Podczas swojej wspinaczki Nock nie korzystał z żadnych zabezpieczeń. Nie użył również tyczki balansującej. Idąc po linie wspiął się 348 metrów do góry, względem punktu startu.
- Raczej nie spróbuję tego jeszcze raz - powiedział wyczerpany Nock po dotarciu do stacji końcowej kolejki. - Mam to za sobą i nie chce tego robić ponownie. Nie bez tyczki - dodał Szwajcar. Jak przyznał śmiałek, stopy trzęsły mu się jeszcze dłuższą chwilę po zejściu z liny i czuł się wyczerpany.
Będzie bił kolejne rekordy
Wejście na Zugspitze tą dość niezwykłą drogą nie zmęczyło jednak Szwajcara na tyle, aby wziął sobie wolne. W ciągu następnych siedmiu dni ma zamiar pobić sześć kolejnych rekordów z dziedziny przemieszczania się po linie. Będzie między innymi schodził po linie kolejki, przechodził nad szerokim na trzy kilometry jeziorem i jechał na rowerze 120 metrów po linie zawieszonej na 50 metrów.
Dzięki serii swoich wyczynów chce zebrać pieniądze na rzecz UNICEF-u.
Źródło: Reuters