- Żeby wojna się zakończyła, elity rosyjskie z Putinem na czele muszą dojść do wniosku, że jest nie do wygrania po akceptowalnym koszcie. Przeniesienie wojny na terytorium Rosji przyczynia się do tego celu, bo pokazuje Rosjanom, że nie kontrolują sytuacji - powiedział w "Kropce nad i" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Zaznaczył jednak, iż "jest niebezpieczeństwo, że Rosjanie, którzy póki co stronią od tej wojny, uznają ją za swoją, skoro Matka Rosja została zaatakowana". Szef polskiej dyplomacji pytany był także o prezydenckie ambicje.
Minister Radosław Sikorski został zapytany w "Kropce nad i" o ukraińską operację w obwodzie kurskim w Rosji. Szef polskiej dyplomacji zauważył, że "jednocześnie trwa szturm rosyjski na Pokrowsk, kluczowy hub logistyczny Ukraińców w Donbasie". - Rozmawiałem o tym dzisiaj z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy (Dmytrem) Kułebą. Nie wiemy, która dynamika będzie ważniejsza - odpowiedział.
- To że Ukraińcy weszli do Rosji i zaskoczyli Putina, przeszli jak przez masło przez rosyjskie linie obrony, to jest duże wydarzenie. To daje wiarę w zwycięstwo Ukraińcom - ocenił.
Pytany, czy pokazuje to bezradność Putina, odpowiedział, że "podważa tezy propagandy rosyjskiej". - Daje też Ukraińcom argumenty wobec zachodnich sojuszników, że "proszę bardzo, jesteśmy gotowi do kontrofensywy, tylko musicie przestać nas ograniczać" - dodał.
- Pytanie, który proces będzie miał większą dynamikę, bo Rosjanie płacą tysiącami zabitych za każde kilkaset metrów terenu, a Ukraińcy weszli do Rosji, ponosząc stosunkowo niewielkie ofiary, więc wydaje mi się, że póki co to Ukraińcy mają sukces - mówił Sikorski.
Sikorski: przeniesienie wojny na terytorium Rosji pokazuje Rosjanom, że nie kontrolują sytuacji
Jak ocenił, "żeby wojna się zakończyła, elity rosyjskie z Putinem na czele muszą dojść do wniosku, że jest nie do wygrania po akceptowalnym koszcie". - I przeniesienie wojny na terytorium Rosji przyczynia się do tego celu, bo pokazuje Rosjanom, że nie kontrolują sytuacji, że to nie jest tak, że sobie zaplanują tę maszynkę do mięsa w Donbasie i wedle planu olbrzymimi ofiarami na koniec zwyciężą. Że ta wojna nie jest jednokierunkowa, że są w niej zaskoczenia i że Rosja nie ma wszystkich kart w ręku - mówił szef MSZ.
Zaznaczył jednak, iż "jest niebezpieczeństwo, że Rosjanie, którzy póki co stronią od tej wojny, uznają ją za swoją, skoro Matka Rosja została zaatakowana".
- Ale nie widzimy tego. Z moich informacji wynika, że Putin musi płacić coraz więcej Rosjanom za podpisanie kontraktów do wojska. Obiecywał matkom rosyjskim, że poborowi nie będą brali udziału w tej wojnie, tymczasem są w tej wojnie, bo zostali obsadzeni na granicy, gdzie Ukraińcy weszli - powiedział szef polskiej dyplomacji.
- Ta operacja powinna też zmusić Putina do ściągnięcia wojsk z innych rejonów Rosji, a być może także z Donbasu, do ochrony innych części rosyjskiej granicy. I to odciąża desperacko broniących się Ukraińców - dodał.
Szef MSZ: Ukraińcy mają swoje postulaty. Nie wszystkie możemy spełnić
Sikorski pytany był o słowa Wołodymyra Zełenskiego, który oświadczył we wtorek, że polska pomoc wojskowa dla jego kraju w ostatnim czasie nieco zmalała. Prezydent Ukrainy przypomniał, że Warszawa wspierała Kijów od pierwszych dni wojny na pełną skalę, zwrócił jednak uwagę, że Polska ma jeszcze samoloty, które mogłyby wzmocnić obronę jego państwa. - Dzisiaj uwaga strony polskiej, jeśli chodzi o nasze zdolności obronne, trochę osłabła. To znaczy Polska prawdopodobnie dała nam to, co mogła. Jednak pewne rzeczy w Polsce zostały. (...) Są konkretne kwestie. Bardzo potrzebujemy waszych MiG-ów – mówił Zełenski.
Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że "Polska jest wśród tych krajów, które w proporcji do PKB dały Ukrainie najwięcej". Dodał, że "organizujemy w tej chwili 45. pakiet pomocy".
- Oni mają swoje postulaty. My je poważnie rozważamy. Nie wszystkie możemy spełnić, co oczywiste. Niektóre wymagają współdziałania sojuszniczego. Nie o wszystkim mogę powiedzieć - zaznaczył Sikorski.
Dopytywany, czy Ukraińcy dostaną MiG-i, odparł, że "to jest to właśnie, o czym nie mogę powiedzieć".
Sikorski: wypowiedź Kaczyńskiego mnie zaciekawiła
Szef MSZ odniósł się też w "Kropce nad i" do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego odnośnie potencjalnego kandydata tego ugrupowania na prezydenta. Jak mówił Kaczyński, musi być on "młody, wysoki, okazały, przystojny". - Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej, jakby znał dwa języki - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kaczyński: kandydat na prezydenta musi być "okazały". "Modelu pani" nie umie sobie wyobrazić
- Ta wypowiedź mnie zaciekawiła, muszę powiedzieć, bo z jednej strony pan prezes powiedział właśnie to, a z drugiej powiedział, że idealnym kandydatem z jego nadania byłby Mariusz Błaszczak, który nie do końca spełnia te kryteria, prawda? - powiedział Sikorski. Dodał, że "młodzieniaszkiem nie jest".
- Ale chwila powagi (...). Ja uważam, że musimy się zdecydować, czy szukamy dobrego kandydata, czy dobrego prezydenta. Czy, tak jak mówił prezes, kogoś fajnego na fajne czasy, czy zwierzchnika sił zbrojnych na trudne czasy, na czasy wojenne, czy szukamy na prezydenta kogoś, kto uratuje Polskę przed pożogą wojenną. I to jest ten wybór - podkreślił.
Sikorski kandydatem na prezydenta? "Każdy polityk nosi buławę w tornistrze"
Sikorski został także zapytany, czy chce być kandydatem KO na prezydenta. - Ja już pani powiedziałem, jakie są kryteria. Czy fajność na fajne czasy, czy jednak pewna twardość charakteru na trudne czasy. O tym zdecydują Polacy - zaznaczył.
Prowadząca program Monika Olejnik zapytała go, czy "ma twardość na trudne czasy". - Bywało się na wojnach, ale wydaje mi się, że premier (Donald) Tusk już powiedział, jakie są dla niego też parametry. Oczywiście naszym priorytetem jest to, żeby wygrać - odpowiedział.
Dodał, że "priorytetem numer jeden jest to, żeby wygrać, żeby była jedność władzy wykonawczej", a "priorytetem (numer) dwa jest przetrwanie naszej koalicji". - Są rozmowy o tym, czy chcemy kandydata jednej partii, czy będziemy z sobą rywalizować w ramach koalicji, czy może udałoby się wyłonić wspólnego kandydata - przyznał.
Pytany, czy mógłby być takim wspólnym kandydatem, odparł: - Proszę mnie na takie wycieczki nie namawiać. Jak będę chciał to ogłosić, to ogłoszę to nie w programie publicystycznym.
- Premier Tusk powiedział, że decyzja zapadnie w okolicy końca roku - dodał.
Dopytywany, czy ma taką chęć, czy rozważa taki krok, Sikorski odpowiedział: - Myślę, że każdy polityk nosi buławę w tornistrze.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24