Został złożony w Las Vegas w Nevadzie 27 września, liczy 32 strony i jak twierdzą adwokaci 34-letniej dzisiaj Kathryn Mayorgy, zawiera dowody na gwałt, jakiego na kobiecie przed dziewięcioma laty miał dopuścić się Cristiano Ronaldo. Pozew sądowy przeciwko napastnikowi Juventusu przedstawia szczegółowo wydarzenia, które - jak mówi domniemana ofiara - w przeszłości wynajęci przez niego ludzie próbowali zatuszować.
O sprawie, która może się położyć cieniem na karierze jednego z najlepszych piłkarzy w historii, napisał w ostatnich dniach września "Der Spiegel".
Adwokaci Ronaldo już zapowiedzieli pozew przeciwko niemieckiemu tygodnikowi, ale ten opublikował bardzo bogato udokumentowany artykuł. Opisuje on szczegóły cywilnego pozwu złożonego w Nevadzie, a jego rozwinięciem jest rozmowa z samą Mayorgą. Znalazły się tam też informacje dotyczące korespondencji Ronaldo z jego adwokatami z tamtego czasu. Oto, co wiemy.
Kiedy się to stało?
Sprawa dotyczy wydarzeń z nocy z 12 na 13 czerwca 2009 roku. Cristiano Ronaldo był wtedy na wakacjach ze szwagrem i kuzynem. Mieszkał w hotelu Palms Casino Resort w Las Vegas. Wieczorem w klubie nocnym Rain, mieszącym się w tym samym budynku, wówczas 24-letni piłkarz będący już jedną nogą w Realu Madryt (nosił jeszcze koszulkę Manchesteru United) poznał o rok starszą Kathryn Mayorgę. Kobieta pracowała w klubie. Do jej zadań należały rozmowy z gośćmi i dbanie o to, by dobrze się bawili.
Kim jest Kathryn Mayorga?
34-letnia dziś kobieta do niedawna, jak powiedziała w rozmowie ze "Spieglem", była nauczycielką. Zrezygnowała ostatnio z pracy i się ukryła, nie chce bowiem znaleźć się przed kamerami po tym, jak oskarżyła Ronaldo o ciężkie przestępstwo.
Jak mówi, w wyniku gwałtu doznała załamania nerwowego. Kiedy kilka miesięcy po tamtym wydarzeniu próbowała oskarżyć Ronaldo, jego prawnicy zaczęli działać tak, by sprawa nie doczekała się finału w sądzie. Udało im się. Kobieta zgodziła się na pozasądową ugodę i milczenie w zamian za 375 tysięcy dolarów. Jak mówi teraz w wywiadzie dla niemieckiego magazynu, żałuje tej decyzji, bo koszmar związany z gwałtem ciągnie się za nią od lat.
Mayorga mówi, że lekarze zdiagnozowali u niej zespół stresu pourazowego, który jest wynikiem domniemanego gwałtu.
Kobieta przyznaje, że bała się poniżenia i napiętnowania w czasie bezpośrednio po napaści i był to kolejny z powodów, dla którego nie weszła w 2009 roku na drogę sądową.
34-latka tłumaczy, że siłę, by wrócić do sprawy i o niej opowiedzieć, dały jej inne kobiety, które postanowiły przemówić i zacząć walkę z oskarżanym obecnie o dokonywanie przez lata dziesiątek napaści seksualnych, hollywoodzkim producentem Harveyem Weinsteinem.
Co mówią dokumenty sądowe?
Jak wynika z dokumentów, które trafiły do sądu w Las Vegas, Kathryn Mayorga spotkała Ronaldo w strefie VIP klubu Rain. Tam rozmawiali i piłkarz zaprosił ją i jej koleżankę do swojego apartamentu, by "podziwiać widoki". Doszło do tego 13 czerwca nad ranem.
W apartamencie na tarasie było jacuzzi. Kobieta, która poszła tam sama, mówi, że odmówiła wejścia do niego w ubraniu, bo nie chciała zniszczyć sukienki. Ronaldo zaproponował jej wtedy ubrania na zmianę i dodał, że może się przebrać w łazience. Według dokumentów sądowych to wtedy Ronaldo zaskoczył rozbierającą się kobietę. Pojawił się przed nią nago i zaproponował seks.
Mayorga powiedziała, że odmówiła, ale pocałowała go pod warunkiem, że w tym momencie ją puści. Piłkarz jednak "zaczął na nią napierać", "robić jej różne rzeczy, dotykać i chwytać". "Odepchnęłam go, powtarzając: nie" - zeznała.
Ronaldo miał się na chwilę wycofać, ale potem znów ją chwycić, wciągnąć do sypialni i zgwałcić. Kobieta krzyczała "nie, nie, nie".
Po domniemanym ataku piłkarz miał powiedzieć, że jest "(w 99 procentach) dobrym facetem, może z wyjątkiem jednego procenta". Mayorga dodała w rozmowie ze "Spieglem", że potem Ronaldo "nie pozwolił jej wyjść i mówił do niej 'Kotku'".
"Spojrzał na mnie tak, jakby niemal czuł się winny. Nie pamiętam, ale prawie na pewno powiedział 'przepraszam' albo 'coś cię boli'?" - mówiła dalej kobieta. Relacjonowała też, że w tamtym momencie "padł na kolana" i to wtedy "powiedział o tych 99 procentach".
Kobieta zapytała wściekła, czy ma AIDS. "Musisz mi powiedzieć, czy zachoruję. Zachoruję?" - miała pytać Ronaldo. "On odpowiedział, że nie, że 'jest profesjonalnym piłkarzem i przechodzi testy co trzy miesiące'". "Nie mógłbym grać z chorobą" - miał powiedzieć.
"Kiedy Cristiano Ronaldo zakończył atak seksualny, pozwolił kobiecie opuścić sypialnię zaznaczając, że jest mu przykro, bo z reguły jest dżentelmenem" - czytamy w cytowanym dokumencie sądowym.
Tuszowanie sprawy?
Obecnie adwokaci 34-latki oskarżają Ronaldo i jego ludzi o "kryminalny spisek", mający doprowadzić przed laty do zakończenia śledztwa w sprawie domniemanego przestępstwa i pozywają gwiazdę Juventusu Turyn, żądając milionów dolarów odszkodowania.
Mayorga twierdzi nawet w piśmie sądowym, do którego dotarł "Der Spiegel", że napastnik miał w 2009 r. "poufne źródło" w policji w Las Vegas i że wynajął ekipę "sprzątającą", która miała znaleźć informacje stawiające kobietę w złym świetle.
"Spiegel", a za nim od niedzieli wiele innych, europejskich mediów wskazują też na dokumenty z 2009 r., które opublikował portal Football Leaks. To kilka kwestionariuszy, jakie prawnicy kazali wypełnić piłkarzowi, jego szwagrowi i kuzynowi. Dokumentów jest kilka i wypełniali je kilka razy w drugiej połowie 2009 roku. Zawierały one setki pytań dotyczących tego, co wydarzyło się 12 i 13 czerwca 2009 roku. Prawnicy - jak pisze "Spiegel" - wysłali kwestionariusze, bo na tamtym etapie było już dla nich jasne, że sprawa jest poważna.
W grudniu 2009 roku Ronaldo stwierdzał, że seks w pokoju hotelowym miał miejsce za obopólną zgodą, ale jeszcze we wrześniu w kwestionariuszu, w którym "pan X" (szczegóły wypowiedzi wskazują, że to właśnie Ronaldo) przyznaje, że kobieta "powiedziała 'nie' i 'przestań' kilka razy".
"Pan X" stwierdza też, że "pani C" mówiła "nie rób tego" i "nie jestem taka jak inne". Dodaje, że "potem przeprosił".
"Spiegel" zwraca uwagę na to, że ten kwestionariusz może mieć poważne konsekwencje dla piłkarza.
Sprawa przed sądem w Nevadzie
Jak pisze "Der Spiegel", Kathryn Mayorga kilka godzin po gwałcie zgłosiła się na policję i opisała sprawę. Poddała się też badaniu lekarskiemu. Wszystko zostało opisane i udokumentowane. Potem wynajęła adwokata i w 2010 roku wynegocjowała 375 tysięcy dolarów odszkodowania poza sądem.
W ramach ugody zobowiązała się nigdy nie mówić publicznie o zarzutach, jednak teraz stara się o cofnięcie tego przed sądem. W rozmowie z niemieckim magazynem mówi, że była wówczas "przerażona odwetem", jaki miał ją czekać ze strony piłkarza.
W ostatnich tygodniach przed złożeniem pozwu 27 września policja w Las Vegas kontaktowała się z kobietą wielokrotnie, co może oznaczać, że wznowi śledztwo w sprawie gwałtu.
Przestępstwa seksualne w Nevadzie nie ulegają przedawnieniu, co oznacza, że Cristiano Ronaldo może mieć poważne kłopoty.
Jak zaznacza "Der Spiegel", z informacji, jakie uzyskał, wynika też, że 375 tys. dol. przekazane kobiecie pochodziło z kont piłkarza w raju podatkowym na brytyjskich Wyspach Dziewiczych. To tam przez lata lądowały pieniądze, jakie Ronaldo dostawał od sponsorów.
Ronaldo odrzuca oskarżenia
Napastnik Juventusu w nagraniu dla swoich fanów opublikowanym w mediach społecznościowych powiedział, że oskarżenia opisane przez niemiecką gazetę to "fake news". Jego adwokaci zapowiedzieli proces. Uważają, że "Der Spiegel" pogwałcił jego prawo do prywatności w skali, jakiej nie widziano od lat.
Zastępca redaktora naczelnego tygodnika Alfred Weinzierl zapewnił w rozmowie z agencją Reutera, że dziennikarze "Spiegla" wielokrotnie przed publikacją pisali do piłkarza i jego przedstawicieli o oskarżeniach, ale nigdy nie uzyskali żadnej odpowiedzi i komentarza. W końcu zdecydowali się na publikację.
Autor: adso\kwoj / Źródło: Spiegel.de, BBC, Reuters, The Sun