Mubarak: Zostanę do września. Egipcjanie: Odejdź teraz!

Aktualizacja:

Hosni Mubarak zapowiedział w wygłoszonym we wtorkowy późny wieczór oświadczeniu, że pozostanie na stanowisku do wrześniowych wyborów, ale nie będzie w nich kandydował. Dla Egipcjan to za mało. - Odejdź teraz! - krzyczały tłumy na Placu Wyzwolenia w Kairze. Nieformalny lider protestów Mohamed ElBaradei mówi zaś, że decyzja Mubaraka to "trick mający na celu utrzymanie się przy władzy".

Mubarak zapowiedział, że ustąpi ze stanowiska po zaplanowanych na wrzesień wyborach prezydenckich. Czas do tych wyborów zamierza wykorzystać na przygotowanie pokojowego przekazania władzy temu, kogo wybierze naród. - Moim priorytetem jest przywrócić pokój i stabilność w kraju, tak by zapewnić pokojowe przekazanie władzy (...) - oświadczył egipski przywódca.

Polityk opowiedział się za zmianami w konstytucji oraz za uelastycznieniem dotychczasowych zasad kandydowania w wyborach prezydenckich.

Zapowiedział też zgłoszenie projektu reform konstytucyjnych, w tym zmianę artykułu 76 konstytucji, który obecnie praktycznie uniemożliwia jakiekolwiek realne zagrożenie ze strony niezależnych kandydatów do prezydentury dla kandydata nominowanego przez partię rządzącą. Zmiany moją dotyczyć też art. 77 konstytucji, który określa długość kadencji prezydenta na 6 lat, ale umożliwia urzędującej głowie państwa ubieganie się o nieograniczoną liczbę kadencji. Obecny prezydent rządzi już szóstą z rzędu.

Relacja reportera TVN24 Tomasza Kanika z Kairu
Relacja reportera TVN24 Tomasza Kanika z Kairu

"Umrę na tej ziemi"

Mubarak zapowiedział też, że zwróci się do organów wymiaru sprawiedliwości o zaostrzenie walki z korupcją.

Zaznaczył jednak, że mimo swojego ustąpienia, nie zamierza opuszczać Egiptu. - Hosni Mubarak, który mówi dzisiaj do was jest dumny ze swoich osiągnięć przez wszystkie lata służby Egiptowi i ludziom - powiedział. - To mój kraj. To tu żyłem, walczyłem i broniłem tej ziemi, jej suwerenności i interesów; umrę na tej ziemi - podkreślał.

Egipcjanie rozwścieczeni

Przemówienie prezydenta rozwścieczyło demonstrujących w Kairze Egipcjan. - To przemówienie jest do niczego, tylko podgrzewa nasz gniew - mówili protestujący, w większości młodzi ludzie. - Będziemy protestować dalej. Mubarak, odejdź teraz! - krzyczeli.

Wznoszono okrzyki "My nie odejdziemy, on odejdzie !" oraz skandowano hasła wrogie prezydentowi.

Protestujący krzyczeli też, że "w piątek po południu będziemy przed pałacem" nawiązując do planowanego na ten dzień, nazwanym już "Piątkiem odejścia", marszu na pałac prezydencki.

W Aleksandrii, drugim co do wielkości mieście Egiptu, wieczorem doszło do starć pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami Mubaraka. Armia musiała strzelać w powietrze, żeby utrzymać spokój. Nie ma informacji o starciach armii z demonstrantami.

ElBaradei: to sztuczka, by utrzymać się przy władzy

Wystąpienie Mubaraka to także za mało dla egipskiej opozycji. Nieformalny przywódca opozycjonistów, były szef Międzynarodowej Organizacji Energii Atomowej i laureat pokojowej nagrody Nobla, Mohamed ElBaradei wyraził przekonanie, że prezydent Hosni Mubarak nie wyszedł we wtorek wieczorem wystarczająco daleko naprzeciw żądaniom protestujących Egipcjan.

Według amerykańskiej sieci telewizyjnej CNN, ElBaradei określił propozycje i zapowiedzi Mubaraka jako "trick mający na celu utrzymanie się przy władzy".

ElBaradei dodał, że rozważy możliwość ubiegania się o urząd prezydenta Egiptu we wrześniowych wyborach, ale dodał, że nie jest to obecnie jego priorytet.

W wywiadzie dla CNN, ElBaradei oświadczył też, że opowiada się za tym aby Mubarak ustąpił niezwłocznie i do czasu wyborów przekazał władzę rządowi tymczasowemu.

Deklaracja Mubaraka to także za mało dla amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy. We wtorek wieczorem Obama rozmawiał z Mubarakiem przez telefon. USA naciska, żeby egipski prezydent jak najszybciej rozpoczął reformę swojego kraju.

Nie chcą prezydenta

Od kilku dni w Egipcie trwają protesty skierowane przeciwko rządom Hosniego Mubaraka. Ulica domaga się jego ustąpienia.

We wtorek doszło do masowych demonstracji w wielu miastach w kraju. Protesty odbyły się między innymi w Kairze, Aleksandrii, Suezie, Ismailii, a także miejscowościach w Delcie Nilu. Ile dokładnie osób wyszło na ulice? Telewizja Al-Arabiya informowała, że w samym Kairze mogło pojawić się do dwóch milionów osób. Agencja AFP podała, że w całym kraju demonstrowało ponad milion ludzi. CZYTAJ WIĘCEJ O WTORKOWYCH WYDARZENIACH W EGIPCIE

ARABSKIE PRZEBUDZENIE - czytaj raport

Źródło: reuters, pap