Wysłani do szturmu "niemal z gołymi rękami". "Mieliśmy ze sobą jedynie broń strzelecką i łopaty"

Źródło:
The Insider, tvn24.pl

Rosyjski niezależny portal The Insider podał, cytując doniesienia niezależnych kanałów na Telegramie, że zmobilizowani żołnierze z Sierpuchowa pod Moskwą zostali wysłani do szturmu w obwodzie ługańskim niemal "z gołymi rękami". Na opublikowanym nagraniu żołnierze mieli narzekać, że rzucono ich do ataku "uzbrojonych w broń strzelecką i łopaty".

"Zostaliśmy rzuceni do szturmu betonowego obszaru ufortyfikowanego ukraińskich sił zbrojnych. Mieliśmy ze sobą jedynie broń strzelecką i łopaty. Ponieśliśmy straty. Są zabici i ranni. Nie byliśmy przygotowani na atak ani fizycznie, ani psychicznie. Byliśmy bez wsparcia" - cytuje zmobilizowanych z Sierpuchowa portal The Insider.

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Wideo pojawiło się na niezależnym kanale Siejatiel Wietra (Siewca Wiatru) na Telegramie. The Insider napisał, że mimo poniesionych strat zmobilizowani mają zostać ponownie wysłani do ataku na ten sam obszar. "W XXI wieku ludzie, którzy stanęli w obronie ojczyzny, są wysyłani jak bydło na rzeź" - padają stwierdzenia w nagraniu.

"Doniesienia o koszmarze i maszynce do mielenia mięsa na froncie w Ukrainie napływają ostatnio dosłownie ze wszystkich stron. Generałowie Władimira Putina, którzy stracili większość swojego sprzętu, teraz rekompensują swoje niepowodzenia masową eksterminacją własnej piechoty" - skomentował skargi rezerwistów z Sierpuchowa kanał Siejatiel Wietra.

Trzeci apel był skierowany do Putina

O problemach zmobilizowanych z Sierpuchowa niezależne rosyjskie media i kanały na Telegramie informowały już wcześniej. Pod koniec grudnia zeszłego roku żołnierze, porzuceni przez własnych dowódców, mieli dwukrotnie znaleźć się pod ostrzałem armii ukraińskiej w obwodzie ługańskim.

The Insider przypomniał, że rekruci z Irkucka (pułk numer 1439) trzykrotnie nagrali wideo, w którym skarżyli się, że zostali rzuceni do ataku bez przygotowania. Trzeci apel skierowali do prezydenta Władimira Putina. Opowiedzieli w nim, że początkowo pełnili służbę w wojskach obrony terytorialnej. Później zostali wysłani do brygady walczącej w składzie armii tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej.

Urwany kontakt

W rocznicę inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę (24 lutego) The Insider napisał, że ze zmobilizowanymi z miasta Jarosław, którzy w opublikowanym nagraniu skarżyli się na swoich dowódców, "urwał się kontakt". Dowódcy mieli wydać rozkaz, by wycofali się z zajmowanych pozycji, a później mieli oskarżyć żołnierzy o dezercję. "Nie mamy wody, jedzenia ani sprzętu. Bijcie na alarm, bo inaczej nie zobaczycie mnie żywego" - miał powiedzieć na nagraniu jeden z żołnierzy.

Autorka/Autor:tas/kg

Źródło: The Insider, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: