Prorosyjska partia Sor od miesięcy organizuje protesty. Celem jest zdestabilizowanie sytuacji w Mołdawii

Źródło:
TVN24

Kryzys energetyczny i ekonomiczny może doprowadzić do niepokojów społecznych, ale w Mołdawii inspiracja do protestów przychodzi z zewnątrz. Kilka tysięcy zwolenników prorosyjskiej mołdawskiej partii Sor demonstrowało w niedzielę w Kiszyniowie. Przed budynkiem parlamentu doszło do starć z policją. W interesie Moskwy jest sąsiad Ukrainy wewnętrznie skonfliktowany, a więc słaby. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Wyposażeni w blaszane naczynia i transparenty zwolennicy prorosyjskiej partii Sor wyszli na ulice Kiszyniowa, by wezwać władze do ustąpienia. To nie pierwszy protest w Mołdawii inspirowany przez Kreml.

- Rosji zależy, żeby Mołdawia się zdestabilizowała wewnętrznie, bo Rosja ma obecność militarną w Naddniestrzu - mówi analityczka ds. Rosji Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr hab. Agnieszka Legucka.

Manifestacje inspirowane przez Kreml

Jeszcze przed manifestacją mołdawskie służby rozbiły i zatrzymały grupę kilkudziesięciu bojówkarzy, którzy powiązani są z rosyjskimi służbami specjalnymi. - Obywatel rosyjski zapewniał szkolenie w zakresie działań mających na celu destabilizację porządku publicznego - informuje komendant główny mołdawskiej policji Viorel Cernautean.

Wielu obywateli Mołdawii żyje w biedzie, a wzrost cen gazu i energii elektrycznej drastycznie pogorszył ich sytuację. - Ludzie, którym zaczyna brakować pieniędzy, będą żerować na sentymentach postsowieckich, ale także na kalkulacjach związanych z portfelem - wyjaśnia dr hab. Agnieszka Legucka.

Dotyczy to zwłaszcza najstarszej i najbiedniejszej części mołdawskiego społeczeństwa, a partia Szor chętnie płaci za udział w proteście. - Obawy są wykorzystywane przez mołdawskich oligarchów, a ich interesy są zbieżne z interesem Rosji - uważa dr Piotr Oleksy z Instytutu Europy Środkowej w Lublinie.

Oligarcha i lider prorosyjskiej partii ukrywał się przed mołdawskim wymiarem sprawiedliwości w Izraelu, skąd robi interesy z Moskwą. - Prezydent Maia Sandu i jej reżim obiecywali sprawiedliwość, wolność i demokrację, a teraz prokuraturę, biuro antykorupcyjne, policję i wymiar sprawiedliwości przemieniła w narzędzia represji - przekonuje członkini partii Sor Marina Tauber.

Mołdawia zwraca się ku Zachodowi

Maia Sandu, wcześniej premier, a od 2020 roku prezydentka Mołdawii, postawiła na walkę z korupcją i uniezależnienie energetyczne od Rosji. W czerwcu Mołdawia, podobnie jak Ukraina, uzyskała status kandydata do Unii Europejskiej, a w ubiegłym miesiącu Maia Sandu spotkała się z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem.

- Pani prezydent Sandu, jestem dumny, że mogę panią wspierać tak samo, jak wspieram wszystkich obywateli Mołdawii. Brawa dla prezydent Sandu - mówił w lutym Joe Biden.

W poniedziałek mołdawski MSZ odniósł się do rozstrzelania przez Rosjan ukraińskiego jeńca. Jak się okazuje, żołnierz obrony terytorialnej posiadał również obywatelstwo Mołdawii. "Po potwierdzeniu przez stronę ukraińską, że żołnierz stracony przez rosyjskich wojskowych to Ołeksandr Macijewski, zdecydowanie potępiamy zabójstwo obywatela Mołdawii" - przekazał mołdawski resort dyplomacji.

Od ponad roku Mołdawia przechodzi bezprecedensową próbę w postaci kryzysu uchodźczego, energetycznego i ekonomicznego. - Mołdawskie władze wykazały dużą odporność na różnego rodzaju zagrożenia i naciski ze strony rosyjskiej i wykazały dużą sprawność w rządzeniu w czasach nieustannego kryzysu - podkreśla dr Piotr Oleksy.

Za tę niezależność i kurs na zachód cenę płacą najbiedniejsi.

Autorka/Autor:Magdalena Śleziak

Źródło: TVN24