Grupa brytyjskich ekologów w nietypowy sposób postanowiła zaprotestować przeciwko rozbudowie londyńskiego lotniska Heathrow. Zmylili ochronę i wdrapali się na dach budynku parlamentu.
W proteście wzięły udział dwie kobiety i trzech mężczyzn. Szef grupy, Richard George wygłosił w tym nietypowym miejscu oświadczenie: - Stoję na dachu parlamentu, gdyż proces demokratyczny został skorumpowany. Przemysł lotniczy uzyskał poparcie słabego premiera, aby zakończyć konsultacje w sprawie lotniska. Pomimo tego, co premier Gordon Brown mówił o ochronie środowiska i wpływie jaki lotnictwo ma na klimat, na te tematy nie dyskutowano.
To nie pierwszy protest ekologów przeciwko Heathrow. W poniedziałek czterem aktywistom Greenpeace udało się sforsować ochronę lotniska, wspiąć się na kadłub zaparkowanego samolotu i rozwinąć transparent z napisem "Klimat zagrożony. Nie budować trzeciego pasa".
Kontrowersyjna rozbudowa
Plany budowy trzeciego pasa startowego na Heathrow, gdzie już teraz ruch jest większy niż na jakimkolwiek innym lotnisku na świecie, spotkały się ze zdecydowanymi protestami ekologów, podkreślających m.in. sprzeczność między forsowaniem rozwoju komunikacji lotniczej a walką z ocieplaniem się światowego klimatu.
Z kolei koła biznesu wskazują na wielkie i wciąż rosnące znaczenie połączeń lotniczych między Heathrow a Stanami Zjednoczonymi, Europą i dynamicznie rozwijającymi się państwami Azji, takimi jak Indie i Chiny. Przez Heathrow przewija się co roku 67,3 miliona pasażerów. Statystyki mówią też o 471 tysiącach startów i lądowań. W tym tygodniu kończy się przygotowana przez rząd brytyjski faza konsultacji społecznych w sprawie budowy trzeciego pasa na Heathrow.
Źródło: PAP, tvn24.pl