Fani polskiego rapu co najwyżej mogą dostać w twarz na koncercie. Irańscy miłośnicy tej muzyki trafiają do więzienia. Jako "sataniści".
- Pewna liczna ludzie w mieście Orumije, którzy zaangażowali się w promocję satanizmu przez podziemną muzykę i produkcje bluźnierczych wideoklipów, zostało aresztowanych - poinformowała irańska gazeta "Resalat".
Pod określeniem "podziemnej muzyki", która promuje "satanizm", irańskie władze przeważnie ukrywają twórczość rodzimych raperów. W konserwatywnym, muzułmańskim Iranie rap jest bowiem przejawem najwyższego bluźnierstwa.
Prawdziwy underground
Miejscowi raperzy nie tylko bowiem podważają kanony obyczajowe nakazane przez religię, ale przede wszystkim krytykują rzeczywistość i tworzące je państwo. W tekstach niepokornych muzyków - jak na całym świecie - pełno jest gorzkich słów o biedzie, narkomanii i zacofaniu kraju.
Dla Teheranu taka krytyka jest niedopuszczalna - irański underground trafia do rzeczywistego podziemia, do cel więziennych. Tak samo jak inni "czciciele szatana", czyli osoby aresztowane za posiadanie narkotyków i alkoholu.
Tylko podczas szeroko zakrojonej akcji w maju trafiło z tego powodu za kratki ponad 100 osób.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24