Pogrzeby w Rosji. "Są na razie rozmazane. Trumny nie trafiają w takiej ilości jak w czasie wojny w Czeczenii"

Źródło:
TVN24
Makarowa: władze rosyjskie powinny być sądzone w Rosji
Makarowa: władze rosyjskie powinny być sądzone w RosjiTVN24
wideo 2/35
Makarowa: władze rosyjskie powinny być sądzone w RosjiTVN24

Mieszkająca w Polsce rosyjska dziennikarka Masza Makarowa opowiedziała w "Jeden na jeden" o odbiorze wojny na Ukrainie w Moskwie oraz o przekazie, jaki dociera do Rosjan. Makarowa odpowiadała także na pytanie, jak w sytuacji tak brutalnych działań Kremla czuje się z własnym obywatelstwem. - Zawszę mówię "jestem Rosjanką, ale...". To ciągnie się za mną od dłuższego czasu - przyznała.

Gościem Marcina Zaborskiego w sobotnim wydaniu "Jeden na jeden" w TVN24 była Masza Makarowa, mieszkająca w Polsce rosyjska dziennikarka, która współpracuje między innymi z telewizją Biełsat.

Była pytana, czy jej mieszkający w Rosji rodzice wierzą w to, co dzieje się w Ukrainie. - Nie rozmawiamy o wojnie w Ukrainie. Nie rozmawiamy przez ostatni miesiąc. Ja dbam o moich rodziców, ich bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze, dlatego staramy się unikać tego tematu w rozmowie z dziennikarzami - odpowiedziała.

- Wszyscy mamy świadomość, że nasi krewni są nadal w Rosji i że to nasi krewni, a nie my, są zagrożeni - wyjaśniła.

Masza MakarowaTVN24

Makarowa wspomniała przy tym, że część Rosjan, którzy mają rodziny w Ukrainie, wierzy swoim krewnym, którzy chowają się w schronach lub musieli uciec z kraju, natomiast jest też "spora część Rosjan, która bardziej ufa telewizji rosyjskiej, bo ta telewizja pokazuje im taki sam obraz".

Opisała, że rosyjscy pracownicy telewizji przyjeżdżają na Ukrainę i nagrywają te same obrazy ukraińskiej wojny, jakie rejestrują inni dziennikarze, jednak potem przedstawiają je jako "działania ukraińskich nacjonalistów". - To obraz rosyjskiej propagandy, który jest totalnie wywrócony do góry nogami. To oczywiście przemawia. Przemoc przemawia zawsze - przyznała.

OGLĄDAJ "JEDEN NA JEDEN" W TVN24 GO

W programie padło pytanie, czy informacje o rosyjskich stratach docierają do Rosjan. - Te liczby w telewizji rosyjskiej nie są podawane - zaznaczyła.

Przypomniała tu, że rosyjski dziennik "Komsomolskaja Prawda" informował 22 marca, że na wojnie w Ukrainie zginęło prawie 10 tysięcy rosyjskich żołnierzy, a kolejne ponad 16 tysięcy został rannych. Artykuł potem został usunięty.

- Prawdopodobnie była to taka dywersja kogoś z pracowników tej redakcji. Oczywiście gazeta zaraz się z tego wycofała, bo to gazeta utrzymywana przez państwo - komentowała te wydarzenia Makarowa.

Wspomniała, że resort obrony Rosji podaje w tym temacie bardzo niskie liczby. - Wiemy o stratach w regionach. W różnych regionach Rosji odbywają się pogrzeby. One są na razie rozmazane, bo Rosja składa się z wielu regionów - opisała. - Trumny, które trafiają z Ukrainy do Rosji, też nie trafiają na razie w takiej ilości jak w czasie wojny w Czeczenii - dodała.

Masza Makarowa w "Jeden na jeden"TVN24

"Zawszę mówię: jestem Rosjanką, ale..."

Czy trudno jest dziś przyznać w Polsce, że jest się Rosjanką? - Zawszę mówię "jestem Rosjanką, ale...". To ciągnie się za mną od dłuższego czasu, bo do Polski przyjechałam w 2007 roku. Rok później zaczęła się wojna w Gruzji i od 2008 za każdym razem muszę tłumaczyć, że "jestem Rosjanką, ale...", "kocham Rosję, ale..." i tak dalej - odparła dziennikarka.

Makarowa oceniła, że to, co dzieje się na Ukrainie to nie tylko wojna Władimira Putina, ale wojna Rosjan. - Władimir Putin nie jest jedyną osobą, która tę wojnę prowadzi. Ta wojna prowadzona jest rękoma rosyjskich żołnierzy, rosyjskich oficerów, rosyjskiej propagandy - wymieniała. - Wspierana jest także milczeniem - dodała.

Pytana o podawane wysokie poparcie w sondażu dla Putina, Makarowa zaznaczyła, że "nie można wierzyć wynikom żadnych badań, które odbywają się w Rosji w tej chwili".

Według niej rosyjskie władze "powinny być sądzone w Rosji". - To, co zrobiły mojemu krajowi przez 22 lata, przez które Władimir Putin jest u władzy, za to powinni być rozliczeni przede wszystkim w kraju - oceniła.

Zaborski pytał także Makarową o sankcje nałożone na Rosję. - Przez część Rosjan te sankcje są na pewno odbierane w ten sposób, że Zachód uderza przede wszystkim w nich, a nie we Władimira Putina, nie w biznes rosyjski i nie w elity rosyjskie - zauważyła.

"Niezależne dziennikarstwo wewnątrz Rosji grozi 15 latami więzienia"

Makarowa opowiedziała także o pracy dziennikarzy w Rosji. Zwróciła uwagę, że niesie się za tym "ogromne ryzyko. - Wiemy, że przez ostatnie tygodnie odbył się exodus dziennikarzy rosyjskich do różnych krajów. Zostały zamknięte właściwie wszystkie niezależne media w Rosji. Bastionem była "Nowaja Gazieta", która działała nieprzerwanie od ponad 30 lat. Jej dziennikarze ginęli w Moskwie, Czeczeni, w innych miejscach - mówiła.

O wstrzymaniu działalności "Nowaja Gazieta" poinformowała w tym tygodniu.

- Niezależne dziennikarstwo wewnątrz Rosji grozi 15 latami więzienia - przypomniała Makarowa. Nawiązała tu do nowego rosyjskiego prawa, według którego rozpowszechnianie "fałszywych informacji" o operacjach wojskowych, wzywanie do nałożenia sankcji na Rosję i "dyskredytacja sił zbrojnych" będą zagrożone karą do 15 lat pozbawienia wolności.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ustawa o karach za "szerzenie dezinformacji" podpisana przez Władimira Putina

Autorka/Autor:akw/kab

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Magazyny:
Raporty: