Dom aukcyjny: podjęliśmy błędną decyzję, ubolewamy

W niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz zginęło ponad milion ludzi
Aukcja pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni. Zareagowało MSZ
Źródło: TVN24
Dom Aukcyjny Felzmann zamierzał przeprowadzić licytację pamiątek po ofiarach niemieckich i sowieckich zbrodni w czasie drugiej wojny światowej. Po interwencji polskich władz i Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego aukcja została anulowana. "Podjęliśmy błędną decyzję, ubolewamy, jeśli zraniliśmy osoby dotknięte nazistowskim terrorem lub ich bliskich" - przekazał dom aukcyjny w komunikacie.

Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich i sowieckich zbrodni podczas II wojny światowej. Przeciwko aukcji zaprotestował m.in. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, jak również polskie władze.

Ostatecznie licytację odwołano. Szef domu aukcyjnego przekazał to telefonicznie władzom kraju związkowego Nadrenia-Północna Westfalia. W poniedziałkowym oświadczeniu dom aukcyjny spod Duesseldorfu wyjaśnił, że zdecydował się na odwołanie aukcji po krytyce, jaka na niego spadła.

Dom aukcyjny przeprasza za licytację

"Jesteśmy świadomi, że przy ocenie zgłoszenia przedmiotów do licytacji podjęliśmy błędną decyzję i ubolewamy, jeśli tym samym zraniliśmy uczucia osób dotkniętych nazistowskim terrorem lub ich bliskich" - przekazał.

Według oświadczenia dokumenty i przedmioty zostały przekazane na aukcję częściowo przez potomków ofiar. Część pochodziła natomiast z prywatnej kolekcji. "Zgodnie z naszą wiedzą wszystkie przedmioty z tej kolekcji zostały nabyte na otwartym rynku w sposób uczciwy" - napisali przedstawiciele domu aukcyjnego.

Jak dodali, "decyzja, by oddać te artykuły do sprzedaży, nie została przez nas podjęta". "Uważamy jednak, również po prawnej analizie, że nie jest to nieuczciwe, jeśli ludzie decydują się na sprzedaż" - zaznaczyli.

W ocenie domu aukcyjnego publiczna licytacja to "właściwa droga", bo "zapewnia przejrzystość co do tego, kto nabywa przedmioty wystawione na aukcję". Instytucja podkreśliła, że wśród jej klientów są muzea i miejsca pamięci, a jako dom aukcyjny "cieszy się od dekad dobrą reputacją".

"Robienie interesów na Zagładzie jest odrażające"

Poproszony o odniesienie się do sprawy odwołanej licytacji pamiątek ofiar drugiej wojny światowej urząd prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera ograniczył się do stwierdzenia, że aukcja została odwołana. - Prezydent federalny nie wypowiada się na ten temat - przekazał w poniedziałek rzecznik prezydenta Alessandro Peduto.

Wcześniej głos zabrał natomiast szef niemieckiej dyplomacji Johann Wadephul. W niedzielę ocenił, że "robienie interesów na Zagładzie jest odrażające" i "musi zostać powstrzymane". Dodał, że oczekuje, iż w Niemczech nie będą odbywać się więcej aukcje pamiątek po ofiarach zbrodni nazistowskich.

Wadephul rozmawiał wcześniej telefonicznie z szefem polskiego MSZ Radosławem Sikorskim. Jak relacjonował, obaj byli "całkowicie zgodni, że próba robienia interesów na zbrodni Zagłady jest odrażająca i musi zostać powstrzymana".

Ministerstwo wystąpi o zwrot obiektów z licytacji

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w przesłanym w poniedziałek stanowisku podkreśliło, że było w stałym kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Jak napisano, "tak bulwersująca sprawa wymaga szybkich reakcji i skuteczności, możliwych jedynie w ramach międzyresortowej koordynacji działań".

"Resort kultury wystosował pismo do ambasadora Polski w Berlinie - pana Jana Tombińskiego - z prośbą o natychmiastowe podjęcie wszelkich działań zmierzających do wstrzymania aukcji" - podkreślono.

"W piśmie tym informowaliśmy ambasadora, że ministerstwo natychmiast podejmie działania, które pozwolą wyjaśnić proweniencję tych obiektów, jednak najważniejszym zadaniem w tej chwili jest niedopuszczenie do ich sprzedaży. Współpraca resortu kultury z MSZ oraz interwencja ambasadora w porozumieniu z właściwymi instytucjami na miejscu doprowadziły do anulowania aukcji" - przypomniano.

Zaznaczono, że resort pozostaje w stałym kontakcie z ambasadorem, który pozyskuje od domu aukcyjnego szczegółowe informacje o wystawionych obiektach.

"Na podstawie tych informacji ministerstwo ustali ich pochodzenie i tożsamość. Wystąpimy o zwrot wszystkich obiektów, które powinny wrócić do Polski. Wszystkie świadectwa i dokumenty wystawione przez Dom Aukcyjny Felzmann zostaną zbadane indywidualnie" - zaznaczono.

Oceniono, że "w tak oburzających przypadkach bardzo ważna jest szybka reakcja instytucji, społeczności i władz krajowych i międzynarodowych". "Ważne, żeby tę sytuację wykorzystać do dyskusji o szczególnym charakterze świadectw wojennych oraz moralnym wymiarze handlu tymi świadectwami" - dodano.

Setki przedmiotów wystawionych na sprzedaż

Na liście obiektów przeznaczonych pierwotnie do sprzedaży przez Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss, co zauważyła gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung", wyszczególnione były 623 pozycje.

Wśród dokumentów był m.in. list więźnia z Auschwitz "o bardzo niskim numerze" do adresata w Krakowie. Do licytacji początkowo przeznaczono także pamiątki po dwóch polskich oficerach, ofiarach zbrodni katyńskiej. Każda z nich miała cenę wywoławczą 750 euro.

"Sueddeutsche Zeitung" ocenił w niedzielę inicjatywę Domu Aukcyjnego Felzmann w Neuss jako "bulwersujący przypadek". Dziennik z Monachium zauważył, że w Niemczech "aukcje nazistowskich bibelotów i broni Wehrmachtu co jakiś czas wywołują wzburzenie".

Dom aukcyjny w Neuss pod Duesseldorfem istnieje od 1976 roku. Specjalizuje się w aukcjach filatelistycznych oraz numizmatycznych. Zrzeszony jest m.in. w Federalnym Związku Niemieckiego Handlu Znaczkami Stemplowymi (APHV) i Stowarzyszeniu Niemieckich Filatelistów (BDPh).

OGLĄDAJ: Dawne Ministerstwo Wyznań i siedziba Gestapo - niezwykły budynek z niezwykłą historią
pc

Dawne Ministerstwo Wyznań i siedziba Gestapo - niezwykły budynek z niezwykłą historią

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: