USA żyją kolejną w swojej historii serią morderstw. Zginęło już pięć osób, a 17 zostało rannych. Policja uznała, że wszystkie ataki są dziełem jednej osoby. - Jego celem są Afroamerykanie - ogłosił Joseph R. Price, szef policji w Leesburgu w stanie Wirginia. Tam akurat tragedii udało się uniknąć.
Zaczęło się w miejscowości Flint w stanie Michigan - morderca zabił pięć osób, a ciężko ranił dalszych dziesięć. Trzynaście spośród ofiar - w tym wszyscy zabici - to Murzyni.
Nóż, ale i młotek
W tym miesiącu nieznany sprawca zaatakował trzech czarnych mężczyzn w Leesburgu w stanie Wirginia. Napadnięci przeżyli. W ostatnią sobotę 59-letni mieszkaniec Toledo w stanie Ohio został pchnięty nożem i jest w stanie krytycznym. Policja sądzi, że sprawcą wszystkich ataków jest ta sama osoba - biały, ciemnowłosy mężczyzna średniego wzrostu, poruszający się samochodem typu SUV, Chevrolet Blazer. Jako narzędzia używa najczęściej noża, ale czasami uderza młotkiem.
Szef policji w Leesburgu, Joseph R.Price, jest przekonany, że sprawca "atakuje mężczyzn według koloru skóry". - Jego celem są Afroamerykanie - powiedział.
W ślady Zodiaka?
Jak to zwykle w takich (amerykańskich) sytuacjach bywa, jest element żywcem ze scenariusza horroru - morderca czasem prosi swe ofiary o pomoc pod pretekstem zepsutego samochodu, po czym je atakuje.
Najsłynniejszym seryjnym mordercą w historii USA jest "Zodiak". Na przełomie lat 60-tych i 70-tych zabił ok. 50 osób. Zabijał w weekendy, w pobliżu wody. Jego najczęstszymi ofiarami były pary. Swoim ofiarom świecił latarką w oczy, ale nie gwałcił ich, ani nie okradał. Charakterystyczną cechą Zodiaka było to, że wysyłał listy do policji i gazety, w których chwalił się popełnionymi morderstwami. Nigdy nie został złapany.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu