Unia Europejska, komentując protesty w Hongkongu, zaapelowała w poniedziałek o powściągliwość i dialog, by uniknąć eskalacji sporu. Wcześniej tego dnia grupa protestujących wdarła się do siedziby hongkońskiego parlamentu.
"W następstwie ostatnich incydentów tym ważniejsze jest okazanie powściągliwości, unikanie odpowiedzi eskalujących (spór - red.) i uczestniczenie w dialogu i konsultacjach, by znaleźć wyjście" - oświadczyła rzeczniczka wysokiej przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Federiki Mogherini.
"Dzisiejsze działania małej grupy ludzi, którzy usiłowali wedrzeć się do siedziby Rady Legislacyjnej, nie są reprezentatywne dla zdecydowanej większości demonstrantów, którzy zachowywali się pokojowo" w czasie kolejnych protestów - dodała w oświadczeniu.
W poniedziałek wieczorem miejscowego czasu, po wielogodzinnym oblężeniu siedziby Rady Legislacyjnej, setkom osób udało się wedrzeć do budynku.
Zaczęły demolować wnętrze, niszcząc kamery monitoringu i malując na ścianach m.in. hasła z żądaniem dymisji szefowej administracji Hongkongu Carrie Lam. Wdarli się również na salę obrad, gdzie zamalowali czarną farbą symbol specjalnego regionu administracyjnego Hongkong.
Około północy czasu miejscowego (po godz. 18. w Polsce) policjanci, którzy zostali zwiezieni na miejsce autobusami, wkroczyli do parlamentu i spacyfikowali protest.
Według lokalnych władz w wyniku poniedziałkowych starć rannych zostało co najmniej 40 osób.
Pokojowy marsz przeciw decyzjom lokalnego rządu
Niezależnie od wydarzeń w parlamencie setki tysięcy osób brały w poniedziałek udział w pokojowym marszu demokratycznym, który przeszedł ulicami miasta jak co roku przy okazji rocznicy przyłączenia byłej brytyjskiej kolonii do Chin. Według organizatorów w marszu uczestniczyło 550 tys. ludzi.
Wśród postulatów głównego marszu jest m.in. wycofanie popieranego przez Pekin projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który umożliwiłby m.in. przekazywanie podejrzanych Chinom kontynentalnym, a także wypuszczenie osób zatrzymanych za udział w demonstracjach oraz rezygnacja władz z używania słowa "zamieszki" dla określenia protestów i starć z policją z 12 czerwca, w wyniku których rany odniosło co najmniej 81 osób.
Prace nad kontrowersyjnym projektem nowelizacji władze zawiesiły w wyniku wcześniejszych manifestacji. Były to największe demonstracje w Hongkongu od jego przyłączenia do Chin w 1997 roku. Według organizatorów w marszu przeciw ekstradycji do Chin kontynentalnych 16 czerwca wzięły udział prawie 2 mln osób, czyli mniej więcej jedna czwarta Hongkończyków.
Autor: tmw/kwoj / Źródło: PAP