryf hrabstwa Santa Fe Adan Mendoza niedawno sygnalizował, że nie wszystkie osoby związane ze sprawą są chętne do współpracy przy śledztwie. Mendoza wcześniej wspominał, że przed tragicznym zdarzeniem na planie panowała "beztroska atmosfera", jeśli chodzi o stosowanie się do zasad bezpieczeństwa.
"Producenci (..) pracowali z nami bez odpoczynku"
W środę Alec Baldwin po raz kolejny odniósł się do tragicznych zdarzeń podczas nagrywania "Rust". Na swoim Instagramie opublikował post, w którym pokazał zamieszczony na Facebooku wpis kostiumografki Terese Magpale Davis. Ta skomentowała mnożące się publikacje na temat bezpieczeństwa na planie.
"Mam dość takiej narracji" - ogłosiła. "Pracowałam nad tym filmem. Opisywana narracja, że jesteśmy przepracowani i działamy w niebezpiecznych i chaotycznych warunkach pracy, to bzdura" - stwierdziła, zaznaczając, że ekipa filmowa "nigdy" nie pracowała dłużej niż 12,5 godziny dziennie.
Davis ujawnia, że część ekipy operatorskiej negocjowała kontrakty w trakcie nagrań, stawiając producentów pod ścianą, bo uważała, że zasługuje na lepsze warunki, między innymi w hotelach, i większe pieniądze niż reszta ekipy. "Oni nie są bohaterami. Martwili się tylko o własny interes" - stwierdziła.
Dalej zwróciła uwagę na producentów filmu. "Producenci, którzy rzekomo nie dbali o ekipę, pracowali z nami bez odpoczynku. To byli najbardziej otwarci, ciepli ludzie, z jakimi kiedykolwiek pracowałam. Wysłuchali wątpliwości wszystkich i wzięli je pod uwagę. Nawet dranie z pionu operatorów zostali wysłuchani. Dostawali to, czego chcieli" - wspomniała.
Opisała, że producenci poświęcili swoje wypłaty, aby zapewnić ciągłość produkcji filmu, w tym wydawali fundusze na hotele dla wszystkich, którzy sobie tego zażyczyli. Davis wcześniej wspomniała, że plan nie znajdował się daleko od miejsc zamieszkania ekipy operatorskiej.
O wściekłości i złamanym sercu. "Ale nie zacznę robić tego, co wszyscy"
Kostiumografka zauważyła także, że przypadkowe wystrzały zdarzają się na planach filmowych częściej, niż myślimy. Wspomniała, że ekipa filmowa uczestniczyła w kilku spotkaniach na temat bezpieczeństwa. "Niekiedy odbywały się kilkukrotnie w ciągu dnia" - dodała.
W tym miejscu wspomniała o asystencie reżysera. CNN informował pod koniec października, że na Dave'a Hallsa były składane skargi dotyczące niestosowania się do procedur bezpieczeństwa i jego zachowania na planie w czasie dwóch produkcji w 2019 roku.
"Nigdy nie podchodził lekceważąco do bezpieczeństwa. Być może przy innych produkcjach, ale nie przy tej. Oczywiście, w dużej mierze zawalił sprawę tego dnia" - oceniła. Davis po tym przyznała: "Jestem wściekła i mam złamane serce, że tak postąpił i że nigdy nie pozbędę się z głowy dźwięku wystrzału i krzyku reżysera".
"Moja przyjaciółka nie żyje. Czy jestem z tego powodu zła? Jestem. Ale nie zacznę robić tego, co wszyscy i twierdzić, że on nie przejmował się bezpieczeństwem" - oświadczyła.
Kostiumografka: producenci to ludzie
Davis napisała, że rozmawiała z producentami, dlaczego nie bronią się przed "rażąco fałszywymi oskarżeniami". "W odpowiedzi usłyszałam, że chcą, aby cała uwaga była skupiona na Halynie. Chcieli dać nam czas na żałobę i regenerację. Powiedzieli, że jeszcze będzie czas na obronę ich reputacji i że nie jest ważne, aby robić to teraz. Mówili, że ważne teraz jest to, aby ekipa dobrze się czuła" - napisała.
"Nie są to producenci, którzy widzą nas jako chodzące dolary. Opiekowali się nami w trakcie wspólnej pracy. Nadal dzwonią, aby sprawdzić, co u nas. Nadal odbiorą telefon od każdego z nas. Oni są ludźmi" - opisała.
Davis zapewniła, że zrobi wszystko, aby poprawić warunki pracy na planie. "Uczestniczyłam w dwóch wypadkach samochodowych przez przepracowanie. Wiem, jak to jest. Ale w tym wypadku to nie było to" - zaznaczyła.
Wyjaśniła, że w przypadku "Rust" chodzi jej zdaniem o bezpieczeństwo przy użyciu broni. "Osobista odpowiedzialność to ostatnia rzecz, na której chcemy się skupiać w obliczu tej tragedii" - stwierdziła.
Czy w jakiejkolwiek kwestii postąpiłaby inaczej? "Wczytałabym się dokładniej w protokoły i przywoływałabym ich zapisy zawsze, kiedy widziałabym, że nie są przestrzegane. Zapytałabym, czy broń jest bez amunicji przed przekazaniem je aktorowi" - napisała Davis. "Nie dlatego, że taka jest moja praca, ale dlatego że już nigdy nie chcę stracić kogoś, kogo kocham" - podkreśliła.
"W imieniu Halyny będę walczyć o polepszenie warunków pracy przy używaniu broni na planie. Będę walczyć o to, by już nigdy nie użyto na planie prawdziwej broni palnej. Będę walczyć o to, by osoby odpowiedzialne za broń kierowały się wyższymi standardami, skoro nasze życie jest w ich rękach" - zapewniła kostiumografka.
Źródło: BBC