Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow poinformował w nocy z niedzieli na poniedziałek, że "obudził się z powodu dwóch silnych eksplozji". Kilka godzin później pojawił się kolejny, "uspokajający" wpis urzędnika. "Chciałem rozwiać obawy mieszkańców regionu, że ktoś lub coś przyleciało do nas z terytorium Ukrainy. To nie jest prawdą" - napisał na kanale Telegram.
Gładkow napisał w nocy, że w wyniku eksplozji "nie odnotowano żadnych zniszczeń, nie ma także osób poszkodowanych". "Rosyjskie lotnictwo wykonywało misje bojowe w ramach operacji specjalnej" – wyjaśnił gubernator, używając oficjalnego określenia, jakim Rosja nazywa inwazję zbrojną na Ukrainę i podkreślając, że "nic nie zagrażało bezpieczeństwu mieszkańców regionu".
W kolejnym wpisie na kanale Telegram urzędnik zdementował pojawiające się doniesienia, że za eksplozjami "stoją Ukraińcy". "Informuję o nocnym incydencie. Najważniejsze. Chciałem rozwiać obawy mieszkańców regionu, że ktoś lub coś przyleciało do nas z terytorium Ukrainy. Tak nie jest” – wyjaśnił Gładkow.
Fakt, że gubernator czuł potrzebę uspokojenia mieszkańców, świadczy o pewnym stopniu zdenerwowania wśród ludności w tym regionie po serii pożarów i wybuchów, do których doszło w ostatnich tygodniach - podała Agencja Reutera. Wcześniej władze w Biełgorodzie informowały o pożarze w składach amunicji, na terenie "obiektu wojskowego" podlegającego ministerstwu obrony, a także w bazie paliwowej.
Ostrzeżenia władz w Kijowie
Obwód biełgorodzki graniczy z Ukrainą. W kwietniu szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow ostrzegł, że rosyjskie służby specjalne planują przeprowadzenie zamachów na obiekty mieszkalne i użyteczności publicznej na terytorium Rosji, aby oskarżyć o to Ukrainę i wywołać antyukraińską histerię. W tym kontekście wymienił także miasto Biełgorod.
Źródło: Reuters, Interfax, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mapy Google