Nominowany przez prezydenta Joe Bidena na ambasadora USA w Chinach Nicholas Burns oświadczył w środę, że ludobójstwo w prowincji Sinciang musi się skończyć. Chiny muszą także zaprzestać nadużyć w Tybecie i nękania Tajwanu - dodał przed komisją spraw zagranicznych Senatu USA.
65-letni Nicholas Burns, były ambasador USA przy NATO, powiedział w środę przed komisją spraw zagranicznych Senatu USA, że "ludobójstwo w prowincji Sinciang musi się skończyć".
Mówił też, że choć uznaje "politykę jednych Chin", Waszyngton ma prawo do sprzeciwiania się działaniom Pekinu, jeśli podważają one status quo. - Administracja i Kongres powinny pomóc Tajwanowi, by mógł "utrzymać wystarczają zdolność samoobrony" - stwierdził nowy ambasador w Chinach.
Rzecznicy praw człowieka nazywają prowadzoną przez Chiny politykę wobec muzułmańskiej mniejszości Ujgurów w prowincji Sinciang ludobójstwem - przypomina Reuters. Władze w Pekinie odpierają zarzuty.
Chiny oskarżane o ludobójstwo w Sinciangu
Tak zwana polityka jednych Chin to polityczna doktryna, która w 1979 roku skutkowała zerwaniem przez USA stosunków dyplomatycznych z Tajwanem i uznania ChRL. Równocześnie USA udzieliły Tajwanowi gwarancji bezpieczeństwa. Ujgurzy, pochodzący z północno-wschodniego regionu Chin Sinciang, są liczącą ponad 10 mln osób muzułmańską mniejszością, mówiącą językiem z rodziny turkijskich. Międzynarodowa opinia publiczna oskarża Chiny o represjonowanie Ujgurów poprzez m.in. poddawanie ich przymusowej "reedukacji" w obozach.
Wśród nadużyć udokumentowano m.in. liczne przypadki gwałtów na ujgurskich kobietach, powszechną inwigilację i niszczenie ujgurskich zabytków kultury.
Źródło: PAP