Włoski Trybunał Konstytucyjny odrzucił wniosek Izby Deputowanych, która za rządów koalicji premiera Silvio Berlusconiego zakwestionowała kompetencje sądu w Mediolanie do sądzenia w tzw. sprawie Ruby, czyli zarzutu korzystania z prostytucji nieletnich.
Wtorkowe orzeczenie Trybunału oznacza, że toczący się od kwietnia zeszłego roku proces Berlusconiego, oskarżonego także o nadużycie urzędu, może być kontynuowany i nie musi się rozpoczynać jeszcze raz.
"Incydent dyplomatyczny"
Za nadużycie urzędu prokuratura uznała telefon ówczesnego szefa rządu na posterunek mediolańskiej policji, w rezultacie czego nieletnia Ruby, oskarżona o kradzież, została zwolniona. Berlusconi powiedział policjantom, że dziewczyna jest wnuczką prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka. Tłumaczył potem, że chciał uniknąć "incydentu dyplomatycznego".
Trybunał Ministrów
Od samego początku Berlusconi twierdził, że w sprawie Ruby powinien stanąć przed Trybunałem Ministrów, bo tylko ten sąd jego zdaniem ma kompetencje w tym przypadku. Argumentował, że kiedy dzwonił na posterunek policji, czynił to jako urzędnik państwowy. Włoski parlament skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie, czy sąd w Mediolanie ma kompetencje do orzekania w tej sprawie, a ponadto zakwestionował decyzję sędziego o natychmiastowym postawieniu premiera przed sądem.
"Ograniczona demokracja"?
Satysfakcję ze stanowiska Trybunału, który wniosek ten odrzucił, wyraziła mediolańska prokuratura. Reprezentujący ją przed Trybunałem profesor Federico Sorrentino oświadczył, że "nareszcie górę wzięła siła prawa nad pieniędzmi". Decyzję skrytykował natomiast Sandro Bondi z kierownictwa partii Berlusconiego Lud Wolności. - Stoimy w obliczu ograniczonej demokracji - stwierdził.
Politycy centrolewicowej Partii Demokratycznej wyrazili zaś opinię, że decyzja Trybunału jest dowodem na to, że Silvio Berlusconi posłużył się parlamentem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24