W Parlamencie Europejskim o powiązaniu unijnych finansów z praworządnością. "Musimy bronić podstawowych wspólnych wartości"

Źródło:
TVN24
Debata w PE ws. powiązania wypłaty środków z rządami prawa
Debata w PE ws. powiązania wypłaty środków z rządami prawa TVN24 BiS
wideo 2/5
Debata w PE ws. powiązania wypłaty środków z rządami prawa TVN24 BiS

W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat propozycji mechanizmu, który pozwala na ograniczenie lub zawieszenie unijnego finansowania, jeśli państwo członkowskie UE nie przestrzega zasad praworządności. - Naruszanie praworządności nie będzie tolerowane, będziemy jej bronić - zapowiedziała wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova.

OGLĄDAJ TVN24 BiS W INTERNECIE >>>

Do debaty nad propozycją dotyczącą mechanizmu warunkowości w budżecie UE, w tym liczącego 750 miliardów euro funduszu odbudowy, doszło w poniedziałek w Parlamencie Europejskim. - (Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula) von der Leyen powiedziała kilka dni temu, że wzajemne zaufanie leży w centrum Unii Europejskiej i naszego funkcjonowania. Dlatego naruszanie praworządności nie będzie tolerowane, będziemy bronić jej i naszych instytucji - powiedziała podczas debaty wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova.

Jak dodała, "wartości europejskie nie są na sprzedaż". - Podzielamy cele parlamentu, a mianowicie pozytywną agendę na rzecz ochrony i promowania praw podstawowych - mówiła.

Jourova: wartości europejskie nie są na sprzedaż
Jourova: wartości europejskie nie są na sprzedażTVN24 BiS

"Wizerunek Unii Europejskiej jako strażniczki demokracji został rozbity"

- Moje pokolenie uważa Unię Europejską za gwarancję wolności i demokracji. Unia Europejska miała być miejscem, gdzie nie trafia się do więzienia za głoszenie własnych opinii - mówił na początku debaty wnioskodawca Michal Szimeczka z liberalnej grupy Renew Europe.

Europarlamentarzysta ze Słowacji ocenił, że "teraz ten wizerunek Unii Europejskiej jako strażniczki demokracji został rozbity". - Mamy zbyt wysoki poziom tolerancji dla polityki autorytarnej - powiedział. - Mamy przynajmniej jedno państwo członkowskie, którego nie można już uważać za demokrację. W drugim państwie członkowskim, Polsce, sędziów można ścigać za wyroki sprzeczne z interesami partii rządzącej - dodał.

Szimeczka: wizerunek Unii Europejskiej jako strażniczki demokracji został rozbity
Simecka: wizerunek Unii Europejskiej jako strażniczki demokracji został rozbityTVN24

- Unia Europejska powinna robić więcej. Potrzebujemy stałego, wiążącego prawnie mechanizmu, który w sposób bardziej skuteczny pozwoli nam korzystać z instrumentów, które mamy do dyspozycji - mówił Szimeczka.

"Musimy mieć europejską sprawiedliwość, jeśli chcemy mieć jakąś sensowną przyszłość"

- Musimy bronić podstawowych wspólnych wartości, musimy mieć europejską sprawiedliwość, jeśli chcemy mieć jakąś sensowną przyszłość - podkreślał europoseł Europejskiej Partii Ludowej Vladimir Bilczik. Jak zaznaczył, postulowany przez europarlament mechanizm miałby odnosić się do wszystkich państw członkowskich.

Europosłanka grupy Odnowić Europę Sophia in 't Veld przekonywała, że demokracja "jest zagrożona od wewnątrz", dlatego tak ważne jest, by bronić wartości zapisanych w traktacie unijnym.

Przypomniała szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen jej obietnice, że będzie traktowała wnioski Parlamentu Europejskiego, jakby miał on pełne uprawienia inicjatywy legislacyjnej. Raport Szimeczki, który ma być głosowany w środę, jest wnioskiem politycznym, który nie wiąże żadnej instytucji w sensie prawnym.

Kempa: sprytna strategia, która za zasłoną walki o praworządność ukrywa kolejny etap federalizacji UE

Propozycję skrytykowała europosłanka Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) Beata Kempa. - Nie ma i nie będzie zgody na pozatraktatowe działanie. Nie ma podstawy prawnej tego raportu. "Creme de la creme" to powoływanie się w preambule na Radę Europy, w której zasiada Rosja. Tej samej Rady, która dotąd nie potępiła Moskwy za atak na Aleksieja Nawalnego - mówiła polityk Solidarnej Polski.

Jej zdaniem, proponowane w raporcie działanie to "sprytna strategia, która za zasłoną walki o praworządność ukrywa kolejny etap federalizacji UE", tak by państwami członkowskimi zarządzać z KE.

- Urzędnicy z Brukseli chcą mieć wpływ na każdą reformę w krajach członkowskich, chcą pod płaszczykiem troski o demokrację wprowadzać aborcję, ideologię gender oraz specjalne prawa dla mniejszości seksualnych. Nie ma na to zgody chrześcijańskiej części Europy - powiedziała Kempa.

Kempa: sprytna strategia, która za zasłoną walki o praworządność ukrywa kolejny etap federalizacji UE
Kempa: sprytna strategia, która za zasłoną walki o praworządność ukrywa kolejny etap federalizacji UETVN24

Propozycję mechanizmu na rzecz demokracji, praworządności i praw podstawowych krytykował też europoseł Alternatywy dla Niemiec (AfD) Nicolaus Fest. - Apele o praworządność traktowane są instrumentalnie od kilku lat. W Niemczech sędziowie TK nominowani są z nadania politycznego. To jest w porządku, a w Polsce traktowane to jest jako skandal. Milczy się o brutalnych interwencjach policji we Francji - mówił polityk grupy Tożsamość i Demokracja.

Jaki: oddajcie nam te lata, które Polska straciła, to wtedy nikt z was nie pozwoli sobie na tę arogancję

Europoseł Patryk Jaki (Solidarna Polska) odwoływał się do historii, podkreślając, że gdy Polska była atakowana przez Niemcy i Sowietów, to państwa Zachodu jedynie przyglądały się jak nasz kraj broni wartości. - Za to, że Polska broniła wartości, oddaliście Polskę Sowietom, patrzyliście, jak przez dekady nie mogła się rozwijać. Dlatego macie dzisiaj przewagę ekonomiczną. Oddajcie nam te lata, które Polska straciła, to wtedy nikt z was nie pozwoli sobie na tę arogancję - powiedział polityk EKR.

Eurodeputowani reprezentujący większość grup politycznych popierali jednak ideę powołania mechanizmu na rzecz demokracji, praworządności i praw podstawowych.

Hiszpański europoseł Socjalistów i Demokratów Domenec Ruiz Devesa przekonywał, że UE powinna być wyposażona w możliwość nakładania sankcji na państwa członkowskie, które podważają zasady rządów prawa. - Gdy w ramach mechanizmu stwierdzone zostałoby naruszanie wartości z art. 2 (traktatu - red.), powinny być odpowiednie kroki, w tym sankcje budżetowe - mówił.

Łamanie zasad praworządności może skutkować zawieszeniem płatności unijnych

Według przedłożonego pod obrady dokumentu łamanie zasad praworządności może skutkować zawieszeniem płatności unijnych dla kraju członkowskiego. Propozycja zakłada, że to Komisja Europejska będzie oceniała naruszenia praworządności przez kraje członkowskie. Decyzje w sprawie ewentualnego zawieszenia funduszy będzie z kolei podejmowała Rada UE.

Zgodnie z dokumentem przygotowanym przez pełniące prezydencję w UE Niemcy, kary za naruszenie praworządności - zawieszenie finansowania unijnego - byłyby podejmowane większością głosów państw członkowskich UE.

"Wszyscy chcemy przestrzegać zasad praworządności"
"Wszyscy chcemy przestrzegać zasad praworządności"TVN24

Co zakłada projekt?

Projekt zaproponowany przez niemiecką prezydencję to duża zmiana w stosunku do pierwotnej propozycji Komisji Europejskiej z 2018 roku, która zakładała, że odpowiednia większość państw musiałaby zablokować, a nie zatwierdzać zawieszenie funduszy (tzw. odwrócona większość kwalifikowana). Taki system utrudniłby jakiemukolwiek państwu, w przypadku którego KE uzna łamanie zasad praworządności, odrzucenie kary. Prezydencja niemiecka, przedstawiając nową wersję, chce uzyskać poparcie dla propozycji krajów sceptycznych wobec mechanizmu.

Niemiecka prezydencja dodała też do projektu zapis, który zakłada, że procedura nakładania sankcji na kraj powinna być "obiektywna, niedyskryminacyjna i równo traktować kraje członkowskie" oraz że powinna opierać się na podejściu "bezstronnym i opartym na dowodach".

Jeśli jednak kraj członkowski uznaje, że te zasady zostały złamane, może zwrócić się do szefa Rady Europejskiej, żeby sprawa trafiła na szczyt unijny. W takiej sytuacji nie może zostać podjęta żadna decyzja do czasu, aż przywódcy przedyskutują sprawę na szczycie. Decyzje na tym forum z reguły podejmowane są jednomyślnie, jednak z projektu prezydencji niemieckiej nie wynika, że tak będzie i w tym przypadku. Zapis w tym punkcie mówi tylko, że ta procedura - przeniesienia sprawy na szczyt - nie może trwać dłużej niż trzy miesiące od momentu przedstawienia wniosku przez Komisję Europejską.

Prezydencja niemiecka liczy, że projekt uzyska poparcie większości kwalifikowanej w Radzie UE. - Propozycja bardzo precyzyjnie realizuje konkluzje Rady Europejskiej z lipca. Opiera się na projekcie Komisji z 2018 roku, który został dostosowany w świetle kompromisu osiągniętego między europejskimi szefami państw i rządów. Projekt nadaje formę prawną temu ciężko wypracowanemu i delikatnemu europejskiemu kompromisowi. Po raz pierwszy w historii UE powstanie mechanizm, który łączy obsługę środków z budżetu europejskiego z rządami prawa. To ważny krok naprzód - powiedziało PAP źródło w niemieckiej prezydencji, które było zaangażowane w prace nad propozycją.

Propozycja niemiecka nie jest satysfakcjonująca dla polskich władz. - Nie realizuje postanowień Rady Europejskiej - powiedziało polskie źródło rządowe.

Autorka/Autor:pp

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24