- To miejsce, w którym absolutnie nie wolno przebywać, w którym nie jesteśmy w stanie zapewnić ochrony - ocenił Radosław Sikorski, szef MSZ, aktualną sytuację w Republice Środkowej Afryki. Ministerstwo stanowczo ostrzega Polaków przed wyjazdami w ten rejon. - To jest państwo upadłe, wszelkie struktury państwowe, poza stolicą nie działają, nie ma szkolnictwa, nie ma sądów, policji i wojska - dodał.
- Sytuacja w Republice Środkowej Afryki jest dramatyczna, to jest państwo upadłe, wszelkie struktury państwowe, poza stolicą nie działają, nie ma szkolnictwa, nie ma sądów, policji i wojska. Pamiętajmy, że w kraju o porównywalnej wielkości z Polską, jest 1600 żołnierzy francuskich i to tylko w stolicy - 500 kilometrów od miejsca, gdzie przebywają nasi misjonarze - powiedział Sikorski w środę dziennikarzom w Sejmie.
MSZ nie zapewni ochrony
Na początku tygodnia rebelianci muzułmańscy zaatakowali misję polskich misjonarzy w miejscowości Ngaoundaye. Przebywają tam m.in. polscy kapucyni i siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Zaatakowani nie chcieli zostawić swoich podopiecznych - m.in. sierot i niewidomych. - Nasze serca płyną ku naszym rodakom, którzy swoją obecnością starają się uratować tysiące ludzi - chorych, dzieci i kalekich - podkreślił Sikorski. - MSZ musi realistycznie oceniać sytuację, a to oznacza, że jest to miejsce, w którym absolutnie nie wolno przebywać, w którym nie jesteśmy w stanie zapewnić ochrony - dodał. Sikorski przypomniał, że polski kontyngent nie stacjonuje w samej Republice Środkowej Afryki. - To jest samolot transportowy z bazą w Tulonie, nie jest prawdą, jakoby w Republice Środkowoafrykańskiej przebywali polscy żołnierze - wyjaśnił. - Są rzeczy, które MSZ może wykonać i są takie które są niewykonalne - zaznaczył.
Oferta ewakuacji dla misjonarzy
Pytany, jak MSZ może pomóc polskim misjonarzom, Sikorski powiedział: - MSZ może bardzo klarownie i stanowczo ostrzegać naszych obywateli przed przebywaniem w rejonach skrajnie niebezpiecznych -. Dopytywany, czy MSZ będzie pomagało w ewentualnej ewakuacji naszych misjonarzy, Sikorski powiedział: - Jak ojcowie przyznali, taką ofertę ewakuacji dwa tygodnie temu otrzymali i gdyby się na taką ewakuację zgodzili dzisiaj, to prawdopodobnie jeszcze jesteśmy w stanie ją wykonać, z pomocą sił francuskich -. Ale - jak zastrzegł - sytuacja na wojnie domowej jest dynamiczna. - To co dzisiaj jestem w stanie obiecać, za 24 godziny może już być nieaktualne - przyznał szef MSZ. Polscy misjonarze i siostry zakonne nie opuszczą Republiki Środkowoafrykańskiej.
MSZ: Powstał Zespół Roboczy
W środę duchowni spotkali się z kierownictwem MSZ, przedstawicielami departamentu konsularnego oraz wojskowymi. - Przede wszystkim podjęliśmy decyzję, że powstaje zespół roboczy, który będzie się zajmował sytuacją misjonarzy w Republice Środkowoafrykańskiej - oświadczył rzecznik resortu Marcin Wojciechowski. Jak mówił, w skład zespołu wchodzą duchowni, przedstawiciele MSZ i wojska. - Ten zespół będzie spotykać się regularnie w celu wymiany informacji, analizy jakie decyzje należy podjąć i podjęcia tych decyzji - dodał rzecznik.
Najbliższe spotkanie zespołu odbędzie się w piątek.
Konflikt na tle religijnym
W walkach między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło ostatnio co najmniej 75 osób. Walki wybuchły z nową siłą po wycofaniu się w ub. miesiącu ze stolicy kraju Bangi muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem. Jednak w styczniu został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy. Obecność wojsk francuskich i sił pokojowych z krajów afrykańskich nie doprowadziła dotychczas do poprawy sytuacji. W Republice Środkowoafrykańskiej, byłej kolonii Francji, znajduje się teraz ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju. Według ocen ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba by tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.
Autor: aolsz\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Andreas Gebert