Uzbrojony mężczyzna porwał w Bułgarii autokar pełen ludzi. Miał jedno żądanie - chciał, by sprawiedliwość spotkała mężczyznę, który w sierpniu potrącił jego ciężarną narzeczoną.
- Bardzo mi przykro, że muszę to zrobić i jestem gotów przeprosić pasażerów - relacjonował słowa 33-letniego porywacza serwis Bulgarian News Network. - Nie chcę nikogo skrzywdzić. Chcę tylko, żeby przyprowadzono do mnie mężczyznę, który potrącił moją narzeczoną - powiedział dziennikarzom Bułgar.
Sprowadzenie dziennikarzy na stację benzynową w miejscowości Sopot było pierwszym żądaniem porywacza, który autobus 45 pasażerami uprowadził na trasie ze stolicy Sofii do Warny nad Morzem Czarnym.
Chcę mu spojrzeć w oczy
To właśnie dziennikarzom 33-latek ujawnił swoje motywy. Jak twierdzi, mimo że do potrącenia jego narzeczonej, w wyniku którego poroniła, doszło w sierpniu, to bułgarska policja nie zrobiła nic, żeby znaleźć sprawcę wypadku.
Mężczyzna, opisany przez bułgarskie media jako Dimitar Blażew, twierdzi, że kilkukrotnie próbował zainteresować policję sprawą wypadku, ale bezskutecznie. Teraz żądał, by funkcjonariusze w końcu zadziałali i przywieźli do niego sprawcę sierpniowego wypadku.
- Chcę tylko spojrzeć temu człowiekowi w oczy - stwierdził Blażew, który utrzymywał, że w luku bagażowym porwanego autokaru jest bomba.
Poddał się bez walki
Jak podało bułgarskie ministerstwo spraw wewnętrznych, po trwających kilkanaście minut rozmowach porywacz zgodził się uwolnić pasażerów i oddał się w ręce policji. Żadnemu z pasażerów nic się nie stało.
Źródło: Reuters, Bulgaria News Network