Polacy w Charkowie będą mieli przeciwko siebie 38 tysięcy ukraińskich gardeł. Miejscowi kibice już zapowiedzieli, że nie zrezygnują z flag Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Ukraińskie władze piłkarskie starają się zapobiec powtórce sytuacji ze Lwowa, gdzie we wrześniu podczas meczu eliminacji MŚ z San Marino odnotowano rasistowskie zachowania kibiców. FIFA ukarała za to Ukrainę m.in. decyzją o zamknięciu stadionu w Charkowie na mecz z Polską. W ubiegłym tygodniu karę tę zawieszono. "Na stadionach naszego kraju nie ma miejsca dla rasizmu i ksenofobii" – czytamy w apelu opublikowanym na stronie internetowej miejscowej Metalista.
Wrogowie Polski
W odpowiedzi charkowscy kibice zapewnili, że nie zamierzają przemycać na stadion żadnych materiałów pirotechnicznych, ani zakazanej symboliki. Oświadczyli jednak, że nie zrezygnują z czerwono-czarnych flag, barw Ukraińskiej Powstańczej Armii. - Czerwono-czarne flagi nie są zakazane (…). Są one symbolem walki narodowowyzwoleńczej ukraińskiego narodu – oświadczył przedstawiciel ruchu kibicowskiego w Charkowie Jarosław Marczenko, cytowany przez ukraińską agencję informacyjną UNIAN.
UPA powstała w 1942 roku. Żołnierze ukraińscy są odpowiedzialni m.in. za rzeź wołyńską. Ostatnie oddziały zakończyły działalność w 1954 roku, w Polsce w 1947 roku - po "Akcji Wisła".
Autor: kcz / Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fckarpaty.lviv.ua