Premier Węgier Viktor Orban oświadczył, że najnowsze decyzje Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej dotyczące jego kraju świadczą o ogromnych wpływach amerykańskiego finansisty George’a Sorosa.
Zaznaczył też, że nie ma szans na powiązanie dostępu do funduszy unijnych ze stanem praworządności – co zaproponował europarlament - gdyż do tego potrzebna jest jednomyślność państw członkowskich UE.
- Powinniśmy intepretować kolejne etapy procedur o naruszenie prawa wobec Węgier tak, że wpływy George’a Sorosa są ogromne – oświadczył Orban w Radiu Kossuth, nawiązując do faktu, że KE w czwartek wykonała kolejny krok w procedurze o naruszenie unijnego prawa przeciwko Węgrom w związku z penalizacją działań związanych ze wspieraniem wniosków o azyl i zezwolenie na pobyt.
Orban nawiązał też do przyjętego w zeszłym tygodniu przez PE stanowiska dotyczącego propozycji powiązania dostępu do funduszy UE ze stanem praworządności oraz postulatu, by to eksperci oceniali stan rządów prawa w krajach UE. - Jest to dość prymitywna propozycja - ocenił. - Na szczęście stanowienie prawa nie przebiega w Brukseli tak jak w Budapeszcie, gdzie ustawy przyjmuje parlament. Tam jeszcze państwa narodowe muszą wyrazić zgodę, jest to bardziej skomplikowany proces. Inicjatywa, którą wysunął PE, nie ziści się, przede wszystkim dlatego, że jest sprzeczna z obecnymi przepisami unijnymi. Obecne przepisy UE mówią, że budżet można przyjąć tylko, jeśli zaakceptują go jednogłośnie wszystkie kraje członkowskie. Przepisy dotyczące odbierania środków też można zatwierdzić tylko tak, że wszyscy je zaakceptują. A dopóki jestem premierem Węgier, nigdy nie przyjmiemy takiej zasady - oznajmił. Zdaniem premiera Węgier Soros "ma mocną reprezentację w Parlamencie Europejskim", o czym najlepiej świadczy fakt, że główny kandydat na szefa KE lewicy, "najważniejszej siły zwolenników imigracji w PE i w KE", to wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który według Orbana jest "człowiekiem George’a Sorosa". - To jasne, że George Soros już otwarcie chce przejąć europejskie instytucje – oznajmił premier, dodając, że Soros pragnie "zalegalizować" zwiększenie swoich wpływów w majowych wyborach do europarlamentu. - Musimy temu koniecznie zapobiec w wyborach do PE. Chcemy, żeby proimigranccy europosłowie w PE znaleźli się w mniejszości – oświadczył.
Orban nie jedzie
Orban potwierdził też, że jego rząd nie weźmie udziału w nowej debacie na temat Węgier w PE, która ma się odbyć w przyszłym tygodniu. Debatę zainicjowała frakcja Zielonych w reakcji na najnowsze wydarzenia na Węgrzech, w tym nowelizację kodeksu pracy, ustawę o sądach administracyjnych i serię protestów antyrządowych. - Nie ma sensu uczestniczyć w tej debacie z dwóch powodów: po pierwsze, jest to część kampanii, a po drugie, ci ludzie jutro będą nikim. (…) Będzie nowy parlament. Nie przyłożę ręki do kampanii. Gdybym pojechał, to zapewne tylko pomógłbym w kampanii wyborczej proimigranckich europosłów, a to jest sprzeczne z interesami Węgier - powiedział. Jak dodał premier, debata ta będzie "seansem George’a Sorosa, wiecem wyborczym". - Proimigranccy europosłowie szykują łatwe napiętnowanie kraju, który im się nie podoba. Teraz będą to Węgry. Potem wydadzą wyrok z punktu widzenia społeczeństwa otwartego - dodał Orban.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock