To była regularna bitwa - mówi o poniedziałkowych starciach z Serbami jeden z polskich policjantów służących w Mitrowicy. - Po prostu był płacz i jęki, ale dzięki naszej, polskiej charyzmie i wyszkoleniu trzymaliśmy się razem i pomagaliśmy sobie, to bardzo ważne - dodał policjant. TVN24 dotarła do niepublikowanych wcześniej zdjęć z kosowskiej Mitrovicy.
Policjanci mówili też o sprzęcie, który nie spełnia ich oczekiwań. Jak się okazało funkcjonariusze nie mieli ochraniaczy na ręce i nogi. Dlatego ranni mają głównie obrażenia rąk, nóg i pośladków.
Żal po ukraińskim koledze
Uczestnicy starć widzieli także, jak upadł ukraiński policjant, jedyna ofiara poniedziałkowej bitwy o gmach sądu. - Strasznie to wyglądało. Cieszę się, że my nie mamy aż takich obrażeń. Widziałem tego ukraińskiego kolegę, a dzisiaj się dowiedziałem, że nie żyje - powiedział asp. Włodzimierz Stefański, ranny w starciach.
Według policjanta, ukraiński funkcjonariusz miał rany podobne do tych, które mieli Polacy. - Może też miał nieprzystosowane ochraniacze - sugerował. (CZYTAJ WIĘCEJ O ZAMIESZKACH)
Część rannych wróci do kraju
Do Kosowa przybył we wtorek Grzegorz Schetyna. Szef MSWiA pojechał do szpitala ONZ w Prisztine, gdzie znajdują się ciężej ranni policjanci.
Szturm na budynek rozpoczął się w poniedziałek o świcie. Uczestniczyło w nim ponad 500 policjantów i żołnierzy sił ONZ, głównie Ukraińców. Zatrzymano 53 Serbów. Wywołało to wzburzenie Serbów, którzy zaatakowali konwój z aresztowanymi, w wyniku czego kilku zatrzymanych zbiegło. Podpalono też co najmniej jeden pojazd ONZ. W starciach ucierpiało 20 ukraińskich milicjantów, 28 polskich policjantów i 20 francuskich żołnierzy KFOR.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24