1,5 miliona osób bez pensji, 750 tysięcy na przymusowych urlopach

pap_20251010_1Z5
Shutdown w USA. Kongres nie przyjął nowego budżetu przed nowym rokiem fiskalnym
Źródło: Reuters
Trwający od 13 dni shutdown w USA doprowadził do wstrzymania badań, zamknięcia parków narodowych i muzeów, a także wstrzymania wypłat wynagrodzeń dla ponad miliona pracowników. Eksperci ostrzegają, że mimo kontynuacji pracy wielu agencji brak zabezpieczenia odpowiedniego finansowania może poważnie zagrozić bezpieczeństwu narodowemu.

1 października, pierwszego dnia nowego roku fiskalnego, do biur i laboratoriów w Narodowych Instytutach Zdrowia (NIH) w Bethesdzie pod Waszyngtonem - największego instytutu badań biomedycznych na świecie - przyszły setki naukowców.

Jak powiedziała jedna z pracownic, przyszli oni po to, by oficjalnie wyłączyć komputery i udać się na przymusowy urlop. Od tego czasu biura ich, jak i tysięcy badaczy zatrudnionych w państwowych instytucjach pozostały zamknięte, skrzynki pocztowe nieobsługiwane, badania wstrzymane, a systemy nieczynne.

Ci, którzy na urlop nie zostali wysłani, bo ich praca czy badania są zbyt ważne, pracują dalej. Ale tak i jedni, jak i drudzy nie otrzymali tego miesiąca należnej wypłaty 10 dnia miesiąca. Według prawa powinni ją otrzymać po zakończeniu shutdownu, ale Biały Dom i sam prezydent Trump sugerowali, że niekoniecznie tak musi być, lub że nie wszystkim się ona należy.

Ponad milion osób pracuje bez pensji

Podobna sytuacja od 13 dni panuje w niemal każdej instytucji wchodzącej w skład administracji federalnej. To efekt shutdownu, czyli budżetowego paraliżu związanego z nieuchwaleniem nowego budżetu przez Kongres przed nastaniem nowego roku fiskalnego.

Prowizorium budżetowe, które miało pozwolić na przedłużenie starego budżetu do 21 listopada, jest blokowane przez demokratów, którzy domagają się przywrócenia dopłat do prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, bez których miliony Amerykanów będą od przyszłego roku musieli zacząć płacić nawet ponad dwa razy więcej.

W rezultacie shutdownu ok. 750 tys. pracowników federalnych jest na przymusowych urlopach, a reszta - ok. 1,5 mln - tymczasowo pracuje bez płacy.

Nie wszystkie państwowe instytucje dotknięte są w ten sam sposób. Resort obrony, wojsko i agencje związane z bezpieczeństwem w większości pracują jak zwykle (choć np. ich strony internetowe mogą nie być na bieżąco uzupełniane), a żołnierze otrzymają wynagrodzenie dzięki poleceniu prezydenta, by wykorzystać na ten cel wszelkie pozostałe środki.

Instytucje, które utrzymują się ze środków innych niż bezpośrednie wsparcie budżetowe, również są mniej narażone na skutki paraliżu. Należy do nich m.in. Agencja Żywności i Leków (FDA), która utrzymuje się w połowie m.in. z opłat od producentów leków i innych produktów regulowanych przez agencję.

- Większość w agencji nadal pracuje. Ja mam to szczęście, że jestem w tej mniejszości, która ma wolne. Ale shutdown tylko spotęgował olbrzymią niepewność, z którą mierzymy się wszyscy od początku tej administracji - powiedziała Rehka, lekarka zatrudniona w FDA, wskazując na masowe zwolnienia poczynione m.in. przez zespół DOGE Elona Muska.

Czytaj też: Paraliż rządu trwa. Trump rzuca oskarżeniami

Pretekst dla Białego Domu

Shutdown okazał się pretekstem dla Białego Domu, by - w ramach presji na demokratów - dokonywać kolejnych masowych zwolnień, tym razem liczących łącznie dotąd ok. 4 tys. Największe cięcia dotknęły Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), odpowiedzialne za walkę z epidemiami i chorobami zakaźnymi.

Zwalniani i wysyłani na urlop pracownicy jako uzasadnienie otrzymują e-maile, w których administracja bezpośrednio jako powód wskazuje "shutdown demokratów".

Dla przeciętnego Amerykanina, który nie jest zatrudniony w administracji federalnej, skutki shutdownu nie są tak dramatyczne: emerytury i świadczenia nadal są wypłacane (to wydatki, które są pokrywane z innej części budżetu), choć w biurach systemu ubezpieczeń społecznych nie wszystkie sprawy można teraz załatwić.

Zamknięto część parków

Wiele rządowych stron internetowych i kont w mediach społecznościowych nie jest aktualizowanych. Zamknięto wiele parków narodowych, a od minionego weekendu również waszyngtońskie muzea zarządzane przez Instytut Smithsonian.

Turyści nie mogą zwiedzać ani Kongresu, ani Białego Domu. Zmiany te dotyczą nawet dziennikarzy: ci, którzy nie mają stałych przepustek, również nie mogą wejść na teren Białego Domu, bo nie ma kto sprawdzić ich wniosków o akredytację.

Według niektórych ekspertów najpoważniejsze skutki shutdown może mieć w obszarze bezpieczeństwa, mimo że w tej dziedzinie pracownicy agencji w dużej mierze nie przerwali prac. Jednak służby takie jak FBI, czy CIA mają mniej środków na prowadzenie niektórych operacji.

A jak powiedział w wywiadzie dla telewizji MSNBC były rzecznik Departamentu Stanu i CIA Ned Price, paraliż może też być okazją dla obcych służb wywiadowczych. Price tłumaczył, że pracownicy posiadający dostęp do informacji niejawnych, niepewni swojej przyszłości, czy sytuacji finansowej są łatwiejszym celem do werbunku.

- Nie mówię, że takich przypadków jest wiele (...) ale nawet jeden taki przypadek może mieć ogromne konsekwencje - powiedział Price.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Zobacz także: