Po dwóch miesiącach walk syryjscy rebelianci i Kurdowie odbili z rąk dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego miasto Manbidż w północnej Syrii. Udało im się też uwolnić dwa tysiące porwanych wcześniej cywilów, których terroryści mieli zamiar użyć jako żywych tarcz.
Zdjęcia z wyzwolonego Manbidżu opublikowane przez agencję Reutera opowiadają więcej niż słowa. Twarze ludzi - choć wokół widać tylko ruiny - wyrażają ulgę i prawdziwe szczęście.
Radość na ulicach
Jedna z kobiet uwiecznionych na zdjęciach pali nikab - część hidżabu zasłaniającą całkowicie twarz, do noszenia którego, podobnie jak wszystkie inne kobiety, była zmuszana przez dżihadystów z IS.
Na innym widać młodego, płaczącego chłopaka tulącego do piersi dziecko. Na jeszcze innych - starszych ludzi pocieszanych przez wyzwolicieli i kobietę w hidżabie przytulającą się z jedną z syryjskich bojowniczek.
Manbidż został ostatecznie wyzwolony w nocy z piątku na sobotę. Na lądzie o każdą ulicę walczyli od czerwca Syryjczycy i Kurdowie. W powietrzu - bombardując pozycje dżihadystów - pomagali piloci ze Stanów Zjednoczonych i innych państw uczestniczących w misji skierowanej przeciwko IS w Syrii i Iraku.
Wcześniej około stu terrorystów utrzymujących się zaledwie na przestrzeni kilku ulic w centrum miasta, spróbowało jeszcze zapewnić sobie drogę wyjścia, otaczając się cywilami. Inne grupy IS wyjechały w ostatnich dniach, zmuszając dwa tysiące ludzi do wejścia do przyczep ciężarówek. Wywieziono ich z Manbidżu w kierunku miasteczka Dżarabulus w pobliżu granicy z Turcją.
Dżharabulus to ostatni bastion IS w regionie. Ma strategiczne z punktu widzenia koalicji znaczenie dla walki z terrorystami, bo to terytorium - rozciągające się wzdłuż granicy z Turcją - stanowi zaplecze dla szkolenia i przerzucania do natowskiego kraju, a później Europy, zamachowców.
Autor: adso/ja / Źródło: Reuters