Trwa likwidacja części obozowiska pod Calais. Migranci starają się przenieść swoje prowizoryczne miejsca zamieszkania w inną część obozu. Obserwuje to na miejscu reporter TVN24 Łukasz Gonciarski.
Obozowisko pod Calais dzieli się na część południową i północną. Właśnie w północnej części francuskie władze, starając się "ucywilizować" obozowisko zwane dżunglą, budują miasteczko kontenerów.
Południowy obszar to namioty, które od 29 lutego są likwidowane. Uchodźcy protestowali przeciwko takiej decyzji ale władze podtrzymały swoje stanowisko. Migranci próbują jednak ocalić swoje prowizoryczne miejsca zamieszkania, które przenoszą do innej części obozu. Są to dość ciężkie konstrukcje, więc musi je przenosić kilkunastu mężczyzn.
- W taki sposób, za pomocą mięśni, odbywa się ratowanie części tymczasowych namiotów w sekcji etiopsko-sudańskiej. Dziś któryś już taki prowizoryczny domek został przeniesiony w strefę, która jeszcze nie została przeznaczona do likwidacji. Co kilkadziesiąt metrów imigranci zatrzymują się, aby nabrać sił i tak kilkaset metrów te domy są przenoszone - relacjonował na miejscu reporter TVN24 Łukasz Gonciarski.
Oddziały prewencji zabezpieczają miejsce, które ma ulec likwidacji. Nie dopuszczają tam nikogo, nawet przedstawicieli prasy. Na miejscu mają pojawić się buldożery. Część migrantów w proteście podpala namioty.
Ocenia się, że w tzw. "dżungli" koło Calais - prowizorycznym miasteczku migrantów - żyje od 3,7 -7 tys. ludzi, w tym wielu Syryjczyków, Sudańczyków i Afgańczyków.