"Zgoda Unii Europejskiej na Radosława Sikorskiego na stanowisku szefa unijnej dyplomacji będzie oznaczać, że europejskie stolice zrozumiały, na ile poważne jest wyzwanie Wschodu i że są one gotowe odpowiedzieć na to wyzwanie" - ocenia znany ukraiński publicysta Witalij Portnikow na łamach ukraińskiego portalu lb.ua.
Prezydent Bronisław Komorowski poparł w piątek propozycję szefa rządu, by Radosław Sikorski został kandydatem na stanowisko Wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa i zastąpił tym samym Catherine Ashton.
"Stanowisko szefa spraw zagranicznych UE wraz z funkcją przewodniczącego UE i szefa Komisji Europejskiej stanowi trójkę, uosabiającą Unię Europejską. Przed objęciem tego urzędu i Van Rompuy i Catherine Ashton byli mało znanymi lokalnymi politykami, a opuszczający stanowisko szefa Komisji Europejskiej Barroso kierował rządem wcale nie najbardziej wpływowego państwa europejskiego. To jednak ten przypadek, gdy stanowisko zdobi człowieka" - podkreśla Portnikow. "Zaproponowana przez Szwecję i Polskę koncepcja Partnerstwa Wschodniego, które zakładało dobrosąsiedzkie kontakty z byłymi radzieckimi republikami z zachowaniem ich tradycyjnych związków z Rosją, faktycznie poniosła klęskę z powodu kremlowskiego szaleństwa. I w tej sytuacji Unia Europejska, zupełnie nieoczekiwanie, znalazła się na przedzie walki o Ukrainę, stała się odpowiedzialna za przyszłość zarówno tego kraju, jak i byłych republik radzieckich, które z kolei nie zamierzają godzić się z ekspansywnymi zapędami Władimira Putina" - ocenia ukraiński publicysta.
Zagrożenie ze Wschodu
"Dla Europejczyków to całkowicie nowa sytuacja, na którą nie są przygotowani. Trzeba będzie gruntownie zrewidować stosunki z państwami Europy Wschodniej. Wypracować nową architekturę stosunków z Rosją, która na naszych oczach przekształca się w marginalnego i okrutnego wroga cywilizowanego świata. I, wreszcie, właśnie w tym aspekcie trzeba będzie zrewidować stosunki ze Stanami Zjednoczonymi - bez ich wsparcia dla Europy nie będzie tak łatwo przeciwstawić się rosyjskiej agresji. Kto więc ma to zrobić - Anglik czy Polak? "Londyn może mieć na ten temat swoje zdanie. Ale na korzyść polskiego kandydata może zadziałać biografia Radosława Sikorskiego, który jest Anglikiem w zasadzie w nie mniejszym stopniu niż Polakiem. Przyszły minister spraw zagranicznych Polski znalazł się w Wielkiej Brytanii w dniu wprowadzenia stanu wojennego w swojej ojczyźnie i odmówił powrotu do domu. Gdy otrzymał azyl polityczny, a później obywatelstwo brytyjskie, Sikorski szybko stał się jednym z wiodących dziennikarzy zajmujących się tematyką międzynarodową. Dlatego poziom zaufania do Sikorskiego w Londynie może być większy niż do każdego innego polskiego polityka, który by pretendował na stanowisko Ashton" - pisze Witalij Portnikow.
Owocne małżeństwo
"Ponadto małżeństwo z Anne Applebaum stworzyło dla polskiego ministra specyficzne możliwości obcowania z amerykańską polityczną i intelektualną elitą - i tych możliwości nie mogą przekreślić żadne publikacje rozmów telefonicznych" - podkreśla publicysta. "Dlatego Sikorski jest właśnie tym kandydatem Europy Centralnej, który może zostać przyjęty przez zachód kontynentu - jeśli, oczywiście, zachód w ogóle gotów jest dzielić się swoimi pełnomocnictwami z nowymi członkami UE" - pisze autor. "Zgoda na propozycję Donalda Tuska, by postawić Radosława Sikorskiego na czele unijnej dyplomacji nie jest nawet oceną Polski i osobistych cech polskiego ministra spraw zagranicznych" - czytamy w artykule.
"Ta zgoda będzie oznaczać, że europejskie stolice zrozumiały, na ile poważne jest wyzwanie Wschodu i że są one gotowe odpowiedzieć na to wyzwanie" - podkreśla publicysta.
Autor: asz//rzw / Źródło: lb.ua
Źródło zdjęcia głównego: MSZ, lb.ua