USA ogłosiły powstanie potężnej koalicji morskiej. Kto zagraża światowemu handlowi?

Źródło:
PAP, CNN, Reuters, tvn24.pl

Ataki na statki na Morzu Czerwonym mogą wywołać szok dla światowej gospodarki - ostrzega amerykańska stacja CNN. Wycofanie się z tego akwenu zapowiedziały już największe firmy żeglugowe, a Stany Zjednoczone ogłosiły powstanie potężnej koalicji, która ma przywrócić bezpieczeństwo. Kto i dlaczego atakuje statki na Morzu Czerwonym? Dlaczego ataki te spotkały się z tak zdecydowaną reakcją Zachodu?

Stany Zjednoczone ogłosiły w poniedziałek powstanie nowej międzynarodowej koalicji, która ma chronić przepływające Morzem Czerwonym statki handlowe. We wspólnej operacji "Prosperity Guardian" (pol. Strażnik Dobrobytu) działać będą oficjalnie 44 państwa, m.in. siły morskie Wielkiej Brytanii, Bahrajnu, Kanady, Francji, Włoch, Holandii, Norwegii i Hiszpanii. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby dodał, że są także kraje, które uczestniczą w koalicji, lecz nie czynią tego publicznie.

Dlaczego powstała ta koalicja? Kto i dlaczego zagraża statkom na Morzu Czerwonym?

ZOBACZ TEŻ: Biały Dom: rozmowy dotyczące rozejmu w Strefie Gazy "bardzo poważne"

Huti - kim są?

Ataków na statki na Morzu Czerwonym dokonują bojownicy Huti - szyickiej organizacji politycznej i wojskowej z Jemenu. Do ataków wykorzystywane są pociski rakietowe i drony, zdarzają się również przypadki desantów przeprowadzanych z małych łodzi, a nawet ze śmigłowca.

Ruch Huti został założony w latach 90. XX wieku przez Husejna Badreddina al-Hutiego. Początkowo działał pokojowo, sprzeciwiając się wspieranej przez Arabię Saudyjską dominacji sunnitów oraz domagając się zwiększenia praw szyitów, m.in. poprzez zmianę jemeńskiej konstytucji.

Huti zradykalizowali się jednak w 2004 roku, sprzeciwiając się popartej przez jemeńskie władze interwencji zbrojnej USA w Iraku. Rozpoczęła się wówczas toczona z różną intensywnością rebelia szyickich Huti przeciwko sunnickim władzom centralnym. Od zdobycia przez Huti stolicy i dokonania w 2015 roku zamachu stanu w Jemenie trwa wojna domowa, w której Huti walczą przeciwko koalicji wspieranej przez Arabię Saudyjską.

Dlaczego Huti atakują statki?

Dlaczego toczący wojnę domową w Jemenie Huti zaczęli atakować teraz statki handlowe na Morzu Czerwonym? Przedstawiciele ruchu twierdzą, że atakowane są statki izraelskie, a robią to w ramach protestu przeciwko ofensywie wojskowej Izraela w Strefie Gazy.

Według rebeliantów ich kampania "ma na celu wsparcie Palestyńczyków", a ataki zostaną zaprzestane dopiero, gdy Izrael zezwoli na transport pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Celem ataków Huti jest powodowanie strat w Izraelu i wśród jego sojuszników, ruch chce w ten sposób wywrzeć presję na zaprzestanie bombardowań terytoriów palestyńskich.

Stawanie w obronie Palestyńczyków może też być próbą zyskania przez Huti na popularności w Jemenie i innych państwach regionu. Huti wielokrotnie krytykowali Arabię Saudyjską i kierowaną przez nią koalicję jako sojuszników USA i Izraela, mogą więc zyskać teraz poparcie wśród społeczności nastawionych antyamerykańsko i antyizraelsko.

Tankowiec
TankowiecShutterstock

Dlaczego powstała morska koalicja?

Ataki bojowników Huti na statki na Morzu Czerwonym skłoniły USA do utworzenia nowej międzynarodowej koalicji, ponieważ poważnie zagrażają one morskim szlakom handlowym. Zablokowanie jednego z wąskich gardeł globalnego transportu morskiego, czyli trasy przez Morze Czerwone do Kanału Sueskiego, może doprowadzić do poważnych strat w światowej gospodarce. Przez Kanał Sueski przepływa 12 procent globalnej wymiany handlowej, co oznacza kilkadziesiąt ogromnych statków każdego dnia.

Jeżeli bezpieczeństwo morskiego szlaku handlowego przez Morze Czerwone nie zostanie szybko przywrócone, statki handlowe będą zmuszone do pokonywania znacznie dłuższej trasy wokół Afryki, co spowoduje gwałtowny wzrost kosztów frachtu. Znacząco wzrosną również koszty ubezpieczenia takiego transportu. Z kolei firmy "mogą przenieść zwiększone koszty transportu swoich towarów na konsumentów, ponownie podnosząc ceny" - przewiduje CNN.

Największe straty wywołałoby to wśród największych światowych gospodarek, dlatego wiele państw już wcześniej zaangażowało się w ochronę żeglugi na Morzu Czerwonym. Amerykańskie, francuskie i brytyjskie okręty już od kilku tygodni zestrzeliwują jemeńskie pociski i drony; tylko 16 grudnia zniszczyły ich 15.

"Ale takie defensywne podejście trudno utrzymać. Rakiety ziemia-powietrze kosztujące miliony dolarów używane są do strącania deszczu tanich irańskich dronów. A wystarczy garstka (takich dronów - red.), by statki i firmy ubezpieczeniowe trzymały się z daleka" - pisze "Economist".

ZOBACZ TEŻ: Szefowa Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża: sytuacja w Strefie Gazy jest "moralną porażką"

Ataki na Morzu Czerwonym - konsekwencje

Ataki na statki na Morzu Czerwonym zdążyły już wywołać poważne konsekwencje dla światowej gospodarki. Cztery z pięciu największych firm żeglugowych na świecie: Maersk, Hapag-Lloyd, CMA CGM Group i Evergreen ogłosiły już, że wstrzymują z ich powodu żeglugę swoich jednostek przez Morze Czerwone. 

Z kolei koncern naftowy BP ogłosił, że wstrzymuje dostawy ropy naftowej przez Morze Czerwone. Decyzja ta, jak odnotowało CNN, od razu "spowodowała gwałtowny wzrost cen ropy i gazu".

ZOBACZ TEŻ: Nieoczekiwana wizyta szefa Pentagonu na lotniskowcu USS Gerald Ford, ruch Huti grozi atakiem na okręty

Autorka/Autor:wac//mm

Źródło: PAP, CNN, Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock