Rosyjska postawa w Syrii zdecydowanie nie pomaga, lecz dramatycznie komplikuje sytuację – uważa przedstawiciel USA przy kwaterze głównej NATO w Brukseli Douglas Lute. Z kolei prezydent Francji Francois Hollande oznajmił w Parlamencie Europejskim, że cała Europa powinna się zaangażować politycznie, dyplomatycznie i humanitarnie w rozwiązanie konfliktu w Syrii.
W czwartek w stolicy Belgii spotkają się ministrowie obrony Sojuszu. Jak zapowiedział amerykański dyplomata na konferencji prasowej, jedna z sesji będzie dotyczyła sytuacji w Syrii, a zwłaszcza rosnącej obecności wojsk rosyjskich w tym kraju i naruszeń przez rosyjskie samoloty przestrzeni powietrznej Turcji, która jest członkiem NATO.
Pytany o charakterystykę rosyjskiej obecności w Syrii Lute ocenił, że obecność ta "zdecydowanie nie pomaga, lecz dramatycznie komplikuje sytuację humanitarną, bezpieczeństwa, militarną i w znacznym stopniu sytuację polityczną". - Na każdym z tych frontów rosyjskie działania znacząco skomplikowały sytuację w Syrii – podkreślił.
Po co tam Rosjanie?
Lute ocenił też, że nie jest do końca jasne, po co Rosja wysłała do Syrii oddział w sile batalionu wojsk lądowych. Jak tłumaczył, może chodzić o ochronę bazy w syryjskiej prowincji Latakia, skąd startują rosyjskie samoloty. Jednak – zwrócił uwagę amerykański dyplomata – rosyjscy żołnierze mają na wyposażeniu artylerię, w tym rakietową o zasięgu kilkudziesięciu kilometrów, co może sugerować inne przeznaczenie tego oddziału.
Morderczy reżim Asada
Z kolei jak przekonywał podczas wystąpienia przed europosłami w Strasburgu Francois Hollande, Europa musi się wykazać stanowczością wobec dramatu syryjskiego. - Reżim Asada jest podmiotem, który morduje, dokonuje masakr, nalotów. To, co się tam dzieje, na długo będzie rzutowało na równowagę w regionie Bliskiego Wschodu. Jeśli pozwolimy na te starcia religijne, zwłaszcza między sunnitami a szyitami, nie będziemy w stanie uchronić się przed konsekwencjami, bo ta wojna dotrze również na nasze terytoria. Musimy działać - wzywał francuski przywódca. Przypomniał, że Francja przyjęła swoją odpowiedzialność wojskową wobec tego zagrożenia. Jak zaznaczył, trzeba odbudować przyszłość polityczną w Syrii, tak by społeczeństwo syryjskie miało inny wybór niż prezydent tego kraju Baszar el-Asad, czy tzw. Państwo Islamskie. - To nasz obowiązek wobec Syryjczyków i nasz interes jako Europejczyków. Wzywam całą Europę, by wywierała presję, by ta zmiana polityczna się dokonała - oświadczył, wskazując na umiarkowaną opozycję syryjską.
Jego zdaniem kraje takie jak Rosja, Iran, państwa Zatoki Perskiej, USA i Europa powinny zasiąść do wspólnego stołu i wypracować odpowiednie rozwiązanie polityczne.
Ataki z morza i powietrza
W środę prezydent Rosji Władimir Putin i minister obrony Siergiej Szojgu ogłosili, że okręty rosyjskiej Flotylli Kaspijskiej dokonały 26 ataków rakietowych na cele Państwa Islamskiego w Syrii, odległej od tego akwenu o ok. 1500 km. Lute przyznał, że okręty flotylli mają zdolność do rażenia celów w Syrii, ale powiedział, że nie zetknął się z raportami na temat prowadzenia ostrzału z tego rejonu. We wtorek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że wbrew twierdzeniom Moskwy naruszanie w weekend przez rosyjskie lotnictwo przestrzeni powietrznej Turcji "nie wygląda na przypadek", ponieważ były dwa takie zdarzenia, które trwały dłużej niż kilka sekund. Przedstawiciel tureckiego MSZ w poniedziałek poinformował, że rosyjski samolot wojskowy nie tylko w sobotę, lecz również w niedzielę naruszył turecką przestrzeń powietrzną. Według rzecznika rosyjskiego resortu obrony generała Igora Konaszenkowa do sobotniego incydentu z rosyjskim samolotem wojskowym Su-30 doszło z powodu niesprzyjających warunków pogodowych. W poniedziałek ambasadorowie NATO potępili incydent z udziałem Rosji, określając go jako "nieodpowiedzialne zachowanie". Wezwano Rosję do zaprzestania takich praktyk
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony FR