Osoby, które zmobilizowano w Rosji na wojnę z Ukrainą pomyłkowo, mają wrócić do domów - oświadczył przywódca położonej na wschodzie Syberii Jakucji, Ajsen Nikołajew. W Czeczenii natomiast porywani są mężczyźni, którzy po ogłoszeniu mobilizacji na wojnę z Ukrainą złożyli wniosek o paszport zagraniczny.
W wyemitowanym w środę rano przemówieniu Władimir Putin poinformował o częściowej mobilizacji w kraju. Zaznaczył, że dekret w tej sprawie został już podpisany, a mobilizacja zaczyna obowiązywać tego samego dnia. Jak dodał, o podjęcie takich kroków wnioskowało Ministerstwo Obrony. Szef resortu obrony Siergiej Szojgu wyjaśnił, że częściowa mobilizacja ma dotyczyć tylko osób z doświadczeniem wojskowym. Według oficjalnej wersji, powołanych do armii ma zostać około 300 tysięcy rezerwistów.
Niezależnie od prawdziwej liczby powołanych procesowi towarzyszy chaos. Jak ocenił amerykański Instytut Badań nad Wojną, w Rosji obserwowane są problemy i błędy podczas trwającej mobilizacji. Niejednolite warunki mobilizacji w regionach mogą zaostrzać napięcia społeczne.
Think tank podał na przykład, że mobilizacją są obejmowani mężczyźni niespełniający przedstawionych przez Kreml kryteriów. W szczególności chodzi o zapowiedź Szojgu, że mobilizacja w pierwszej kolejności będzie dotyczyć osób z doświadczeniem w działaniach wojennych. Pojawiają się doniesienia o tym, że wezwania otrzymują starsi mężczyźni, studenci, pracownicy przemysłu zbrojeniowego, cywile bez doświadczenia bojowego, pracownicy linii lotniczych i lotnisk oraz osoby z chorobami przewlekłymi.
- Są przypadki mobilizacji obywateli, którzy nie powinni być wcielani do wojska. Na przykład przypadki wezwań wielodzietnych ojców, którzy mają czworo i więcej dzieci poniżej 16. roku życia - napisał na Telegramie przywódca położonej na wschodzie Syberii Jakucji, Ajsen Nikołajew. - Wszyscy, którzy zostali zmobilizowani przez pomyłkę, powinni wrócić. Te działania już się zaczęły - zaznaczył.
Porwania mężczyzn w Czeczenii
Radio Swoboda, powołując się na czeczeński ruch praw człowieka Adat, przekazało, że w Czeczenii porywani są mężczyźni, którzy po ogłoszeniu mobilizacji na wojnę z Ukrainą złożyli wniosek o paszport zagraniczny. Jeden z uprowadzonych - Abu Magamadow - jest nielegalnie przetrzymywany na terenie ministerstwa spraw wewnętrznych w Groznym. Po złożeniu wniosku o paszport zagraniczny do mężczyzny zadzwoniono i zaproszono go na miejsce odbioru paszportu, rzekomo w celu weryfikacji danych.
- Kadyrowcy mówią, że Abu będzie zmobilizowany do udziału w tzw. operacji specjalnej w Ukrainie. Zwracamy uwagę, że ma książeczkę wojskową z kategorią B i nigdy nie służył i nie kończył uczelni wojskowej - podkreślił ruch Adat. Jego działacze alarmują, że otrzymali już wiele zgłoszeń o uprowadzeniach mężczyzn i groźbach wysłania ich na wojnę na Ukrainie.
Radio Swoboda informuje także, że po ogłoszeniu w Rosji "częściowej mobilizacji" zaczęto w Czeczenii masowo składać wnioski o paszporty zagraniczne. Są doniesienia o tym, że pracownicy służby migracyjnej mówią mieszkańcom o niepisanym rozkazie przywódcy republiki Ramzana Kadyrowa, by paszportów nie wydawać.
W Groznym 21 września - jak zaznaczył portal The Insider - kilkadziesiąt kobiet próbowało protestować przeciwko mobilizacji, ale wszystkie zostały zatrzymane. Czeczeński obrońca praw człowieka Ibragim Jangułbajew powiedział portalowi, że synowie, mężowie i inni bliscy zatrzymanych kobiet zostali zmuszeni do wyjazdu na wojnę jako "ochotnicy". Natomiast w czwartek Kadyrow powiedział, że w Czeczenii "mobilizacji nie będzie", bo republika już "wypełniła plan na 254 procent". Nie sprecyzował jednak, o jaki plan chodzi - napisał portal Kawkaz.Realii. Kadyrow przekazał, że udział w działaniach zbrojnych wzięło 20 tys. mieszkańców Czeczenii. Zagroził jednocześnie, że bliscy każdego, kto wyjdzie na protest, będą wysyłani na front.
Źródło: PAP